Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łomot, jak w boju z tytanem

(pat)
Agnieszka Kaczmarczyk i jej koleżanki przegrały z kretesem w Rybniku.
Agnieszka Kaczmarczyk i jej koleżanki przegrały z kretesem w Rybniku. Kazimierz Ligocki
Jeśli w całym meczu kończy się w ataku tylko dwanaście akcji, to można zapomnieć o pokonaniu rywala o zbliżonym potencjale. Taka paskudna niemoc dopadła w sobotę gorzowianki. Cena za ten grzech była w Rybniku bardzo wysoka...

ROW RYBNIK - KSSSE AZS PWSZ GORZÓW WLKP. 57:39 (9:9, 20:4, 13:12, 15:14)

ROW RYBNIK - KSSSE AZS PWSZ GORZÓW WLKP. 57:39 (9:9, 20:4, 13:12, 15:14)

ROW: Fitz 14, Rack i Harris po 10, Dosty 8, Radwan 2 oraz Suknarowska 10, Rickeviciute 3, Skorek 0.
KSSSE AZS PWSZ: Weaver 9, Kaczmarczyk 7, Skobel 5, Johnson 4, Dźwigalska 2 oraz Trębicka 5, Smalley 3, Nnamaka i Brown po 2.
Sędziowali: Robert Aleksandrowicz (Lublin) i Paweł Białas (Wrocław). Widzów 850.

To był mecz na szczycie. KSSSE AZS PWSZ i ROW przystępowały do niego w glorii niepokonanych, więc rybniccy kibice, którzy po raz pierwszy od niepamiętnych czasów szczelnie wypełnili trybuny, mieli pełne prawo oczekiwać pojedynku zapierającego dech w piersiach. Tymczasem z wielkiej chmury mały deszcz.
Zaczniemy od naszych. Chyba zbyt szybko uwierzyliśmy w "nieśmiertelność" brązowych medalistek z Gorzowa. Do soboty KSSSE AZS PWSZ imponował nie tylko bilansem spotkań (4:0), ale także walecznością i świetną dyspozycją, zwłaszcza pod koszem przeciwniczek. Co z tego, skoro dwa dni temu nie tylko nasi fani przeżyli wielkie rozczarowanie. - To był najgorszy mecz w mojej 21-letniej karierze trenerskiej... - wyznał nasz szkoleniowiec Dariusz Maciejewski.

Dlaczego? Wystarczy prześledzić statystyki: zaledwie dziesięć celnych rzutów za dwa na 42 próby, 13 strat, a w ataku tylko dziewięć zebranych piłek. Koszmar, spowodowany twardą obroną. A rywalki? Również mocno pilnowane miały niewiele lepszy bilans. - W sobotę nie było zbyt wielkiej koszykówki z obu stron. Od początku obie ekipy grały bardzo nerwowo - komentował trener gości.

Mimo to rewelacyjny w tym sezonie ROW pierwszy otrząsnął się z chaosu. Skoro dostanie się w pole trzech sekund było nadludzkim wysiłkiem, gospodynie rozbiły naszą strefę rzutami zza linii 6,75. To właśnie "trójki" zrobiły różnicę na wagę zwycięstwa. Nasze panie zaliczyły tylko dwa trafienia na 13 szans, gospodynie - osiem na 21. Sześć razy trzy i mamy te nieszczęsne 18 punktów straty. Czy mimo to można było uniknąć tej porażki?

Jak słusznie zauważył Maciejewski, takie fatalne mecze też trzeba kiedyś przeżyć. Nasz pech polegał na tym, że w pierwszej połowie kosz broniony przez rybniczanki był chyba zaczarowany. Co rzut, to pudło, tak jakby w hali pojawiła się mgła, gęsta jak mleko. ROW już do przerwy prowadził 29:13, bo gorzowianki chybiły aż 20 prób za dwa na 22! Tak fatalnie nie prezentowały się ostatnio nawet nasze rezerwy.
Po pierwszej kwarcie wisiał jeszcze remis (9:9), ale tragedia dopiero nadciągała. W drugiej odsłonie naszym nadal nic nie wychodziło, za to ROW pociągnęła filigranowa Katarzyna Suknarowska.

Rybniczanka w krótkim czasie trafiła trzy razy za trzy, a ponieważ jej koleżankom też przestały drżeć ręce, to w ciągu czterech minut gospodynie uciekły nam od stanu 11:12 na... 11:29. Dość powiedzieć, że przez ponad 400 s w naszej drużynie tylko Chioma Nnamaka mogła dopisać do dorobku kolejne punkty. Niestety, zaledwie dwa...
To musiało skończyć się blamażem. Tym bardziej, że wciąż słabo grały nawet takie strzelby w naszej ekipie, jak Agnieszka Skobel, Paris Johnson czy Lyndra Weaver. A bez tego przecież ani rusz. I tym sposobem ROW wygrał z akademiczkami po raz pierwszy od pięciu lat. Szkoda, że i ta wspaniała passa została przerwana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska