Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konin jest na końcu świata!

Małgorzata Trzcionkowska 607 804 239 [email protected]
Pani Iwona prosi o pomoc w leczeniu i rehabilitacji synka. Na zdjęciu z Damianem (z lewej) i Bartkiem.
Pani Iwona prosi o pomoc w leczeniu i rehabilitacji synka. Na zdjęciu z Damianem (z lewej) i Bartkiem. Małgorzata Trzcionkowska
- Moja czteroosobowa rodzina utrzymuje się za 1,4 tys. zł miesięcznie - opowiada Iwona Salwa z Konina Żagańskiego w gminie Iłowa. - Nie stać mnie na leczenie synka Bartusia, który urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym i innymi wadami.

Pani Iwona ma dwóch synów: siedmioletniego Damiana, który ma wadę klatki piersiowej i szesnastomiesięcznego Bartka, który urodził się z porażeniem mózgowym. - Lekarze najpierw ocenili go jako całkowicie zdrowego - wspomina matka. - Ale w drugiej dobie życia przestał oddychać. Okazało się, że ciężko choruje na niedosłuch, wodonercze, wadę serca (niedomykalność zastawki tętnicy płucnej) i wodniaka w główce. Czeka go operacja nerki i najprawdopodobniej głowy. W związku z chorobami dzieci, głównie młodszego syna musimy korzystać z pomocy wielu zielonogórskich specjalistów: patologa, kardiologa, neurologa, andiologa, laryngologa i alergologa oraz ciągłej rehabilitacji, również w ośrodku w Zielonej Górze.

Pomocy specjalistów wymaga też Damian, który ma wrodzoną wadę klatki piersiowej. Jest lejkowata i powoduje ucisk na serce i płuca. Jego również czeka operacja, ale na razie jest stale kontrolowany i obserwowany przez lekarzy. - Lubię chodzić do szkoły - podkreśla siedmiolatek. - Bawię się z dziećmi i uczę się ciekawych rzeczy.

Chłopiec nie narzeka i stara się żyć tak samo, jak jego zupełnie zdrowi rówieśnicy.
Rodzina mieszka w wynajętej kwaterze w Koninie Żagańskim. Jej partner pracuje na czarno. Pani Iwona kiedyś pracowała w barze. Teraz już nie może, bo opiekuje się chorymi dziećmi.

Rodzina jest bardzo biedna i nie ma własnego samochodu. To utrudnia dotarcie do lekarzy. - Co tydzień jeżdżę z Bartkiem na rehabilitację do Zielonej Góry - opowiada kobieta. - Teraz siedzi w domu, bo się mocno zaziębił w czasie podróży i prawie od dwóch miesięcy jest chory. Do grudnia jeździłam do specjalistów bezpośrednio z Konina, pociągiem. Ale połączenie zostało zlikwidowane i teraz muszę najpierw dotrzeć jakoś do Żar, czy Żagania. Później są problemy, czym wrócić. W Żaganiu mamy też lekarza rodzinnego, bo gdy chciałam zapisać się do praktyki działającej na miejscu, okazało się, że nie ma dla nas miejsca. Bywa, że rano wyruszam do lekarzy z wózkiem, a potem muszę czekać przez kilka godzin, bo nie ma połączenia autobusowego, czy kolejowego, którym moglibyśmy wrócić do domu. Nasze życie jest bardzo skomplikowane, chociaż oczywiście możemy liczyć na pomoc społeczną i asystenta rodziny.

Pani Iwona teraz stara się rehabilitować młodszego synka samodzielnie, póki maluch smarka i kaszle. - Szkoda zaprzepaścić to, co osiągnął - wzdycha matka. - Bartek robi duże postępy na rehabilitacji, zaczął już samodzielnie siedzieć. - Ale żeby go postawić na nogi, potrzebny jest pobyt na turnusie rehabilitacyjnym. Żeby tam pojechać, potrzebne jest 2,4 tys. zł opłaty, za mnie, czyli za opiekunkę dziecka. To ogromna kwota, której nie damy rady zebrać. Liczymy na pomoc Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, które chociaż częściowo sfinansuje turnus.

Rodzina potrzebuje również codziennego wsparcia w postaci pampersów dla Barka, środków pielęgnacyjnych, żywności, ubrań dla dzieci. Zwraca się do naszych Czytelników, którzy nigdy nie zawodzą. Można się kontaktować bezpośrednio z panią Iwoną, tel. 795 285 046 lub z naszą redakcją.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska