Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lampy? Tutaj? To byłby cud!

Michał Szczęch, 68 324 88 34, [email protected]
Genowefa Słupska (na Polnej przeszło 30 lat), gdy zobaczy lampę przy swojej posesji, zacznie wierzyć w cuda.
Genowefa Słupska (na Polnej przeszło 30 lat), gdy zobaczy lampę przy swojej posesji, zacznie wierzyć w cuda. Michał Szczęch
Kiedyś na ul. Polną w Osiecznicy zapuściła się Janka, koleżanka Genowefy Słupskiej. Było ciemno. Wpadła w dziurę. Złamała obojczyk. Ludzie błądzą na Polnej. Nie ma tu ani jednej lampy.

Leszek Fijałkowski, dziś sołtys Osiecznicy, od ośmiu lat zasiada w radzie sołeckiej. I od ośmiu lat pisze do urzędu miasta w sprawie lamp na ulicy Polnej. Mieszkańcy pamiętają, że pisma w tej sprawie słano jeszcze za burmistrza Borka, więc w latach 90. Słano je za burmistrza Chinalskiego, który rządził do 2010 roku. Za burmistrza Cebuli też są słane pisma. I Leszek Fijałkowski ciągle słyszy to samo. Że lampy na Polnej nie staną, bo koszta, bo dokumentacja.

- No to niech wreszcie tę dokumentację ktoś zacznie robić! - denerwuje się sołtys. Ostatnie pismo wysłał do urzędu we wrześniu. Odpowiedzi nie dostał do dziś. Czyżby mieli już dość Fijałkowskiego, który w sprawie braku tych lamp wypowiadał się nawet na sesji?
Na Polną wjechać można od strony krajówki. Jadąc od strony Krosna, to pierwszy zakręt w lewo, przy górce. - Zakręt niebezpieczny - przestrzega Leszek Jarowicz.

Pan Jarowicz mieszka na Polnej niemal 30 lat. Ma żonę Jadwigę, która przez ten brak lamp czuje się pominięta. Jarowicz przy zjeździe z krajówki widział niejeden wypadek. -Samochody nią pędzą. Jest podwójna ciągła. Wyprzedzają. Przydałoby się światło.
Ktoś chce wyjechać nocą z Polnej, chociażby rowerem? Nie ma lampy, więc go nie widać. Wyjeżdża na własne ryzyko.

- Ruch na Polnej spory - sołtys Fijałkowski wspomina o szkolnym autobusie, o samochodach mieszkańców. Jeżdżą. Robią dziury. Jadwiga Jarowicz nieraz wpadła w taką dziurę, gdy szła w nocy z latarką.

Jedna noga sucha, a druga w kałuży. Tak do domu wraca Genowefa Słupska (na Polnej przeszło 30 lat), która, gdy zobaczy lampę przy swojej posesji, zacznie wierzyć w cuda. Na razie na Polnej widzi ludzi z kijkami. Widzi ich Irena Kwietniewska. Też chodzą tak, że jedna noga sucha, a druga w kałuży. A Kwietniewska się dziwi: - Każą nam stawiać na turystykę. Mówią, żeby w Osiecznicy agroturystykę rozwijać. I co? Turystów mamy w ciemnościach wypuszczać w te dziury, kałuże?

Kiedyś, nocą, na Polną zapuściła się Janka, koleżanka Słupskiej. Było ciemno. Wpadła w dziurę. Złamała obojczyk.
- Wy tu lamp nie macie? - zapytał później Słupską pan Poźniak, który przyjechał z drugiego krańca wsi. Słupska dostrzegła w tym małą ironię. - Przecie jeździsz, więc widzisz, że nie ma od samego początku! - tak odpowiedziała. Grzecznie. Choć język świerzbił ją, żeby powiedzieć tak: - Przecie widzisz, że na Polnej ciemno jak w ...

W latach 70., gdy stawiano w Osiecznicy lampy, co wspomina sołtys Fijałkowski, mieszkańcy całej wsi, również ci z Polnej, płacili na to światło specjalne podatki. - Lamp ciągle nie ma. A gdzie pieniądze? - głowi się dzisiaj sołtys. - Ktoś powinien się wstydzić - twierdzi.

Na razie wstydzą się mieszkańcy. Jadwiga Jarowicz wstydzi się za Polną, bo mamy XXI wiek, a tu jak w średniowieczu. Z tego wstydu Grażyna Wrzesińska świeci nawet oczami. Ona boi się mieszkać przy Polnej. Młodzi wypiją i jeżdżą kładami. Część Polnej, w której mieszka Wrzesińska, przypomina wąwóz - dla kładów raj. Brakuje nie tylko lamp, ale również pobocza, więc gdyby Wrzesińska miała uciekać przed kładem, to nie wiedziałaby dokąd. Taka wąska jest ulica Polna.

Owszem, raz droga stała się szeroka. - Dawno temu zabłądziły tu czołgi, chyba radzieckie - wspomina Fijałkowski. - Wjechały przez przypadek na Polną i ścięły kawałek skarpy.

Dziś Kazimierz Cieślarski patrzy na tę skarpę i wspomina, jak nie mógł przejechać ciągnikiem. Marzy też o lampie, żeby tam postawili. Jedna mu się marzy. O więcej nie prosi. Bo chodzi Polną od lat i zdarzy się, że fiknie koziołka. - Mało to razy szło się z pracy w piekarni nocą i człowiek się wywrócił? Zwłaszcza zimą.

Gdy spadnie śnieg, Wrzesińska biega z łopatą. Od domu do zakrętu. - Czemu pan do nas nie wjedzie? - zaprasza kierowcę odśnieżarki. Raz usłyszała, że tu się po prostu nie opłaca cofać. - Więc zasuwam na tej łopacie. Rano w ciemnościach. Przecież trzeba jakoś do pracy wyjechać - skarży się Wrzesińska zimą. Latem narzeka, bo z fragmentu Polnej, przy którym mieszka, robi się plaża. Piasku za kostki. Spadnie deszcz i Wrzesińska brodzi w błocie. Po kolana.

I tak się żyje na Polnej.

- Ludzie tu mało roszczeniowi, więc nikt ich nie słucha - mówi Fijałkowski. Deklaruje, że w sprawie lamp nie odpuści.

Burmistrz Marek Cebula nie wie, czy jest dla Polnej opracowany projekt, by postawić lampy. Okazuje się, że takiego planu nie ma, choć mieszkańcy upominają się o niego od lat. Niedługo Polną będą rozkopywać, bo w całej Osiecznicy robią kanalizację. - Czy nie mogą za jednym zamachem położyć kabli i zrobić te lampy? - pytają mieszkańcy. Nie mogą. Burmistrz Cebula zauważa, że zrobiono projekt dla kanalizacji i, niestety, nie mógł on jednocześnie objąć projektu dla lamp. Na szczęście, dla niektórych mieszkańców, przy fragmencie Polnej stoi kilka słupów. Nadzieja więc w tym, że gmina wystara się u operatora, by chociaż na tych słupach zamontować żarówki. Wczoraj w wydziale gospodarki nieruchomościami urzędu miasta pracownicy nie byli w stanie nam odpowiedzieć, czy poczyniono już takie starania.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska