- W piątym w tym sezonie pierwszoligowym meczu Olimpia zanotowała w sobotę pierwsze zwycięstwo, pokonując do zera Chrobrego Głogów. Znalazł pan wreszcie sposób na odblokowanie swojej drużyny?
- Wydaje mi się, że tak. Cały czas jeszcze się poznajemy i docieramy. Jesteśmy nową, młodą ekipą. Wiedzieliśmy, że mecz z Chrobrym będzie dla nas grą o przysłowiowe sześć punktów. Mimo to byliśmy waleczni i odważni. Nie poddaliśmy się przeciwnościom losu i dwa pierwsze sety wygraliśmy w trudnych końcówkach. Jestem pod wrażeniem, jak chłopaki utrzymali chłodne głowy i zagrali odważnie, kiedy było trzeba.
- Ta wygrana pomoże w następnych spotkaniach?
- Potrzebowaliśmy jej, jak tlenu. Ciężko się trenuje, przegrywając cztery mecze pod rząd. Z piątą porażką byłoby jeszcze trudniej. Mam nadzieję, że teraz ten worek z punktami już się nam rozwiąże. I na pewno atmosfera wewnątrz drużyny będzie luźniejsza.
- Do wyjściowej „szóstki” na mecz z Chrobrym desygnował pan czterech bardzo młodych zawodników: nominalnego drugiego rozgrywającego Huberta Szymczaka, środkowego bloku Gracjana Bożka, przyjmującego Jakuba Buczka i atakującego Tytusa Nowika. Czy należy to rozumieć jako swoiste votum nieufności wobec starszych siatkarzy?
- Zdecydowanie nie. Mam czternastu naprawdę fantastycznych zawodników. Każdy z nich dobrze trenuje. I jeżeli wychodzi tak, że wyróżniają się podczas zajęć, a dodatkowo dobrze wypadli w poprzednim meczu, to nie mam żadnych oporów, by ich wystawić w podstawowej „szóstce”. Nikt nie ma patentu na grę. Na boisko wychodzą ci, którzy prezentują najwyższą formę.
- To zapytam inaczej. Ma pan w zespole trzech bardzo doświadczonych graczy: rozgrywającego Rafała Prokopczuka, atakującego Grzegorza Turka i libero Damiana Sobczaka. Czy oni ciągną za sobą młodszych kolegów, czy też, jak się czasem słyszy w Sulęcinie, są dla nich obciążeniem?
- Obciążeniem?! Zdecydowanie nie! Ich obowiązują takie same reguły, jak wszystkich pozostałych członków ekipy: decyduje sportowa forma. Rafał Prokopczuk został w meczu z Chrobrym zmieniony na początku przez Huberta Szymczaka, bo odczuwał lekką dolegliwość. Tym bardziej jestem mu wdzięczny, że wszedł na boisko pod koniec pierwszego seta i wytrzymał na nim do ostatniej piłki. A Grzesiek Turek? Wiem, że jest ulubieńcem sulęcińskiej publiczności, ale Tytus Nowik też ma swoje atuty. Dał bardzo dobrą zmianę w Chełmie, a przeciwko Chrobremu zaprezentował taką dyspozycję, że został uznany przez komisarza spotkania za MVP zawodów. Tu nie ma żadnych podtekstów. Głęboko wierzę, że Grzesiek zagra jeszcze w niejednym meczu, niejeden pomoże nam wygrać i - podobnie, jak Tytus - skończy je ze statuetką MVP.
- Obecna Olimpia to pański autorski pomysł. Ma pan w drużynie chłopaków, którzy odnosili znaczące międzynarodowe sukcesy w rozgrywkach juniorskich i młodzieżowych. Jak oni odnajdują się w poważnej, seniorskiej rywalizacji na poziomie pierwszej ligi?
- Większość nie ma z tym problemów. Najdłuższy okres dojrzewania czeka chyba naszego przyjmującego Staszka Chacińskiego, który w tym roku będzie dopiero zdawał maturę. Mamy w klubie określony budżet. Myślę, że najrozsądniejsze jest zainwestowanie go w młodych, polskich zawodników. Taka jest nasza droga i filozofia. Ci chłopcy muszą zdobywać pewność siebie w walce. Mają walczyć, mają się uczyć, mają być pracowici. A my, szkoleniowcy, mamy wierzyć w ich rozwój. Na pewno nie będzie tak, że każdy mecz rozegrają na fantastycznym poziomie.
- Sulęcińscy kibice marzą, by ich drużyna po raz pierwszy w historii zakwalifikowała się do pierwszoligowych play offów. Pan też przed sezonem patrzył na tę kwestię dosyć optymistycznie. Czy teraz jest pan skłonny zweryfikować te oczekiwania?
- Słyszałem o tych tęsknotach, ale mam trochę inną opinię na temat naszego ewentualnego udziału w play offach. Proszę nie zapominać, że Olimpia ma dziś najmłodszy skład w swojej historii i najmłodszą drużynę w całej Tauron 1 Lidze. Ci zawodnicy, nawet jeśli występowali wcześniej na pierwszoligowym poziomie, to nie grali w czołowych ekipach. Nie można jeszcze wrzucać na ich plecy ciężaru walki o play offy za wszelką cenę. Na razie chcemy utrzymać się w lidze. Jeśli tego dokonamy, to - jestem o tym przekonany! - będziemy prezentowali ładną dla oka i bardzo waleczną siatkówkę. Dajmy jednak tym chłopcom czas na zdobycie doświadczenia, a dopiero później wymagajmy od nich wyników.
Czytaj również:
Siatkarze Olimpii Sulęcin zaczynają nowy sezon. Czy tym razem awansują do play offów?
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?