Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradną olej na potęgę

Redakcja
Nielegalne rozlewnie paliwa to prawdziwa plaga.
Nielegalne rozlewnie paliwa to prawdziwa plaga. fot. Mariusz Kapała
Wystarczy krótka jazda w kabinie tira, w którym włączone jest CB, by usłyszeć charakterystyczne komunikaty: "Oszczędności sprzedam!", "Oszczędności kupię".

Po chwili obie strony się umawiają na spotkanie. Gdzie? Może to być niewielki parking w okolicy przejścia granicznego w Olszynie. Bywalcy nazywają go... "Przy traktorku".

- Widzicie te trzy samochody z plastikowymi beczkami na pace? - pyta nasz informator. Widzimy. Podjeżdżają do nich ciężarówki. Krótkie zamieszanie i tiry odjeżdżają. Po kilku wizytach ciężarówek.

A pan by nie kupił?
Co dzieje się dalej? Utoczone z baków ciężarówek paliwo wędruje dalej. Jesionów, Niwica, Królów... - Zastanawiam się, jak to się dzieje, że samochody z plastikowymi bekami mijają policyjne patrole i żaden z funkcjonariuszy nie zainteresuje się tym - dodaje nasz informator.

Próbujemy wejść na jedno ze wskazanych obejść. Właściciel mówi krótko, że sobie naszej wizyty nie życzy. Gdy widzi aparat fotograficzny, wpada we wściekłość. Udaje nam się w Zajączku. Wchodzimy na podwórko. Plastikowe beczki, rury i wszechobecny zapach oleju. Po chwili zostajemy wyproszeni, gospodarza nie ma...

Pytamy dwóch młodych ludzi o nieoficjalną stację benzynową, która mają za płotem. Tylko się uśmiechają. Przecież wszyscy o tym wiedzą i tylko głupiec tankowałby na legalnej stacji benzynowej, gdy tutaj ma taniej. O ile taniej? Teraz litr oleju kosztuje 3,6 zł.

- I czego się czepiacie? - denerwuje się jeden z trzech mężczyzn stojących obok dostawczego samochodu. - Chłop radzi sobie jak potrafi. Dlaczego nie ścigacie tych, którzy nakradli miliony? Tam macie aferę paliwową.

Jego towarzysze dodają, że lewe paliwo wcale nie jest tak łatwo kupić. Trzeba mieć dojścia. - Studiuję w Krakowie - dodaje młody człowiek, spotkany w sklepie w Zajączku. - Żebyście wiedzieli, co się dzieje tam z paliwem zza wschodniej granicy... A tutaj? Gdybym wiedział gdzie, kupiłbym lewe paliwo. A pan by nie kupił?

To pospolita kradzież

Nasz informator twierdzi, że nikt, kto mieszka w okolicy Łęknicy, Trzebiela, Żar i posiada auto z silnikiem diesla, nie tankuje na stacji. To samo z właścicielami maszyn rolniczych. Sami zainteresowani mówią o skali znacznie mniejszej. Lewe paliwo jest tylko dla wtajemniczonych.

Właściciela firmy przewozowej pytamy o źródło paliwa w drugim obiegu. Natychmiast denerwuje się, słysząc o "oszczędnościach". - To pospolita kradzież - dodaje. - Samochód, bak nie jest własnością kierowcy, on ma siedzieć za kierownicą. Paliwo w baku jest też własnością pracodawcy i jego wypompowywanie jest pospolitą kradzieżą.

Gdy dwoje chce

Czy to prawda, że policjanci wiedzą o paliwowych przekrętach? Agata Sałatka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. przyznaje, że stróże porządku wiedzą, ale nie znaczy to, że tolerują. Zresztą to zjawisko popularne nie tylko w okolicy Żar. Tak dzieje się wszędzie, gdzie jest duży ruch ciężarówek. Właśnie do walki z podobnymi przekrętami została powołana... platforma paliwowa. Ma ona oznaczać koniec afer. Także tych w gminnym wydaniu.

- To było, jest i będzie - usłyszeliśmy w Zajączku. - Tak długo, jak są ci, którzy chcą sprzedać, i ci, którzy chcą kupić.

PALIWO NA LEWO
MIĘDZYRZECZ Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie, który deponował paliwo bez zezwoleń i nie uiszczał za nie akcyzy. Na procederze Skarb Państwa stracił ponad 2,5 mln zł. Ustalono, że 61-latek zajmuje się obrotem olejem napędowym bez stosownych uprawnień i magazynuje paliwa mimo braku koncesji. Magazyn znajdował się na jego posesji. Były tam duże zbiorniki na paliwo oraz dystrybutory i urządzenia do przepompowywania. Podczas przeszukania zabezpieczono w tym miejscu 30 tys. litrów oleju napędowego. Stanisław H. deponował paliwo pochodzące od rosyjskojęzycznych kierowców tirów.

NOWA SÓL Ponad 700 litrów paliwa wartości ok. 3 tys. zł ukradł mężczyzna zatrzymany w Nowej Soli. W ciężarówkach, które okradał, spali kierowcy. Jego terytorium łowieckim był parking przy trasie Nowa Sól - Nowe Miasteczko.

PSZCZEW W budynkach po byłym PGR w Przytocznej 42-letni mieszkaniec miejscowości oferował do sprzedaży olej napędowy, który w rzeczywistości był olejem opałowym. Do jego zakupu zachęcał bardzo atrakcyjną ceną.

NOWA SÓL Zarzut kradzieży usłyszało dwóch kierowców firmy transportowej, świadczącej usługi znanej korporacji paliwowej. Kierowcy tankowali cysterny olejem napędowym w rozlewni w Nowej Soli i rozwozili je do stacji benzynowych. Zgodnie z przepisami, z cysterny naliczane są ubytki podczas tankowania i rozlewania paliwa. W przypadku transportu 30 tys. litrów, każdy z kierowców mógł sobie odliczyć 120 litrów jako ten ubytek. W rzeczywistości kierowcy sprzedawali je indywidualnym odbiorcom po niższej cenie.

Dariusz Chajewski
0 68 324 88 36
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska