- Po długiej przerwie pojawiłeś się na rodzimym wyścigu. Ale twoje piąte miejsce w sobotniej, dziesiątej serii Pucharu Polski w Słubicach trudno uznać za wybitne osiągnięcie...
- Potraktowałem ten start wybitnie treningowo. Trasa była bardzo niebezpieczna, szczególnie na oblodzonych zjazdach, więc jechałem mocno asekuracyjnie. Nie chciałem się nabawić żadnej kontuzji. Myślę, że na Zachodzie zawodnicy odmówiliby w takich warunkach uczestnictwa w zawodach.
- Od kilku tygodni startujesz regularnie w profesjonalnych imprezach na zachodzie Europy. Jakie wyniki tam osiągasz?
- Moja dyspozycja jest w ostatnim czasie dobra i ustabilizowana. Mogę nawet powiedzieć, że każdego dnia czuję się coraz lepiej. Efektem było kilka miejsc na podium w młodzieżowych wyścigach z cyklu Superprestige.
- Odczuwasz za granicą wsparcie krajowych partnerów?
- W większości wyścigów startuję razem z rok starszym ode mnie bratem Pawłem i zielonogórzaninem Markiem Konwą. Myślę, że stanowimy bardzo mocne trio. W grupie młodzieżowców jesteśmy w stanie skutecznie powalczyć z całą światową czołówką.
- Chcesz przez to powiedzieć, że 30 stycznia, podczas mistrzostw świata w Taborze zajmiecie wszystkie miejsca na podium?!
- Byłoby wspaniale, ale mamy sporo szacunku do naszego rywala z Belgii Toma Moosena. Całkiem słusznie jest dziś uważany za najlepszego młodzieżowca na świecie. Dużo od niego nie odbiegamy. Możemy więc myśleć o skutecznej rywalizacji w Czechach.
- Jesienią związałeś się zawodowym kontraktem z belgijską grupą Telenet Fidea. Jakie były przyczyny twojej decyzji?>
- Kibice pewno uważają, że finansowe. Owszem, są one ważne, ale nie rozstrzygające. Najpoważniejszy powód ma podłoże czysto sportowe. Ścigając się tylko w Polsce żaden zawodnik nie ma szans znaleźć się podczas mistrzostw świata w czołowej ,,dwudziestce piątce''. I to zarówno w kategorii elity, jak też młodzieżowców. Wynika to z poziomu rywalizacji, nacisku konkurentów, częstotliwości startów i motywacji do ekstremalnego treningu.
- Najlepszy w ostatni weekend w Słubicach i Bieganowie Marek Cichosz z Legii Warszawa twierdzi co innego. Ściga się głównie w Polsce, a mimo to ma spory apetyt na udział w mistrzostwach świata...
- Marek jest doświadczonym seniorem i ma prawo do ambitnych planów. A ja mówią o tym, co sam widziałem i odczułem na własnej skórze.
- Sezon zacząłeś czwartym miejscem w listopadowych, młodzieżowych mistrzostwach Europy, a zakończysz udziałem w styczniowych mistrzostwach Polski i świata. Sądzisz, że tym razem z medalowymi zdobyczami?
- Udało mi się zbudować drugi w ciągu czterech miesięcy szczyt formy. Czuję się naprawdę dobrze. W najbliższy weekend Szczekocinach i potem w Taborze dużą rolę odegra jednak tak zwana dyspozycja dnia. Jeśli nic nie będzie mi dokuczało, to mogę powalczyć o czołowe lokaty. W Czechach za swój sukces uznam nawet pozycję w pierwszej ,,dziesiątce''. O medalach wolę nie mówić, bo... łatwo zapeszyć.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?