Czytaj też: Na Gorzów czeka istna góra pieniędzy
- Rzeczywiście, nakazałem impregnację niecki fontanny od wewnątrz - potwierdza Błażej Skaziński, kierownik gorzowskiej delegatury Lubuskiego Urzędu Konserwacji Zabytków. Od pamiętnej obrony najpiękniejszego gorzowskiego wodotrysku bacznie przygląda się wszelkim planom jego remontu.
Niecka do izolacji
O zawirowaniach wokół fontanny Pauckscha pisaliśmy wielokrotnie, ostatnio 15 lipca w artykule "Ona zadba o fontannę”. Napisaliśmy, kto i jak widzi naprawę ślicznej fontanny (pani architekt prosi, aby nie wymieniać jej z nazwiska). Zgodnie z deklaracjami urzędników lada dzień miał być ogłoszony przetarg na wykonanie koniecznych robót. Ale jak się dowiedzieliśmy wczoraj, znów musiał on ulec przesunięciu.
- Musieliśmy to zrobić, ponieważ wyszły kolejne rzeczy. No i dokumentacja projektowa musi być do wymogów ustawy o zamówieniach publicznych - potwierdza rzeczniczka magistratu Jolanta Cieśla.
Otóż okazuje się, że nie tylko trzeba uszczelnić nieckę przed działaniem wody od wewnątrz. Do odbudowy zabytku zostanie użyta historyczna piaskowcowa niecka, jak i skałka, na której zarówno przed wojną, jak i po wojnie stała Pauckschmarie i figurki dzieci. - Oczywiście piaskowiec będzie odczyszczony. Poza tym uzgodniłem z projektantem, w jaki sposób skałka ma być ponownie sklejona, czym uzupełnić ubytki oraz jak ją czyścić i konserwować - mówi B. Skaziński.
Podczas remontu zniknie publiczna toaleta, ponieważ od chwili jej wybudowania wiecznie z były z nią problemy. Stale zaciekał sufit. Ostatnio aż do tego stopnia, że zaczął grozić zawaleniem. Kiedy w końcu zapadła decyzja o kompleksowym remoncie, magistrat chciał, aby strop i jednocześnie podłoże pod fontannę specjalnie zbroić, aby raz na zawsze skończyły się kłopoty. Ale kiedy dzięki autorce odtworzonej rzeźby Zofii Bilińskiej wydało się, że przy okazji jeszcze magistrat chce wymienić piaskowcową skałkę na postument z ciapkowatego hiszpańskiego granitu, wówczas rozpętała się wojna w obronie historycznego wyglądu fontanny.
Po jednej stronie stali urzędnicy z wiceprezydent Urszulą Stolarską, która dowodziła, że sami Niemcy zastosowali zły kamieni - piaskowiec i trzeba go wymienić. Po drugiej ustawili się mieszkańcy miasta, radni, artyści, konserwatorzy i dziennikarzy. Wojna trwała pięć tygodni i skończyła się publicznymi przeprosinami prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka za niepotrzebne zamieszanie. To wówczas zapadła decyzja likwidacji toalety. Urzędnicy tłumaczyli, że spowoduje to obniżenie kosztów, czyli z 1 mln zł do kilkuset tysięcy oraz przyspieszy budowę. Ale jak na razie wszystko wskazuje, że na to drugie nie ma co liczyć.
Czytaj też: Gorzów: Muzeum odzyska dawny blask
Skończyć z dziurą
Wielka dziura na Starym Rynku już powoli zaczyna drażnić gorzowian. - Zawsze tak jest, że jak coś ma być szybko i sprawnie, to się nagle zaczyna przeciągać. Szkoda, bo szpetnie wygląda jeden z najładniejszych zakątków Gorzowa - mówi Antoni Cichocki, który codziennie przechodzi obok ogrodzonej metalową siatką dziury.
Także sprawa likwidacji toalety nie podoba się niektórym. - To głupia decyzja. W centrum nie ma szaletu, to co się dziwić, że za toalety służą okoliczne bramy i zaułki - mów Jerzy Nowak.
Ale większości jest to obojętne. - Najważniejsze, żeby ta fontanna nareszcie wróciła na swoje miejsce - mówią przechodnie.
Magistrat kolejny raz zapewnia, że przetarg zostanie ogłoszony do końca przyszłego tygodnia. Jeśli nie będzie protestów, to jest szansa, aby wodotrysk wrócił na swoje miejsce późną jesienią.
Czytaj też: W Gorzowie burzą rudery
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?