Był piątkowy wieczór, 24 stycznia. Lidia Janiszewska wróciła z pracy. – Pierwsze, co robię, to zawsze wypuszczam psy, następnie przygotowuję posiłki dla zwierząt – zaczyna opowiadać pani Lidia.
Należy wiedzieć, że mieszkanka Kosobudza znana jest ze swojego oddania zwierzętom. Obecnie ma pod swoją opieką 15 kotów i 5 psów. - W związku z czym chciałam nastawić wodę, żeby podgrzać jedzenie i w tym momencie nastąpił wybuch – mówi pani Lidia.
Huk był niesamowity. Dach się uniósł i opadł
Kobieta pracuje w służbie zdrowia, potrafiła więc zachować zimną krew. - Huk był niesamowity. Dach się uniósł i opadł. Nie pamiętam, czy się przewróciłam. Byłam uderzona czymś w cały bok swojego ciała. Nie patrząc nawet, co się stało, wyłączyłam przede wszystkim główne zasilanie prądu i zakręciłam butlę gazową. Usłyszałam jakieś szmer i też nie wiedziałam, co się dzieje, domyśliłam się, że to może być woda. Po ciemku wsunęłam się pod szafkę i zakręciłam zawór – opowiada cudem ocalała pani Lidia.
Kobieta sama też zadzwoniła pod numer alarmowy 112.
Jak doszło do wybuchu?
Pani Lidia zapewnia, że wychodząc do pracy zawsze zakręca butlę z gazem. - Uznaję zatem, że butla była nieszczelna. W momencie, kiedy ją odkręciłam i chciałam podpalić, iskra elektryczna w kuchni musiała spowodować wybuch – doszukuje się przyczyny.
- Nie ma tu jeszcze takiego dramatu, policjant i strażacy mówili, że mogłam leżeć na OIOM-ie – mówi pani Lidia. Na szczęście dla niej sąsiadka, która pomaga jej w opiece nad zwierzakami, tego dnia nie rozpaliła ognia w kominku.
Na miejsce dramatu pierwsi pojawili się strażacy OSP Kosobudz, krótko po nich dojechała jednostka z Toporowa, później dotarły straż państwowa i policja ze Świebodzina.
- Strażakiem jestem od 55. lat, trochę dziwów widziałem, ale że nie pękły szyby wewnątrz tylko zewnętrzne, to dziwne. Musiało być bardzo duże drganie – mówi Ryszard Puk, prezes OSP Kosobudz.
- Gdy tylko weszliśmy, pierwszych dwaj strażacy podeszli do kobiety – dodaje prezes. - Za moment przyjechał OSP Toporów ze specjalną torbą medyczną, okryli ją folią termoaktywną.
- Wyglądało to wszystko tragicznie. Wyłamane drzwi wejściowe, duże uszkodzenia w kuchni, nawet w pralce rozerwało bęben i tablicę sterującą – opisuje R. Puk. - Wydałem polecenie strażakowi, żeby sprawdził strych. Na szczęście, nie było napalone w kominku, gdyby był otwarty ogień w domu…
Co ciekawe, na półce nad kominkiem stały anioły podarowane przez jedną z artystek na bazarek dla zwierząt. Po wybuchu trzy anioły stały na kominku rzędem, a czwarty się przewrócił i spadł. - Oddał życie za mnie, że tak powiem – zaznacza pani Lidia.
Co ze zwierzakami?
Pani Lidia po powrocie z pracy ma zwyczaj wypuszczania swoich podopiecznych do ogrodu na czas, nim przygotuje im karmę, dlatego w chwili wybuchu, ani psów, ani kotów nie było w domu.
Jedna z suń uciekła i wróciła dopiero za jakieś półtorej godziny. Koty żyjące w domkach na zewnątrz też się rozpierzchły, wróciły dopiero rankiem w niedzielę. Julian, jeden z pięciu domowych kotów, odnalazł Lidię w nowym miejscu.
Z pomocą pospieszyli miłośnicy zwierząt. W sobotę przyjechali znajomi i przewieźli piątkę domowych kotów na przechowanie do hoteliku Szafirka w Nowej Soli i Fundacji 4 Łapy Jolanty Rycej. Psy pozostają z panią Lidią.
Pomoc nadchodzi z wielu stron
Wójt gminy Łagów, który jest też mieszkańcem Kosobudza mówi, że pani Lidia nie zostanie sama w tym nieszczęściu. – Nie można jej na razie pomóc sprzątać w mieszkaniu, bo jeszcze ubezpieczyciel nie przysłał rzeczoznawcy. Na miejscu zdarzenia byli nasi strażacy, przyjechał inspektor nadzoru budowlanego ocenić, czy można wchodzić do budynku. Mieszkańcy zaoferowali pomoc – wymienia Czesław Kalbarczyk.
- Rada sołecka podjęła decyzję, że zbierzemy pieniądze dla pani Lidii. Wielu mieszkańców przyszło pod kościół i zaproponowało zbiórkę. Każda pomoc się liczy, trzeba zacząć od siebie, od swojego podwórka, żeby liczyć na jakąkolwiek inną pomoc – mówi sołtys Renata Borysewicz, która w niedzielę ruszyła po wsi, odwiedzając dom po domu i informując o zbiórce.
Nie mamy problemów z kotami, bo ona się tym zajmuje. Nie mamy też problemów z wałęsającymi się psami. Ona ze swoich prywatnych pieniędzy to wszystkie opłaca
O pani Lidii sołtyska mówi, że jest bardzo spokojna, uczynna i pomocna dla zwierzaków. - Tej kobiecie warto pomóc, bo ona od siebie daje wszystko. I to, że jest w trudnej sytuacji, to dlatego, że wszystkie pieniądze wydaje na zwierzęta – podkreśla R. Borysewicz.
Pani Lidia nie ma rodziny, za to ma grono oddanych przyjaciół. Jedna z mieszkanek zgodziła się, by kobieta przenocowała w jej letnim domku. Dariusz Sosna zaoferował pomoc w naprawie dachu, bo „jak nacieknie wody, to szkody będą jeszcze większe”.
W poniedziałek ma przyjechać ubezpieczyciel i oszacować straty. - Później pomalutku będę remontować, nie chcę prowizorki robić, tu chodzi o moje bezpieczeństwo w przyszłości – mówi pani Lidia. - Przy moim optymizmie wiem, że dam radę – dodaje.
Jak pomagać
Pani Lidia obawia się, żeby nie wykorzystywano całej tej sytuacji i nie zakładano zbiórek bez jej wiedzy. Jest osobą bardzo skromną i trudno ją namówić, by pozwoliła sobie pomóc. Zgodziła się, by wskazać jedynie zbiórkę założoną dla Jantara przez Karolinę Janes-Narwojsz.
- Lidia, która dba o wiele zwierzaków, między innymi Jantara - psa, któremu zmarła właścicielka, jest w bardzo trudnej sytuacji. Tyle smutku zwaliło się nagle na tę filigranową złotą kobietkę, musimy jej pomóc – apeluje Karolina Janes-Narwojsz.
Karolina postanowiła zbierać na hotel dla Jantara, dla którego, mimo wielu starań i trudu Lidii, do tej pory nie udało się znaleźć domu. Przebywa w hoteliku w woj. opolskim. Kwota miesięcznego pobytu Jantara to ok. 700 zł.
Lidka zbiera ciągle na te hoteliki, bo nie tylko za Jantara płaci
- Chciałabym zdjąć z jej kochanej, obciążonej tabunem problemów głowy chociaż ten jeden. Chciałabym jej powiedzieć, że Jantar jest zabezpieczony na kilka miesięcy. Kto ją zna, wie, że ucieszy się bardziej, niż jakbym jej przywiozła paletę dachówek – dodaje Karolina.
Prosimy, by nie wysyłać żadnych rzeczy bez uzgodnienia z Lidią lub założycielkami zbiórek. Pani Lidia sama zdecyduje, czy pieniądze przeznaczy na hotelik, czy na kuchenkę, czy na cokolwiek innego.
Chcesz pomóc? Zbiórka na zrzutka.pl „Dla Lidki i jej zwierzaków”, kliknij https://zrzutka.pl/nrf8mt
O CZYM PISZEMY w tygodniku Dzień za Dniem
- Pasażerowie marzną na dworcu PKS w Świebodzinie
- Ludzie są wściekli na kolejki do wydziału komunikacji
- Tworzyli obecną firmę Adient. Teraz poczuli się docenieni
- Od 1 lutego w gminie Świebodzin wzrasta opłata za śmieci
- Jakie inwestycje na 2020 rok zaplanowały samorządy gmin?
- Ruszyła budowa drogi do plaży miejskiej w Wilkowie
POLECAMY TAKŻE: Wybuch gazu w garażu na Śląsku. Mężczyzna przygnieciony gruzem
Polub nas na fb
Polub nas na fb
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?