Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Pawlak: - Na minę mnie chyba nie wsadzą

Przemysław Piotrowski
KRZYSZTOF PAWLAKMa 52 lata. Jako zawodnik reprezentował Calisię Kalisz, Wartę i Lecha Poznań, grał też w Belgii i Szwecji. 31 razy wystąpił w reprezentacji Polski, w 1986 r. był na mundialu w Meksyku. Jako trener prowadził m.in. Miliardera Pniewy, Wartę, Lecha i GKS Bełchatów. W latach 1996-97 był asystentem selekcjonera Antoniego Piechniczka. Po jego rezygnacji samodzielnie poprowadził Polaków w wygranym 4:1 meczu z Gruzją. W naszym regionie oprócz Arki był także opiekunem Promienia Żary.
KRZYSZTOF PAWLAKMa 52 lata. Jako zawodnik reprezentował Calisię Kalisz, Wartę i Lecha Poznań, grał też w Belgii i Szwecji. 31 razy wystąpił w reprezentacji Polski, w 1986 r. był na mundialu w Meksyku. Jako trener prowadził m.in. Miliardera Pniewy, Wartę, Lecha i GKS Bełchatów. W latach 1996-97 był asystentem selekcjonera Antoniego Piechniczka. Po jego rezygnacji samodzielnie poprowadził Polaków w wygranym 4:1 meczu z Gruzją. W naszym regionie oprócz Arki był także opiekunem Promienia Żary. fot. Ryszard Poprawski
- Na razie trenuję Arkę i na pewno nie jestem po słowie z działaczami GKP - twierdzi KRZYSZTOF PAWLAK, szkoleniowiec nowosolskiej ekipy, który od przyszłego sezonu jest łączony z pierwszoligowcem z Gorzowa.

- W kuluarach mówi się, że ma pan zmienić pracodawcę. Ile w tym prawdy?

- W tym zawodzie wszystko zmienia się bardzo szybko i nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Dziś jestem jednak trenerem Arki Nowa Sól i na razie niech tak zostanie.

- Ale przyzna pan, że jest coś na rzeczy, bo plotka o tym, że przeniesie się pan do GKP krąży już od kilku dni.

- Powtarzam, że na tę chwilę jestem trenerem Arki. Ale w przyszłym tygodniu sporo może się zmienić. OK, powiedzmy, że jest coś na rzeczy, ale na pewno nie jestem po słowie z działaczami gorzowskiej ekipy. A już zdecydowanie nie ma pewności, że zostanę ich szkoleniowcem, jak się pisze i mówi w mediach.

- Zapytam inaczej. Chciałbym pan zostać trenerem GKP?

- Nie ukrywam, że ambicją każdego szkoleniowca jest zawodowy awans. Gorzowianie grają w pierwszej lidze i na pewno praca w takiej ekipie bardzo by mnie nobilitowała. Ale nic na siłę.

- Nie jest tajemnicą, że gorzowski klub ma spore problemy finansowe. Jeśli miasto nie wyłoży odpowiednich pieniędzy, a podobno jest niechętne do pomocy, to aż strach pomyśleć, co się stanie. Czy bierze to pan pod uwagę przy ewentualnym złożeniu podpisu po

- Jeśli ktoś rozmawia ze szkoleniowcem i rozważa jego zatrudnienie to chyba jest poważny. Wierzę, że działacze w GKP są ludźmi uczciwymi i nie chcą trenera na minę wsadzić. Ale myślę, że o takie rzeczy nie muszę się martwić, a jeśli dojdzie do konkretnych rozmów, to o ewentualnych problemach zostanę poinformowany. Wówczas na spokojnie będę mógł podjąć decyzję.

- Poprzedni trener gorzowian Adam Topolski miał świetny kontakt z drużyną, a w jego otoczeniu mówiło się, że jest dla podopiecznych jak ojciec. Jakim pan byłby szkoleniowcem?

- Trudno mi się odnieść, bo nie byłem w tym otoczeniu, a słuchanie innych nie zawsze jest najlepszym wyjściem. Krążą różne wersje. Ja znam jedną, ale nie powiem jaka to opinia. A czy ja będę trenerem ojcem? Dla mnie żywiołem jest boisko i praca z piłkarzami, a nie przesiadywanie w pokoju prezesa i mówienie co innego jemu, a co innego swoim podopiecznym. Staram się pracować na zasadzie wielkiej uczciwości, w poszanowaniu do pracy zawodnika i oczekuję, że ten zawodnik będzie szanował mnie.

- Kiedy więc podejmie pan ostateczną decyzję?

- Na dniach, bo jeśli mam pracować z daną drużyną, to muszę ją dobrze poznać i wcześnie zacząć przygotowania do nowego sezonu.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska