W poniedziałkowe południe w Lubiszynie i Tarnowie (miejscowości te leżą na północ od Gorzowa Wlkp.) rozległy się syreny wozów strażackich. Ale mieszkańcy wiedzą już, że nie chodzi po pożar. To strażacy ochotnicy w galowych mundurach jeżdżą od domu do domu. Kto chce, temu poleją dach wodą ze strażackiej armatki.
W poniedziałkowe południe w Lubiszynie i Tarnowie (miejscowości te leżą na północ od Gorzowa Wlkp.) rozległy się syreny wozów strażackich. Ale mieszkańcy wiedzą już, że nie chodzi po pożar. To strażacy ochotnicy w galowych mundurach jeżdżą od domu do domu. Kto chce, temu poleją dach wodą ze strażackiej armatki.
W poniedziałkowe południe w Lubiszynie i Tarnowie (miejscowości te leżą na północ od Gorzowa Wlkp.) rozległy się syreny wozów strażackich. Ale mieszkańcy wiedzą już, że nie chodzi po pożar. To strażacy ochotnicy w galowych mundurach jeżdżą od domu do domu. Kto chce, temu poleją dach wodą ze strażackiej armatki.