Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie? A gdzie jest i co to za region

Dagmara Ostrowska, (decha) 0 68 324 88 35 [email protected]
Weekendowe imprezy Dni Województwa Lubuskiego oparły się na występach lokalnych zespołów i wielu gwiazd, znanych już w Polsce. Na zdjęciu: Marika Netzel z grupy tanecznej Spoko.
Weekendowe imprezy Dni Województwa Lubuskiego oparły się na występach lokalnych zespołów i wielu gwiazd, znanych już w Polsce. Na zdjęciu: Marika Netzel z grupy tanecznej Spoko. Fot. Marek Marcinkowski
Dni województwa podobały się mieszkańcom, ale czy na pewno przysłużyły się promocji regionu. Tu opinie są podzielone.

Zielonogórski deptak w sobotę i niedzielę trochę przypominał winobraniowe dni. Stragany, zapach jedzenia, a na scenie pod ratuszem występy. Głośno, tylko ścisku takiego jak na Winobranie nie było. A wszystko za sprawą obchodów Dni Województwa Lubuskiego. Region promował się w Zielonej Górze. Co nie wszystkim się podobało.

Lepiej świętować nad jeziorem

- Cała impreza to dobry pomysł, tylko dlaczego w Zielonej Górze jest to święto - pytała Grażyna Maciek z Sulęcina, która na deptaku znalazła się całkiem przypadkiem. - Po prostu przyjechałam na ślub siostrzenicy, inaczej nie byłoby mnie tu. Nie przyjechałabym specjalnie na obchody. To trochę za daleko.

Uważam, że takie imprezy nie powinny odbywać się w miastach, tylko raczej w jakiś bardziej turystycznych miejscach - mówiła Marlena Groszek z Zielonej Góry. - Powinniśmy bardziej promować się przy pomocy miejscowości wypoczynkowych, które leżą nad jeziorami. Idealny byłby do tego Lubiatów, czy Łagów. Tam powinny być organizować takie obchody.

- Takie święto powinno trwać przynajmniej tydzień - przekonywał Michał Wereśniak, również z Zielonej Góry. - I przez ten tydzień stragany i scena powinny wędrować po całym województwie, a nie stać tylko w jednym mieście. Niech każdy skorzysta z tych atrakcji.

Prawie sami zielonogórzanie

I faktycznie, na rynku trudno było spotkać kogoś spoza Zielonej Góry. No chyba, że na straganach promujących poszczególne miejscowości i powiaty. - To nie tyle promocja województwa, ile Zielonej Góry - mówił zielonogórzanin Tomasz Mryczek. - Bo jak ktoś tu do nas przyjedzie, to od razu miasto zwiedzi, pamiątki kupi.

- A przecież Zielona Góra to jedno z ładniejszym miast w województwie. Dobrze, że obchody są akurat u nas - dodała żona Basia.

Z boku sceny stała dość spora grupa kobiet. Klaskały i dobrze się bawiły. Turystki? - Można tak powiedzieć, przyjechałyśmy z Sulechowa - mówiły jedna przed drugą. - Ale nic więcej nie możemy powiedzieć, bo powinnyśmy być teraz na zajęciach. Jednak jak nie zobaczyć takiej imprezy. Pogoda nie dopisała, ale reszta jest super.

Ludwik Kowalski przechadzał się między straganami i zbierał ulotki. - O niektórych miejscowościach to nawet człowiek nie wie, że istnieją - mówi. - A tak pozbieram broszurki, poczytam, a potem pojadę tam na rowerze.

- Taka forma promocji jest praktykowana w całej Europie, dobrze, że u nas również - zachwalała imprezę Aleksandra Dutkowiak z Sulęcina, która przyjechała promować miody z pasieki rodziców. - Potrzebne są takie imprezy.

Lubuskie? Lubelskie?

Wykręcamy numer telefonu warszawskiego biura podróży. Pytamy o propozycje na spędzenie tygodnia na łonie natury gdzieś w Polsce. Mazury, Tatry, Bieszczady... A Lubuskie?
- Mamy gospodarstwa agroturystyczne nad pięknymi meandrami Wieprza - odpowiada Paulina Dreszel.

- Ale pytam o Lubuskie, a nie Lubelskie! - odpowiadam.
- Proszę mi dać trochę czasu... - słyszę w odpowiedzi.
Podobnie było w jednym ze śląskich biur podróży. I problem nie polega na tym, że turystyczni operatorzy nie mają w ofercie lubuskich hoteli, ale na tym, że tak naprawdę nasz region z niczym mieszkańcom Polski się nie kojarzy...

Gra w skojarzenia

- Gdy słyszę "lubuski" pierwszym skojarzeniem jest... żużel - mówi Grzegorz Dryjański, specjalizujący się w kształtowaniu wizerunków, przede wszystkim polityków. - Teraz jeszcze z serialem 39,5. Problemem waszego regionu jest to, że nie macie liderów, osobowości. Nie macie także wyrazistych polityków. Próby akcentowania interesów regionu dostrzegam w Nowej Soli.

Siły w "lubuskości" nie widzi także Krzysztof Oleksy z Lubuskich Fabryk Mebli: - Dla naszych kontrahentów to tylko pewien wyznacznik geograficzny, chociaż nadal bardzo często mylą nas z województwem lubelskim. Niestety trudno mówić o tym, że przymiotnik "lubuski" daje nam markę. To raczej my pracujemy na markę regionu.

Stracone lata?

Urzędnicy marszałka województwa rozpoczęli poszukiwanie marki regionu. - To tak naprawdę kierunek naszych działań i pomysł na zaistnienie w świadomości Lubuszan, naszych sąsiadów, całej Polski - tłumaczy Elżbieta Sielicka z zespołu ds. marki województwa departamentu promocji. - Chodzi o pierwsze skojarzenie, o coś, co zjednoczy północ z południem.

Dlaczego mamy tak duże problemy z samookreśleniem? Zdaniem Sielickiej wszystko przez to, że jesteśmy młodym regionem, który nie jest osadzony historycznie. Dwie stolice też nie pomagają. Poza tym sami siebie nie doceniamy. Uważamy, że nie mamy niczego szczególnego, ponieważ jeziora, lasy i grzyby mają przecież wszyscy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska