Sylwia Marciniak, projektantka sukien ślubnych, właścicielka Atelier Rose Zielona Góra
Nominowana za to, że od czterech lat projektuje i szyje wyjątkowe suknie ślubne. Z powodzeniem. Sylwia Marciniak jest zielonogórzanką z urodzenia. Jak każda nastolatka interesowała się modą. Po ukończeniu podstawówki kontynuowała naukę w szkole szycia i projektowania. Koleżanka prosiły ją, by stworzyła im kreacje na połowinki czy studniówkę. No to wymyślała stroje jak z bajki. Sprawiało jej to wielką satysfakcję.
Potem trzeba było podjąć decyzję o studiach. Ale nie artystycznych, fach musiał być konkretny. Poszła w rachunkowość. Na szycie już jednak nie było czasu.
Po studiach pracowała w księgowości w szkole. Założyła rodzinę. Urodziła dzieci. Kiedy podrosły, postanowiła wrócić do pracy. Ale nie do tej związanej z liczeniem… Chciała wrócić do dawnej pasji. I wróciła. Z pomocą rodziny rozpoczęła własną działalność gospodarczą.
Jej klientki pochodzą nie tylko z województwa czy Polski, ale Niemiec, Francji, a nawet Meksyku czy Stanów Zjednoczonych. Poczta pantoflowa działa najlepiej. Internet pomaga odnaleźć jej salon. Pomaga też profesjonalny pokaz. Firma pani Sylwii rozwija się z roku na rok.
Teraz przeprowadza się w inne miejsce, by Atelier Rosa (to nie jest typowy sklep, do którego wchodzi się z ulicy o każdej porze) i pracownia mogły być w jednym miejscu. Zmieniać się będzie i oferta. Bo nie tylko pani młoda chce w tym dniu wyglądać wyjątkowo, ale także jej mama i druhny.
Jerzy Korolewicz, prezes Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gorzowie od lat działa na rzecz regionu.
Wcześniej pełnił m.in. funkcję wicewojewody gorzowskiego, radnego sejmiku wojewódzkiego, tworzył Kostrzyńsko-Słubicką Specjalną Strefę Ekonomiczną. Za swe zasługi doceniony nie tylko nagrodami regionalnymi, ale i m.in. Złotym Krzyżem Zasługi.
- Nie ukrywam, że to miły moment, kiedy mieszkańcy doceniają naszą pracę - mówi J. Korolewicz. Ale podkreśla, że działa nie z myślą o laurach. Ale o ciągłym rozwoju. Zarówno swej firmy jak i Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej. Plany? Mógłby nimi obdzielić parę osób. W tym Centrum Przedsiębiorczości, z myślą o lokalnych firmach. Izba kupiła od miasta willę Jaehnego, w której chce takie miejsce stworzyć. Remont, pozyskanie dofinansowania, to działania na najbliższe miesiące.
Klaudia Kozłowska od pięciu lat prowadzi własny salon kosmetologiczny w Górzycy.
- Od dziecka wiedziałam, że właśnie to w chcę w życiu robić - mówi uczestniczka plebiscytu. Zaczęło się od malowania lalek? - Nie! Paznokci - śmieje się K. Kozłowska. Praca? Jest pasją. Choć przecież każdy mógłby być zmęczony, kiedy pracuje się na tak wysokich obrotach.
- Ale nie potrafię odmawiać klientkom - mówi z uśmiechem pani Klaudia. Największa przyjemność? Możliwość wykonywania permanentnego makijażu osobom, które są po przebytej chorobie nowotworowej. Emocji w pracy nigdy nie brakuje. Komuś kosmetyczka odmówiła wykonania makijażu ślubnego i trzeba pomóc... o piątej rano. Ktoś próbował metodami zaczerpniętymi z internetu zrobić sobie maseczkę. I teraz jest kłopot. Nie można odmówić pomocy. Zresztą trudno, kiedy praca jest taką przyjemnością...