Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie na bruku, bez wypłat i pracy

Aleksandra Gajewska-Ruc
Aleksandra Gajewska-Ruc
81 osób w kilka godzin zostało wyrzuconych na bruk z działającej w Skwierzynie firmy produkującej wiązki do samochodów. Nie dostali zaległych wypłat, urlopów i innych świadczeń. Wylecieli bez należnego im okresu wypowiedzenia.
81 osób w kilka godzin zostało wyrzuconych na bruk z działającej w Skwierzynie firmy produkującej wiązki do samochodów. Nie dostali zaległych wypłat, urlopów i innych świadczeń. Wylecieli bez należnego im okresu wypowiedzenia. Aleksandra Gajewska-Ruc
Zwolnione kobiety są oburzone tym jak je potraktowano. Kilkadziesiąt osób złożyło już skargi w sądzie pracy.

Zaczęło się od tego, że nie dostaliśmy wypłat za lipiec. Postawiliśmy się i zażądaliśmy rozmowy z prezesem. Czekaliśmy wszyscy na stołówce. Przyjechał, zaczął coś kręcić, że pieniądze są, ale nie może nam wypłacić. Po kilku godzinach przyszedł jakiś człowiek i wręczył nam wszystkim wypowiedzenia z trybem natychmiastowym. Zostaliśmy z niczym, bez pracy, ciężko zarobionych pieniędzy i z marnymi widokami na ich odzyskanie - mówi Danuta Żeno, która przepracowała tu dziewięć lat. Na pożegnanie, podobnie jak kilkadziesiąt innych osób, dostała świstek papieru, z którego ciężko cokolwiek zrozumieć.

Papier zamiast wypłaty

Według wręczonych ludziom dokumentów rozwiązanie umowy o pracę następuje bez okresu wypowiedzenia, a przyczyną jest likwidacja stanowisk pracy.

- To bzdura. W naszych umowach mieliśmy trzymiesięczne okresy wypowiedzenia. Poza tym umowy o pracę, zawarte zostały z inną firmą, niż ta, która podpisała się pod wypowiedzeniami. Co z zaległymi urlopami i okresami ochronnymi? - oburza się Anna Mielcarek.

Jej koleżanka, Irena Tylec przepracowała tu kilkanaście lat, dwóch brakuje jej do emerytury. - Nikt nie przejmuje się tym, że chroni nas prawo - mówi. - Ja od pierwszego lipca byłam na trzymiesięcznym wypowiedzeniu, a teraz dostałam kolejne, jak mam to rozumieć? - zastanawia się Barbara Szczepanik.

Kolejna zmiana pracowników wypowiedzeń nie dostała, ale za to... nie dopuszczono ich do pracy. - Zgłosiliśmy gotowość do pracy i odesłano nas. Też nie wiemy co się dzieje, namawiają nas do podpisania umów na zlecenie, sami nie wiemy co o tym myśleć - mówili po opuszczeniu zakładu.

Choć według wypowiedzeń, stanowiska zostały zlikwidowane, produkcja wcale nie stanęła. - Pracują ludzie przywożeni z Gorzowa. Nic z tego nie rozumiemy, skoro potrzebują pracowników, to czemu nas zwolnili? Zostaliśmy bez środków do życia, mamy kredyty, dzieci idą do szkoły, za co kupimy im książki? Niech prezes im wytłumaczy, dlaczego nie dał mamie wypłaty - załamują ręce zgromadzone pod firmą kobiety.

Kabelki coś kręcą

Firma produkuje wiązki wykorzystywane w motoryzacji. Nazywane tu potocznie „kabelkami” przedsiębiorstwo dawało pracę sporej grupie mieszkańców nie tylko Skwierzyny, ale i wielu miejscowości z całej gminy i nie tylko. Firma, z którą pracownicy mieli podpisane umowy, swoją siedzibę ma w Świebodzinie. Jej prezes twierdzi, że nie on zawinił. Przedsiębiorstwo sprzedał w grudniu zeszłego roku firmie z Wielunia w woj. łódzkim. To biznesowy partner nie wywiązał się ze zobowiązań, a wypłaty mimo jego szczerych chęci, nie mogą zostać przelane na konta pracowników bez dopełnienia formalności z jego strony.

- Nie wierzymy w to. To mydlenie oczu i odbijanie piłeczki. Pisma, wysyłane na adres rzekomej firmy w Wieluniu, wracały do nas - mówią kobiety. Nam również nie udało się skontaktować z jej przedstawicielami. Podany w sieci adres strony internetowej, czy numer telefonu prowadzą do świebodzińskiego przedsiębiorstwa, podobnie jak ten sam NIP, regon, czy KRS.

Sprawą zainteresował się gorzowski oddział Państwowej Inspekcji Pracy, która kilka dni temu przeprowadziła w zakładzie kontrolę. - Jak się okazało, pracodawca ma siedzibę w Wieluniu, dlatego musimy sprawę przekazać Okręgowemu Inspektoratowi Pracy w Łodzi. Postaramy się, by nadano priorytetowy tryb działaniom - mówi kierownik oddziału Ireneusz Pawlik. Zwolnieni pracownicy złożyli już odwołania do sądu. Nie pozostaje im nic innego, tylko czekać. Bez pieniędzy i pracy. - Z takimi wypowiedzeniami nie dostaniemy nawet zasiłków. Tak z nami postąpili - mówią z rezygnacją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska