- Dlaczego protestuje pan przeciwko wymianie cokołu pod fontanną ze starego, wykonanego z piaskowca na granitowy?
- Bo przeraża mnie indolencja i arogancja tych, którzy o tym zdecydowali. Nie można ot tak, jednym podpisem oszpecać zabytkowej fontanny, która dla tysięcy mieszkańców jest symbolem miasta.
- Formalnie to nie jest zabytkowy obiekt.
- To jeszcze głębszy poziom absurdu. Fontanna, o której można sobie poczytać w encyklopediach i przewodnikach, które przedstawiają ją jako zabytek, okazuje się ot jakąś tam rzeźbą w centrum. Wiem, że to rekonstrukcja, ale przecież dla nas wszystkich to ozdoba Gorzowa, która powstała przed 1900 rokiem. Więc jeśli miejska konserwator zabytków mówi, że fontanna Pauckscha nie jest zabytkiem, bo nie ma jej w rejestrze i umywa ręce, a plastyk miejski z rozbrajającą szczerością zasłania się tym, że nic nie wiedział o zmianach materiału i koloru cokołu, to ja się pytam, w jakim mieście my żyjemy? Ktoś musi odpowiedzieć za oszpecenie fontanny albo jeszcze lepiej: powinien zapobiec temu, póki się da. Mam nadzieję, że wreszcie prezydent zabierze głos w tej sprawie i powstrzyma planowane zmiany.
- Dla pana ten projekt przebudowy, który wzbudził takie kontrowersje, to czyjś błąd czy niedopatrzenie?
- Nie umiem tego wyjaśnić. Mam wrażenie, że wszyscy tak skupili się na tych podziemnych - przepraszam - kiblach, że zapomnieli, iż nad nimi stoi dużo bardziej wartościowa konstrukcja. Bo ja już tracę wiarę w sens tego remontu. Co właściwie się robi na Starym Rynku? Buduje ubikacje za ponad 1 mln zł i przy okazji poprawia fontannę, czy ratuje się fontannę, przy okazji robiąc szalety? Ktoś chyba pogubił priorytety.
Ale skoro można sobie prowadzić zza urzędniczego biurka taką radosną twórczość, to bardzo się obawiam, że ktoś wpadnie na pomysł, by w ramach programu kredytowania termomodernizacji ocieplić łaźnię. A co! Obłoży się zabytkowe kafle styropianem, na to maźnie się jakąś pastelową elewację i będzie super. Ba! Na pewno też spadną koszty ogrzewania obiektu! Tylko czy na pewno o to nam powinno w naszym mieście chodzić?
- Urzędnicy przedstawiają konkretne argumenty za zmianą cokołu. Poprzedni, ten z piaskowca, był zniszczony i przeciekał. Nowy, z granitu, ma być trwalszy i łatwiejszy w konserwacji.
- Nie przekonują mnie te tłumaczenia. Piaskowiec, właściwie konserwowany, może stać dziesiątki, setki lat. Dlatego urząd, planując remont, powinien założyć albo naprawienie tego cokołu, który był, albo zaplanować jego dokładną rekonstrukcję. I koniec dyskusji. Tak to się robi w obecnych czasach. Przynajmniej jeśli dba się o tradycje i historię.
A jeśli ważniejsza jest wygoda.. Cóż... To proponuję urzędnikom wyburzyć kawałek muru obronnego w okolicy ul. Hawelańskiej i poszerzyć tam wyjazd do ul. Jagiełły, bo jest dość wąski. Tak mamy rozmawiać?
- Dziwi pana postawa urzędu?
- Bardzo. Niedawno, gdy stawialiśmy pomniki Henselera i Korcza, musieliśmy przełożyć projekty do akceptacji pani konserwator, a pan plastyk musiał zaakceptować nasze propozycje co do lokalizacji. Trwało to i trwało, były spotkania, rozmowy, dyskusje. Tymczasem w sprawie fontanny Pauckscha okazuje się, że można zmienić w centrum miasta jasny piaskowiec na różowy granit i nic nikomu do tego.
I tego nie potrafię zrozumieć.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?