Likwidacja izby w Gorzowie nie da oszczędności

Na konferencji prasowej staje w obronie pracowników gorzowskiego oddziału. Czemu dopiero teraz? - Podnosimy sprawę, kiedy o niej się dowiadujemy. Instytucje rządowe powinny być przy wojewodzie, tymczasem u nas izba skarbowa jako jedyna w kraju jest zlokalizowana w mieście, w którym nie urzęduje wojewoda! - mówi. Podkreśla, jak ważną rolę ta instytucja odgrywa w gospodarce. Tymczasem firmy w strefie ekonomicznej nie potrzebują sąsiedztwa izby skarbowej, zwykli mieszkańcy też nie korzystają tłumnie z tej instytucji. Czemu więc kruszymy kopie o kilkanaście etatów? Skoro mamy oszczędzać. - To nie są żadne oszczędności, te etaty przechodzą do Zielonej Góry - mówi nam posłanka Rafalska.

To może lepiej zlikwidować zamiejscowe oddziały urzędu wojewódzkiego w Zielonej Górze i delegaturę urzędu marszałkowskiego w Gorzowie? - Nie możemy tego zrobić, bo będzie wojna - zdecydowanie podkreśla Elżbieta Rafalska.

Przed powołaniem województwa lubuskiego politycy decydowali, gdzie ma być administracja rządowa, a gdzie samorządowa. Gorzów wziął wojewodę, choć mówiono o tym, że więcej kompetencji będzie miał marszałek. Czyżby politycy z północy obudzili się teraz z ręką w nocniku? - Wtedy nie było wiadomo, że samorząd tak ładnie się rozwinie, że będzie dzielił pieniądze - mówi Elżbieta Rafalska. - To województwo powstało dzięki kompromisowi. Kiedy byłam wiceministrem, fundusz świadczeń pracowniczych był w Zielonej Górze, a w innych województwach przy wojewodzie. Nie przyszło mi do głowy, żeby to zmienić. Teraz widzę, że inni nie mają żadnych skrupułów.