Jolanta Majewska 19 lat przepracowała w gubińskim szpitalu. Potem miała dziewięć lat przerwy i od trzech znów pomaga pacjentom na OIOM-ie. Nie wyobraża sobie, że nagle lecznica miałaby przestać istnieć. - Przecież na nową część szpitala składali się wszyscy mieszkańcy. Chcieli czuć się bezpiecznie - opowiada. - Nie można teraz tego ot tak sobie zmieniać. W mieście kilkunastotysięcznym, blisko granicy musi być szpital. A jak kopalnia tu powstanie, to co? Liczba mieszkańców się jeszcze zwiększy.
- Ludzie, nie pozwólmy niczego stąd zabrać! Niech w Krośnie likwidują. Tam mają blisko do Zielonej Góry. A my gdzie mamy pojechać? Do Niemiec? - denerwuje się pan Eugeniusz, którego spotykamy pod szpitalem. - Musimy szpital ratować!
Podobne wypowiedzi słyszymy od radnych powiatowych, którzy nie zgadzają z koncepcją przedstawioną przez Nowy Szpital. W tej sprawie zebrał się zarząd. Jak mówi starosta Jacek Hoffmann - przyjął negatywne stanowisko. Koncepcja została wysłana do gmin, by także włodarze ją ocenili. Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak nie ma wątpliwości, że ją odrzuci. Szpital w mieście musi być. Podobnie uważa radny Lech Kiertyczak. I Włodzimierz Rogowski, który powołuje się na umowę sprzed dwóch lat. Wtedy wyraźnie zapisano, że lecznica ma być w obu miastach. Dlaczego teraz nagle mamy to zmieniać.
- Jestem przeciwny planom restrukturyzacji - podkreśla radny Grzegorz Świtalski. - Plan został przez zarząd odrzucony, bo przypomnieliśmy umowę. Ja czuję się w tym momencie oszukany. Najpierw obiecano wiele, bo chciano wejść do naszego powiatu, a teraz próbuje się renegocjować. Oni są teraz dla mnie mniej wiarygodny.
Dyrektor lecznicy Artur Malejka też mówi o ratowaniu szpitala.
- Dla utrzymania bytu szpitala w powiecie krośnieński - obojętnie w jakim mieście - połączenie musi być - podkreśla. - Tego wymaga ekonomia, ale i komfort leczenia pacjentów. Teraz dublujemy badania, w jednym i drugim mieście. To podwaja koszty. Taka jak dziś organizacja jest za droga.
- Dlaczego teraz szpital ma być tylko w jednym mieście, a jeszcze dwa lata temu zapewniano, że zostanie on w dwóch? - pytamy.
- Wtedy, gdy spółka negocjowała umowę z powiatem, kontrakt z NFZ był wyższy o 3 mln zł. Funkcjonował drugi oddział wewnętrzny. Obiecano, co prawda ustnie, ale jednak rozwój chirurgii - wylicza dyrektor. - Tymczasem nie ma dziś chirurgii jednego dnia. Nie ma drugiej interny. NFZ mówi dziś inaczej. Tego wszystkiego nie mogliśmy przewidzieć. Dlatego w nowych warunkach musimy inaczej funkcjonować, by się w powiecie utrzymać.
- Czym się kierowano, wybierając Krosno a nie Gubin? - dopytujemy.
- O tym zadecydowało wiele czynników. Nie tylko lokalizacja, choć ona jest ważna. W Krośnie pacjent nie będzie przewożony, przenoszony z budynku do budynku. A tak jest w Gubinie, bo budynki nie są ze sobą połączone - tłumaczy A. Malejka. - W Krośnie wszystko znajduje się na miejscu. Sala operacyjna jest nowoczesna, w Gubinie wymaga remontu. Wożenie pacjentów na tomograf, rezonans do Zielonej Góry jest tańsze, krócej trwa z Krosna niż z Gubina. Łatwiej też nam pozyskać kadrę, a ciągle jej brakuje, z Zielonej Góry do Krosna niż do Gubina.
Dyrektor podkreśla, że mieszkańcy miasta nad Nysą, nie stracą na zmianach całodobowej opieki. Będzie tam poradnia POZ, a po 18.00 i w weekendy dyżury, świadczone przez lekarzy i pielęgniarki. Powstanie centrum poradni, czyli dostęp do laryngologa, ginekologa, chirurga i innych specjalistów będzie łatwiejszy niż w Krośnie, gdzie poradni będzie mniej.
Decyzję w sprawie zmian w szpitalu mają podjąć radni powiatowi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?