Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskiej policji trzeba więcej negocjatorów, a strażakom specjalistycznego sprzętu

Bożena Bryl, 095 758 07 61, [email protected]
fot Archiwum
- Na czwartym piętrze stoi facet, który mówi, że skoczy z okna, a policja nic nie robi, bo czeka na negocjatora - zadzwoniła do nas wczoraj rzepinianka. - A jak ten mężczyzna naprawdę zaraz to zrobi, co będzie? - pytała. - Przecież straż pożarna nie ma poduszki powietrznej, która w razie czego by go uchroniła od śmierci - dodała.

W środę wieczorem pod blokiem przy Chrobrego w Rzepinie było gorąco. Mieszkaniec tego budynku ściągnął pod dom policję i strażaków. Pertraktacje, żeby zszedł z okna trwały prawie do północy.

Przekonał go do tego policyjny negocjator z Zielonej Góry. Zanim jednak dojechał do Rzepina, długo to trwało. Wcześniej udało się strażakom ściągnąć z Gorzowa Wlkp. specjalną poduszkę powietrzną, tzw. skokochron. Okazuje się, że w powiatowych komendach policji naszego województwa nie ma negocjatorów. A strażakom w powiatach brakuje takich skokochronów i specjalistycznego sprzętu do ewakuacji ludzi z wysokich budynków.

Wiedzą co robić

Lubuska policja ma zespoły negocjatorów tylko w Gorzowie Wlkp. i w Zielonej Górze. - To bardzo odpowiedzialna funkcja - tłumaczył nam dzisiaj Artur Chorąży z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.

- Nie można nikogo zmusić, żeby się tego podjął i nie każdy też do tego się nadaje - dodał. - Myślimy o tym, żeby tacy specjaliści byli w Słubicach i w Żarach, ale na razie nie mamy ludzi - dodał. W sytuacjach kryzysowych na miejsce zdarzenia ruszają więc negocjatorzy z Gorzowa albo z Zielonej Góry. Na przykład do Rzepina, to blisko 100 km, a czas nagli.

- To nie znaczy, że do przyjazdu negocjatora policja nic nie robi - podkreśla A. Chorąży. Funkcjonariusze wiedzą, co robić w takich przypadkach. - Zabezpiecza się teren i usuwa osoby postronne, żeby ktoś krzykiem nie sprowokował takiego człowieka - mówi rzecznik. - Podejmuje się też spokojne próby nakłonienia go do rezygnacji zamiarów samobójczych. Nawiązujemy kontakt z rodziną i bliskimi, którzy mogliby pomóc. Cały czas trwa też współpraca z innymi służbami: strażą pożarną i pogotowiem - mówi.

Chcą drabiny z koszem

- Nie mamy skokochronu - potwierdził nam dzisiaj rzecznik słubickich strażaków Marek Koroluk. - Kiedy zachodzi potrzeba poduszka powietrzna jest sprowadzana z Gorzowa, tak jak wczoraj - dodał. Zaznaczył, że skokochrony przy ewakuacji ludzi są rzadko używane.

Zapytaliśmy więc M. Koroluka czy słubiccy pożarnicy mają do takich celów drabinę, jeśli by doszło do pożaru w wieżowcu, których w mieście jest kilka. - Ma drabinę, która sięga 10 pietra i możemy z niej gasić ogień, ale nie możemy ewakuować ludzi, bo nie jest do takich celów przystosowana - stwierdził rzecznik.

Komenda powiatowa stara się o taki sprzęt, ale to kosztuje około 2 mln zł. M. Koroluk zapewnia jednak, że sprzęt do gaszenia ognia, którym dysponują słubiccy strażacy pozwala sprawnie prowadzić akcje także na wysokościach. - Mamy na przykład tzw. linie szybkiego natarcia - twierdzi. To długie węże, których nie trzeba rozwijać i skręcać, a to zapewnia cenny czas.

Rzecznik podkreśla, że w wieżowcach prowadzi się kontrole pod kątem zabezpieczenia przed pożarem. W takich budynkach muszą być drożne klatki schodowe, sprawne piony gaśnicze z hydrantem na każdym piętrze i czynne klapy dymowe - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska