O sprawie pisaliśmy w piątek w publikacji "Chirurg miał pomóc, a oszpecił pacjentkę". Przypomnijmy, że 30-letnia pani Monika trafiła do naszej redakcji, bo poczuła się oszukana i upokorzona przez znanego gorzowskiego chirurga. W szpitalu w Drezdenku lekarz miał jej operować przepuklinę i usunąć starą bliznę po operacji, a pozbawił ją pępka. - Przepuklinę też zrobił nie tak, jak się umawialiśmy. Miał wstawić specjalną siatkę zapobiegającą nawrotom choroby. Po tygodniu podczas wyjmowania szwów dowiedziałam się, że nie mam tej siatki - opowiadała nam gorzowianka.
Oburzona sposobem, w jaki została potraktowana, napisała pismo do szpitala o zadośćuczynienie. Domaga się w nim 50 tys. zł. - Czeka mnie operacja odtworzenia pępka i plastyka brzucha, a to kosztuje 15 tys. zł. Nie wspomnę o dodatkowym cierpieniu, na które się narażam - tłumaczy pani Monika.
Teraz poznaliśmy decyzję dyrektora lecznicy. - Po ocenie prawnej pisma pacjentki, a także konsultacjach z ordynatorem oddziału chirurgii uważamy, że lekarz nie popełnił błędu w sztuce - poinformował nas dyr. Skrzypiec.
- Tego się spodziewałam, ale nie zamierzam złożyć broni. Idę do sądu - zapewniła nas pani Monika. I dodała, że skargę na gorzowskiego chirurga złożyła też do Okręgowej Izby lekarskiej w Gorzowie.
Przypominamy, że zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza, lekarz ma prawo tylko do tego, co uzgodnił z pacjentem. Wyjątkiem jest sytuacja ratowania życia lub okoliczności, które wymagają rozszerzenia zabiegu już w trakcie jego trwania.
Znany gorzowski chirurg od początku odmawia zabrania głosu w tej sprawie na łamach "GL".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?