Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszmar Biało-Czerwonych. Karol Świderski: To naprawdę boli!

Zbigniew Czyż
Zbigniew Czyż
Karol Świderski
Karol Świderski Aleksy Witwicki / Polska Press
Jest smutek i rozczarowanie. Wiedzieliśmy, że wszystko mamy w swoich rękach, tym bardziej, że graliśmy przed polską publicznością. To naprawdę boli, trudno cokolwiek powiedzieć - mówi nam Karol Świderski, napastnik reprezentacji Polski. Na PGE Stadionie Narodowym Biało-Czerwoni zaledwie zremisowali z Mołdawią 1:1.

Remis z Mołdawią 1:1 na Stadionie Narodowym to duże rozczarowanie dla polskich kibiców. Dlaczego tak słabo zagraliście w pierwszej połowie?
Graliśmy zbyt wolno. Głupio stracony gol po stałym fragmencie. Wiedzieliśmy, że Mołdawia może nam zagrozić w taki sposób. Obudziliśmy się dopiero po straconej bramce i od tamtego momentu zaczęliśmy kontrolować sytuację na boisku, zaczęliśmy stwarzać sytuacje.

Jeszcze przed przerwą nasza reprezentacja mogła prowadzić co najmniej 2:1, gdyby zarówno pan jak i Arkadiusz Milik wykorzystali swoje sytuacje?
Niestety, takie okazje trzeba wykańczać w meczach o taką stawkę. To się na nas zemściło, straciliśmy niezwykle ważne dwa punkty a dla nas liczyło się tylko zwycięstwo.

Z czego wynikało takie dosyć wolne wejście polskiej drużyny w ten mecz?
W pierwszych minutach zabrakło z naszej strony szybkiej wymiany piłki i to był chyba główny powód naszej słabszej gry. Na pewno przespaliśmy pierwsze 20-25 minut.

Druga połowa zdecydowanie lepsza w wykonaniu naszej kadry, ale co z tego, gdy udało się zdobyć tylko jedną bramkę?
Po zmianie stron goniliśmy wynik, pokazaliśmy się z dobrej strony. Kreowaliśmy grę i staraliśmy się atakować całym zespołem. W całym meczu oddaliśmy 20 strzałów. Były okazje, atakowaliśmy często nawet pięcioma zawodnikami i na pewno szkoda, bo powinniśmy spokojnie wygrać ten mecz.

Szkoda niewykorzystanej szansy, bo po przegranej Czech z Albanią kilka dni temu wszystko było w rękach reprezentacji Polski, jeśli chodzi o awans na mistrzostwa Europy. Wystarczyło wygrać mecze z Mołdawią i Czechami, który odbędzie się 17 listopada w Warszawie.
Jest smutek i rozczarowanie. Wiedzieliśmy, że wszystko mamy w swoich rękach, tym bardziej, że graliśmy przed polską publicznością. To naprawdę boli, trudno cokolwiek powiedzieć. Musimy się jednak skupić w tym ostatnim meczu na sobie, musimy iść do przodu. Było widać pozytywy w meczu z Mołdawią, chociażby to jak do ostatniej minuty staraliśmy się zdobyć zwycięską bramkę. Niestety, zabrakło skuteczności. Mam nadzieję, że ta reprezentacja będzie szła krok po kroku w dobrym kierunku w nowym selekcjonerem.

Awans Polski na Euro z drugiego miejsca w grupie wciąż jest możliwy, ale szanse na bezpośrednią promocję dużo mniejsze niż przed meczem z Mołdawią. Aby zrealizować cel, trzeba pokonać Czechy i liczyć, że nasi południowi sąsiedzi stracą punkty w ostatnim meczu fazy grupowej na własnym stadionie z Mołdawią.
Jeszcze nie wszystko stracone. Z Czechami musimy koniecznie wygrać i zobaczymy co się wydarzy w tym ostatnim spotkaniu. Jeśli awans się nie uda, zrobimy wszystko, aby wywalczyć go poprzez wiosenne baraże.

Macie w sobie taką nadzieję, że po raz drugi rywale zagrają na korzyść naszej reprezentacji?
Musimy mieć nadzieję, bo co na pozostało? Nie zmienimy już tego co za nami.

Na czym opierać optymizm, że z Czechami reprezentacja Polski będzie w stanie wygrać?
Nasza drużyna w drugiej połowie, gdy goniliśmy wynik pokazała charakter. Po tym, co ostatnio się działo naprawdę niełatwo jest odrabiać straty, a w niedzielę pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie odrabiać straty, że potrafimy wyjść z kryzysu. Przeciwko Mołdawii zabrakło spokoju w wykończeniu akcji, przez około 70 minut graliśmy naprawdę dobrze.

W siedmiu meczach eliminacji do mistrzostw świata Biało-Czerwoni zdobyli zaledwie dziewięć bramek. Taki wynik jest chyba znacznie poniżej oczekiwań?
Z pewnością tak. Trzeba będzie wszystko przeanalizować i zobaczyć, gdzie leży problem. Trzeba spojrzeć na nasze ustawienie, to jak podchodzimy pod pole karne rywali. Trener na pewno za nas nie strzeli goli, musimy lepiej wykorzystywać nadarzające się okazje, a mecze z takimi rywalami jak Mołdawia, mimo nawet momentami słabszej gry trzeba jednak kolokwialnie mówiąc przepychać i wygrywać.

W spotkaniach z Wyspami Owczymi i Mołdawią nie zagrał kontuzjowany Robert Lewandowski. Pod jego nieobecność zagrał pan przeciwko Mołdawii z numerem dziewięć na koszulce, który do tej pory przypisany był właśnie do napastnika Barcelony. Grając z dziewiątką na plecach czuł się pan lepiej, był bardziej pewny siebie?
Absolutnie nie. To jest dla mnie bez znaczenia. Po prostu dziewiątka była wolna na mecz z Mołdawią i dlatego ją wziąłem.

Rozmawiał i notował Zbigniew Czyż

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koszmar Biało-Czerwonych. Karol Świderski: To naprawdę boli! - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska