MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koniec młodości

DARIUSZ CHAJEWSKI 0 68 324 88 36 [email protected]
W piątek załopotały sztandary, powiedziano wiele podniosłych słów. Jak co roku 1 września. W rocznicę rozpoczęcia najtragiczniejszej wojny w dziejach ludzkości.

Henryka Malicka z sześcioletnim Damianem przystanęła w okolicy zielonogórskiego placu Bohaterów. Chłopiec pytał, kim są ci dziwnie ubrani panowie ze sztandarami.
- To kombatanci II wojny światowej - tłumaczyła babcia. - Ta straszna wojna rozpoczęła się 67 lat temu.
- A wygraliśmy, czy przegraliśmy? - pytał chłopiec.
- Wiesz, takiej wojny nikt nie wygrywa...

Koniec młodości

Spotkali się w piątek - najpierw w kościele podczas uroczystej mszy, później na placu Bohaterów. Kombatanci, młodzież, przedstawiciele władz i wreszcie zielonogórzanie. Zazwyczaj zwykli przechodnie, którzy przystanęli tylko na chwilę. Większość z nich przez chwilę musiała sobie przypomnieć, co to za rocznica, z jakiej okazji te sztandary i mundury...
Ludzie w mundurach i z odznaczeniami na piersi nie musieli sobie przypominać. Dla 82-letniego dziś Zenona Wieczorka 1 września 1939 był pierwszym dniem nowego roku szkolnego w technikum. I ostatnim. Także końcem beztroskiej młodości. Później była wojna - ZWZ, AK. Świętosław Jankowski kończył właśnie szkołę powszechną w Berezie Kartuskiej. Gdy usłyszał o ataku Niemiec na Polskę, martwił się, że... wojna tak szybko się skończy, że nie zdąży wziąć w niej udziału. Chciał zgłosić się do szkoły podoficerskiej, ale było za późno. Niestety, zdążył. Przeszedł szlak ze wchodu na zachód, by zostać rannym w ostatnim dniu wojny. Wreszcie Edward Jaworski, lotnik, który o 9.00 dowiedział się, że została zbombardowana jego rodzinna Trzebinia. Wczesnym rankiem 1 września 1939 poleciał na patrol. Nie wiedział jeszcze, że wybuchła wojna. Później Francja, bitwa o Anglię...

Wojna po wojnie

Na podstawie każdej z tych biografii można napisać książkę, filmowy scenariusz.
Początek wojny... Jeszcze dziś, po latach, wracają emocje związane nie tylko z tamtymi dramatycznymi latami, ale i z tymi późniejszymi. Gdy nie zawsze można było przyznać się, że jest się żołnierzem tamtego września. Ci z kampanii wrześniowej i spod Monte Cassino czuli się szykanowani w porównaniu z tymi, co szli znad Oki do Berlina.
- Przez lata rzeczywiście jakieś tam emocje panowały między kombatantami ze wschodu i zachodu - dodaje szef zielonogórskich kombatantów Bolesław Wroński. - Ale one rodziły się tam, na górze, wśród polityków. Dla nas nie było to ważne. Istotne było tylko, że walczyliśmy i przelewaliśmy krew za ojczyznę.
Damian z babcią wytrwał do końca, mimo siąpiącego deszczu.
- Ale ta wojna musiała być bardzo dawno temu - podsumował. - Zobacz, ci panowie, co w niej walczyli, są starsi od ciebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska