- Nie brakuje nam ludzi - powiedział nam wczoraj szef barlineckiej lecznicy.
Szpital w Drezdenku zatrudnia około 300 pracowników, a zadłużony jest na prawie 20 mln zł. Dług ciągle rośnie, a pod koniec roku lecznica musi znaleźć 1 mln zł na pierwszą ratę kredytu. Urzędujący od połowy marca dyrektor Tadeusz Grabski szuka oszczędności, w tym na wynagrodzeniach pracowników. Zapowiedział zwolnienia kilkunastu osób. Nawet 600 tys. zł chciał zyskać na zmniejszeniu premii, na które szpital rocznie wydaje prawie 1 mln zł. Na takie cięcia nie zgodził się Związek Zawodowy Lekarzy. W końcu kwietnia zagroził nawet odejściem 15 lekarzy. Medycy mówili nam wtedy, że mają propozycje pracy m.in. z Barlinka (tekst ,,Załoga szpitala grozi, że odejdzie'' z 4 maja).
Ludzi nie brakuje
- Placówka w Barlinku nie ma braków kadrowych, które mogłyby doprowadzić do kłopotów w funkcjonowaniu lecznicy - powiedział nam wczoraj dyrektor szpitala Ryszard Mitek. Nie przypomina sobie także, żeby lekarze z Drezdenka zabiegali u niego o pracę.
Tymczasem 12 drezdeneckich lekarzy związkowców - na 20 zatrudnionych na umowę o pracę - wyraziło gotowość rezygnacji z premii motywacyjnej. ,,Deklaracja jest podyktowana zrozumieniem trudnej sytuacji finansowej naszej placówki. Oczekujemy zajęcia podobnego stanowiska przez pozostałych pracowników lecznicy'' - poinformowali pisemnie dyrektora Grabskiego. Swą postawę lekarze traktują jako gest dobrej woli i szczerą chęć uratowania szpitala. ,,Przy podjęciu inicjatywy przez wszystkich pracowników jesteśmy gotowi do rozważenia innych ustępstw finansowych'' - zapowiedzieli dodatkowo
Cięcia albo zwolnienia
Stanowiskiem tym zaskoczony jest Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Łącznie z premią, dyżurami nocnymi i świątecznymi pielęgniarki dostają na rękę średnio 1,2 tys. zł. Zastanawiają się, czy zrezygnować z premii jak lekarze.
Dyrektor Grabski stawia sprawę jasno: - Im więcej zaoszczędzimy na premiach, tym mniej pracowników trzeba będzie zwolnić. Będę zadowolony, jeśli związki zgodzą się na rezygnację z połowy premii. W ten sposób uratują kilka miejsc pracy - mówi nam.
Szefowa kadr w szpitalu Monika Weidemann dodaje, że oprócz pracowników administracyjnych i obsługi wypowiedzenia może też dostać kilku lekarzy z pierwszym stopniem specjalizacji. - Spokojni mogą być lekarze z drugim stopniem specjalizacji i ci, którzy teraz ją robią. Czyli z wyższymi kwalifikacjami - precyzuje kadrowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?