LIDER PRUSZKÓW - KSSSE AZS PWSZ GORZÓW 72:71 (19:23, 23:21, 14:14, 16:13)
LIDER PRUSZKÓW - KSSSE AZS PWSZ GORZÓW 72:71 (19:23, 23:21, 14:14, 16:13)
LIDER: Bednarek 15, Chomać 12, Bednarczyk 7, Antczak 4, Koc 3, oraz Mc Cants 21, Furdak 5, Cymmer 3, Pułtorak 2, Kopczyk i Ćwiklińska po 0.
KSSSE AZS PWSZ: Piekarska 12, Żurowska i Greene po 10, Skobel 3, Dźwigalska 0 oraz Leedham 15, Richards 12 i Kaczmarczyk 9.
Sędziowali Piotr Pastusiak (Szczecin) i Damian Ottenburger (Gdynia). Widzów 500.
To właśnie brak zgrania okazał się główną przyczyną, raczej niespodziewanej, porażki KSSSE AZS PWSZ z nieobliczalnym średniakiem.
Bohaterką Lidera była Rashanda Mc Cants. Dla Amerykanki był to mecz ostatniej szansy, gdyż w poprzednich dwóch spotkaniach zawodniczka zawiodła oczekiwania włodarzy klubu z Pruszkowa. W sobotę kolejnej kompromitacji już nie było, a Mc Cants po dwakroć odkupiła winy, biorąc w swoje ręce odpowiedzialność w kluczowych momentach.
Mecz fantastycznie rozpoczęły jednak akademiczki. Nasze dziewczyny ruszyły z przytupem, jakby mając w pamięci ubiegłoroczny horror. Już w 2 min prowadziliśmy 7:0 i wydawało się, że ta solidna zaliczka pozwolili im na spokojne kontynuowanie gry. Niestety, nic z tego nie wyszło. Lider nie zamierzał bowiem odpuszczać i jeszcze w pierwszej kwarcie zniwelował stratę do czterech punktów. W dwóch kolejnych pozwoliliśmy na odrobienie kolejnych dwóch, a to oznaczało ponownie dramatyczną końcówkę. Nerwówka to w głównej mierze zasługa rozgrywającej gospodyń Alicji Bednarek, która poderwała drużynę do walki. Ponadto - tak jak w środę - "gwiazdą deski" w meczu z CCC była u nas Izabela Piekarska, tak teraz tę rolę - ku naszej rozpaczy - pełniła u rywalek Aleksandra Chomać.
Długo się trzymaliśmy, ale nieciekawie zrobiło się w 36 min, gdy Lider uzyskał najwyższe prowadzenie 70:62. Ten zaskakujący wynik nieco usztywnił miejscowe. Gorzowianki wykorzystały chaos u pruszkowianek i rozpoczęły skuteczną pogoń. Radośnie zrobiło się, gdy Justyna Żurowska trafiła "za trzy" i było już tylko 69:70. Wielka szkoda, że w kolejnych dwóch naszych akcjach pogubiła się Johannah Leedham. Najpierw Angielka przestrzeliła z półdystansu, a za chwilę przekroczyła linię w ataku pozycyjnym... Wicemistrzynie próbowały ratować się faulami, ale w końcówce gospodynie były w rzutach wolnych niemal bezbłędne. Równo z syreną rezultat ustaliła Samantha Richards.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?