MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magistrat pozwala, NSA zakazuje

STEFAN CIEŚLA [email protected]
- Nigdy nie pogodzę się z samowolą i bezprawiem sąsiada i miasta. Będę dalej walczył i pisał, choćby do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - mówi Władysław Kruszewski.
- Nigdy nie pogodzę się z samowolą i bezprawiem sąsiada i miasta. Będę dalej walczył i pisał, choćby do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - mówi Władysław Kruszewski. PAWEŁ SIARKIEWICZ
- Nie mogę pozwolić na tak wielką samowolę i ogromne machlojki urzędników miejskich, będę się odwoływał choćby do trybunału w Strasburgu - zapowiada Władysław Kruszewski.

Od 1995 r. jest właścicielem działki i budynku przy ulicy Łazienki 6. Na parterze ma antykwariat, na piętrze córka prowadzi salon fryzjerski. Sąsiednia działka przy Łazienki 7 należy do Stanisława Ziółkowskiego, właściciela sklepu z częściami samochodowymi przy ul. Spichrzowej. Sklep sąsiadował z pustą działką i w 1997 r. S. Ziółkowski postanowił postawić na niej budynek ze sklepami na parterze i mieszkaniami na piętrach. Z drugiej strony budynek przylegać miał do parterowego budynku Kruszewskiego.

Magistrat pozwala, NSA zakazuje

- Gdyby sąsiad po swojej stronie wylał fundament i na nim postawił ścianę, to bym nie protestował. Ale bez pytania postawił ścianę na moim murze i na dodatek odciął mi kawałek działki - mówi Kruszewski. Ziółkowski denerwuje się: - Co on za bzdury opowiada! Postawiłem ścianę na moim terenie, zgodnie z przedwojennym planem zabudowy.
Po protestach Kruszewskiego Urząd Miasta cofa pozwolenie na budowę, jednak budynek rośnie jak na drożdżach. Gdy dom przy Łazienki 7 jest już pod dachem, Kruszewski pisze skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Poznaniu. 16 marca 1999 r. NSA uchyla pozwolenia na budowę wydane przez UM i zatwierdzone przez UW. Pisze w uzasadnieniu, że należy poczekać do czasu rozstrzygnięcia przez sąd sporu o rozgraniczenie działek. NSA dodaje, że ,,jeśli jednak sporna budowa została wzniesiona, wówczas pozwolenie na budowę stanie się bezprzedmiotowe. Dlatego postępowanie o jego wydanie powinno zostać umorzone i należy rozpocząć postępowanie o rozbiórkę budynku''.

Kombinacje z działką

Gdy Kruszewski walczy z sąsiadem i urzędem o nielegalną budowę, zauważa, że coś dziwnego zaczyna się dziać z jego działką. W księdze wieczystej ma ona numer 48 i powierzchnię 308 m kw. Ale z magistrackiej decyzji z października 1998 r. o sprzedaży działki wynika, że stał się właścicielem dwóch działek o powierzchni 322 m kw. - Zrobili tak dlatego, aby zalegalizować zabranie przez Ziółkowskiego kawałka mojej działki - uważa Kruszewski.
Prawie trzy lata walczy o korektę wpisu, sprawa dociera aż do Sądu Okręgowego i wreszcie w lipcu 2001 r. w księdze wieczystej powraca zapis, że jest właścicielem działki 48. Barbara Napiórkowska, naczelnik wydziału gospodarki nieruchomościami UM, uważa, że miasto ma prawo, jak to nazywa, majstrować w księdze wieczystej. - Upoważnienie takie wynika z ustawy o księgach wieczystych i prawa geodezyjnego i odnosi się tylko do działu pierwszego księgi, czyli numeracji i powierzchni - mówi.

Stoi i niszczeje

Po orzeczeniu NSA dla Kruszewskiego sprawa jest prosta - budynek należy rozebrać, a działkę przywrócić do poprzedniego stanu. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, wówczas Marek Puchalski, przystępuje jednak do wydania pozwolenia na użytkowanie budynku. Służby miejskie budynek odbierają i w listopadzie 2000 r. inspektor kieruje dokumenty do administracji budowlanej, aby pozwoliła budynek użytkować. Ale decyzji nie ma do dziś. - Budynek stoi pusty i niszczeje, a ja tylko ponoszę koszty jego utrzymania - żali się Ziółkowski.
Po ponad pięciu latach od skierowania sprawy przez miasto Sąd Rejonowy w 2003 r. ustala wreszcie granicę działek. Wyrok jest korzystny dla Ziółkowskiego. Kruszewski pisze odwołanie do Sądu Okręgowego, a ten we wrześniu 2003 r. podtrzymuje orzeczenie Sądu Rejonowego.
Od zeszłego roku w sądzie toczy się także sprawa Kruszewskiego, którą wniósł w... 1997 r. Domaga się on oddania kawałka działki, na którym Ziółkowski postawił swój dom. Kiedy zapadnie rozstrzygnięcie, nie wiadomo.

Coś trzeba zrobić

- Jest obiekt i trzeba coś z nim zrobić. Jeśli miejska administracja budowlana nie wyda zgody na użytkowanie budynku, wówczas ja przejmę sprawę - zapowiada nowy powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Krzysztof Borek. - Jeżeli stwierdzę, że budynek postawiony został zgodnie ze sztuką budowlaną i nie ma wad technicznych, wtedy wydam decyzję o jego użytkowaniu. Usunięcia wad prawnych zainteresowani mogą dochodzić przed sądem.
Kierownikiem oddziału administracji budowlanej w latach, gdy Kruszewski walczył z urzędem, była Blanka Leszczyńska, która dziś jest wojewódzkim inspektorem nadzoru budowlanego. Mówi że słabo pamięta sprawę, ale jeśli nawet pozwolenie na budowę było wadliwe, to jednak zostało wydane i dlatego nie była to samowola. - Nie było i nadal nie ma możliwości wstrzymania budowy do czasu prawomocnego orzeczenia NSA o jej legalności. Takie mamy prawo - twierdzi B. Leszczyńska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska