Dla Stelmetu UKP Zielona Góra było to pożegnanie z bocznym boiskiem, tak zwanym ,,dołkiem", bo od nowego sezonu, w drugiej lidze, zespół musi grać na głównej płycie. Szkoda, że mimo apeli i zapowiedzi tak mało widzów przyszło na stadion. Zielonogórzanie w pierwszej połowie zamierzali pokazać, kto tu jest liderem i zwycięzcą. Już w 8 min Krzysztof Wierzbicki był sam na sam z Marcinem Korotyszewskim. Strzelił jednak wysoko nad poprzeczką. W 16 min, Michał Grzeszczyk wrzucił piłkę w pole karne, obrona Sprotavii kompletnie się pogubiła, a lider klasyfikacji snajperów, Wojciech Okińczyc, nie miał problemu z trafieniem do siatki. Goście kompletnie się pogubili i przez kolejne minuty nie potrafili praktycznie przekroczyć drugiej połowy boiska. W 22 min oglądaliśmy najładniejszego gola. Rafał Figiel ,,holował" piłkę z lewej strony pola karnego Sprotavii. Wydawało się, że szuka kolegi, któremu warto podać. Tymczasem uderzył ją fałszem, a ta, ,,podkręcona", trafiła tam gdzie chciał, czyli do bramki rywala. Goście jeszcze się nie pozbierali, kiedy Figiel zacentrował z rzutu rożnego, a kapitan Stelmetu UKP, Bartosz Tyktor, głową zdobył czwartą bramkę. Minutę później obrońca Sprotavii Arnold Jagiełło w polu karnym zatrzymał piłkę ręką, sędzia podyktował jedenastkę, a Okińczyc zamienił ją na gola.
Wydawało się, że po przerwie lider będzie chciał śrubować wynik. Nic takiego się nie stało. Świeżo upieczony drugoligowiec zwolnił, nie zamierzał pognębiać rywala i dał mu powalczyć. Ambitny zespół ze Szprotawy, który ligę przegrał nie we meczach z ekipami z czołówki, ale po wpadkach na własnym boisku z przeciętniakami, bardzo się starał zostawić po sobie dobre wrażenie. Udało mu się. W 58 min goście zdobyli honorowego gola. Jędrzej Kononowicz dostał znakomite podanie, wykorzystał zagapienie obrońców Stelmetu UKP, wyszedł na czystą pozycję, ,,wyciągnął" z bramki Wojciecha Fabisiaka i obok niego posłał piłkę do siatki. Potem nie działo się już nic szczególnego. Zielonogórzanie grali spokojnie, bez ,,napinki" pozwalając rywalom na przeprowadzanie akcji, co pewniej czas kontratakując.
- Moim zawodnikom zabrakło koncentracji - podsumował trener Stelmetu UKP Piotr Żak. - Szczególnie z lewej strony, bo tych dośrodkowań Sprotavii było zbyt wiele. Trudno było zmobilizować zespół, skoro do przerwy strzelił już cztery bramki. Uważałem ze moi zawodnicy spokojnie mogą się cieszyć z awansu. Rywal zdobył gola, ale różnica cały czas była bezpieczna i sukces ani przez moment niezagrożony.
Stelmet UKP Zielona Góra - Sprotavia Szprotawa 4:1 (4:0)
Bramki: Okińczyc 2 (16, 29 - karny), Figiel (22), Tyktor (28) - Kononowicz (58)
STELMET UKP: Fabisiak - Tyktor, Górecki, Górski, Grzeszczyk - Skrzyński (od 71 min Ziętek), Figiel, Siwy, Mycan (od 59 min Sucharek) - Wierzbicki (od 59 min Dworak), Okińczyc (od 59 min Imeh).
SPROTAVIA: Korotyszewski - Czekurłan, Jagiełło, Łuczyński, Rudak - Ilnicki, Ganczarek, Gawron (od 80 min Stawiński), Galas (od 72 min Jarosz) - Kononowicz (od 83 min Dawidowicz), Pluta (od 66 min Weryszko).
Żółte kartki: Greszczyk, Galas. Sędziował Paweł Łapkowski (Świebodzin). Widzów 400.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?