MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś jednak daje przykład

Eugeniusz Kurzawa
WIESŁAW CZYCZERSKI50 lat, mgr inż. transportu, absolwent Politechniki Krakowskiej, mieszka w Zbąszynku, żona Małgorzata, nauczycielka chemii, dzieci: Piotr (lat 26), Elżbieta (22) i Asia (17).
WIESŁAW CZYCZERSKI50 lat, mgr inż. transportu, absolwent Politechniki Krakowskiej, mieszka w Zbąszynku, żona Małgorzata, nauczycielka chemii, dzieci: Piotr (lat 26), Elżbieta (22) i Asia (17). fot. Ryszard Poprawski
Rozmowa z wiceburmistrzem WIESŁAWEM CZYCZERSKIM

- Wielu zbąszynian uważa, że ich miasto ma charakter turystyczny. Pan też tak uważa?
- Zapewne ku rozczarowaniu mieszkańców muszę powiedzieć, że Zbąszyń nie jest ośrodkiem turystycznym. Rzeka, lasy, zanieczyszczone jezioro to za mało. Są to szanse, ale niewykorzystane.

- Dlaczego?
- Miejscowości nad wodą jest w Polsce tysiące, ale Mikołajki czy Augustów są niepowtarzalne. Mają "coś", czego nie ma tutaj. Nie tylko nie ma, ale nawet brak koncepcji czym to "coś" miałoby być. Jako pomysł do wykorzystania jest np. żegluga na szlaku jezior obrzańskich, albo "sprzedanie" niepowtarzalnego folkloru ze szkołą muzyczną, czy historii i zabytków, ale gmina na to nie jest przygotowana.

- Nie ma markowych hoteli, restauracji, stylowych kawiarenek...
- Tzw. kempingi w parku nadają się na noclegi dla studentów, ale nie dla wczasowiczów z pieniędzmi.

- Prywatni mieszkańcy też nie oferują atrakcji, słowem nie potrafią żyć z turystów.
- Myślę, że trzeba iść w kierunku nakreślonym przez prof. Młynarczyka. Postawić karuzelę narciarską na jeziorze, zrobić z niej atrakcję nr 1 i powoli "obudowywać" innymi pomysłami. Może na działkach między plażą a parkiem należałoby postawić dobry hotel z basenem, żeby miasto żyło turystyką cały rok? Bo jeśli latem bywają tu ludzie korzystający z desek windsurfingowych, gdyż duże i wietrzne jezioro daje takie możliwości, to zimą powinni bywać bojerowcy.

- Żeby któryś z tych pomysłów ruszył, trzeba by odłożyć remontowanie ulic - bo jest to tylko konsumpcja - i przestawić się na inwestycje, prawda?
- Należy rozmawiać z radnymi i przekonać do pewnych wyrzeczeń mieszkańców. Wiem, że to trudne, bo dziś każdy chce wygodnie dojechać do domu. A inne inwestycje "oby nie moim kosztem". Problemem był do tej pory, jak myślę, brak zdecydowania władz. Bo trzeba wyraźnie stawiać na jakiś kierunek i potem konsekwentnie się tego trzymać. Jeśli ludzie zobaczą choćby początkowe efekty, to uwierzą, że cel jest słuszny.

- Do jakich wyrzeczeń namawiałby pan obywateli?
- Należy skończyć z inwestycjami, zwłaszcza drogami, wyłącznie za pieniądze gminy. Jest wiele możliwości finansowych, trzeba umieć z nich korzystać. Zbudujemy za własne złotówki tylko ul. Taczaka, ponieważ zdezaktualizowałby się termin ważności projektu. Inne poczekają.

- Budżet gminy jest zadłużony w 43 procentach...
- Wtrącę, dla porównania, że w Zbąszynku tylko w 4 procentach.

- Skąd zatem samorząd weźmie wkład własny do realizacji pomysłów?
- Wspólnie z burmistrzem Leśnym zamierzamy ściągnąć inwestorów do gminy i szukać różnych źródeł dofinansowania.

- I co? Są szanse?
- Pewno, że są, ale nie od razu Kraków... Zbąszyń jest specyficznym miastem. Należy przekonywać ludzi, żeby zechcieli, dla przykładu, przeznaczyć prywatne grunty na inwestycje ważne dla wszystkich. Żeby nauczyli się myśleć kategoriami dobra wspólnego. Bo gmina ma za mało terenów pod inwestycje i jeśli obywatele nie pomogą, to kto? A z inwestycji są podatki, które zasilają budżet.

- Chce pan przekonywać mieszkańców do dalekosiężnych celów, tymczasem jak idę przez miasto i widzę zapuszczone domy, walące się chlewiki, o które nie potrafią zadbać, to nie mogę sobie wyobrazić obywatelskiego poświęcenia.
- Też to zauważam i mnie również zaskoczyły zaniedbania, gdy zobaczyłem je z bliska. Dotąd zawsze traktowałem zbąszynian jako gospodarnych Wielkopolan. Nie rozumiem bałaganu w niektórych miejscach, nawet tuż pod ratuszem. Próbowaliśmy zresztą rozmawiać z właścicielką jednej z tych posesji, chcieliśmy ją odkupić. Nic z tego. Taka "uroda" ludzi.

- Wygląd podwórek i zapaskudzonych brzegów Obry źle świadczy o ludziach.
- Ale z drugiej strony są zadbane posesje, a piękne kamienice, zwłaszcza w Rynku, na Senatorskiej, wyglądają świetnie. Ktoś zatem daje przykład, ktoś potrafi dbać o wygląd, lecz tych liderów lokalnych wciąż jest za mało. Zobaczymy, może gmina da przykład.

- Oby! Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska