Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Szablowska kandydatką na prezydenta Nowej Soli

Wojciech Olszewski, 68 387 52 87, [email protected]
Małgorzata Szablowska jest inżynierem chemii po Politechnice Wrocławskiej, od 1984 roku związana jest z inspekcją sanitarną. Od ośmiu lat szefuje nowosolskiej stacji Sanepid.
Małgorzata Szablowska jest inżynierem chemii po Politechnice Wrocławskiej, od 1984 roku związana jest z inspekcją sanitarną. Od ośmiu lat szefuje nowosolskiej stacji Sanepid. Fot. Wojciech Olszewski
Platforma Obywatelska zdecydowała, że do wyborów pójdzie z własnym kandydatem na prezydenta Nowej Soli. Jest nim Małgorzata Szablowska, radna sejmiku województwa i dyrektorka nowosolskiej stacji Sanepid. - Prezydent ma służyć ludziom - mówi w rozmowie z ,,Gazetą Lubuską".

Od pewnego czasu dało się wyczuć oczekiwanie na to, czy Platforma Obywatelska zdecyduje się na wystawienie własnego kandydata na urząd prezydenta Nowej Soli. Cztery lata temu PO tego nie zrobiła i otworzyła drogę Wadimowi Tyszkiewiczowi do drugiej kadencji. Tym razem jednak stało się inaczej. Skąd taka decyzja?

- Trudno sobie wyobrazić, by tak poważna partia jak Platforma Obywatelska nie wystawiła swojego kandydata. Nie umniejszając przy tym zasług urzędującego prezydenta, uznaję, że mamy inną wizję rozwoju miasta, skierowaną bardziej na ludzi. Prezydent ma służyć ludziom. Chciałabym oddać Nową Sól mieszkańcom, spowodować, by mieli wpływ na decyzje podejmowane przez prezydenta. Sprawić, by miasto było przyjazne nowosolanom. Dlatego też niebawem rozpocznę cykl spotkań z różnymi środowiskami społeczności nowosolskiej. Chcę skonfrontować moje wyobrażenie rozwoju Nowej Soli i oczekiwania mieszkańców.

Pani nazwisko od długiego czasu funkcjonowało na przedwyborczej giełdzie potencjalnych kandydatów na prezydenta Nowej Soli. Kiedy tak naprawdę zdecydowała się pani na start?

- W sumie niedawno. Największą walkę toczy się samemu ze sobą. Trzeba było sobie samemu odpowiedzieć, czy się sprosta zadaniu, czy nie przerasta to możliwości. Po wygraniu tej wewnętrznej walki, było już łatwiej rozmawiać z kolegami z Platformy o dalszych działaniach. Spośród kilku kandydatów wybrano mnie. Myślę, że w dużym stopniu stało się to ze względu na moje działania w przeszłości i życiorys, który pokazuje, że nie boję się pracy, zadań i tego, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.

Co było najtrudniejsze w tej decyzji?

- Można byłoby powiedzieć, że mam ustabilizowane życie prywatne i zawodowe, dobrą pracę i jestem spełnioną kobietą. Podkreślam jednak, że ubiegając się o urząd prezydenta, chcę iść do pracy, a nie po symboliczny łańcuch włodarza miasta. Chcę coś istotnego dla miasta zrobić i mam świadomość, że będzie ciężko. Ale się tego nie boję. W życiu miałam różne trudne sytuacje i poradzenie sobie z nimi jest wielką satysfakcją. Lubię wyznaczać sobie w życiu cel i go skutecznie realizować. Przy tym myślę, że z drużyną, jaką tworzy obecnie nowosolska Platforma, można zrobić wiele dobrego dla miasta i przede wszystkim jego mieszkańców. By miasto rozwijało się w harmonijny sposób.

Rywalizacja z Wadimem Tyszkiewiczem będzie trudna. Nie boi się pani tego? Czy to oznacza rozejście się dróg PO z ugrupowaniem prezydenta? Pytam o to, bo może to mieć istotny wpływ na wynik wyborów.

- Nie rozpatrujmy tego w kategoriach walki. Chcę zaproponować mieszkańcom Nowej Soli alternatywę i inną wizję rozwoju miasta. Zaznaczę ponownie, bardziej sprzyjającą mieszkańcom. Może to efekt bardziej kobiecego spojrzenia na rzeczywistość? Bo uważam, że najpierw się dom remontuje, sprząta, a potem wstawia do niego meble. Ja mam takie uczucie, że w Nowej Soli to się dzieje na odwrót. Do brudnego mieszkania wstawia się meble. Wiele monumentalnych inwestycji wykonać można jako szlif, gdy miasto funkcjonuje jak w zegarku i zaspokojone są podstawowe potrzeby mieszkańców. A ten zegarek nie chodzi dobrze, jest chaotyczny. Zbaczamy z obranego wcześniej kursu. Na przykład realizowane są u nas inwestycje na miarę wielkich metropolii i nijak przystają do rzeczywistości czterdziestotysięcznego miasta. Nie zmierzają do spełnienia rzeczywistych potrzeb nowosolan, którzy oczekują rozwiązania codziennych problemów i usprawnienia codziennego życia. Choćby nacisk na pozyskanie zewnętrznych inwestorów sprawił, że na lata zapomniano o lokalnych przedsiębiorcach, którzy też potrzebują gospodarczych propozycji. Marzy mi się, by Nowa Sól zapewniała podstawowe potrzeby zwykłych ludzi i tworzyła warunki do poprawy jakości życia mieszkańców tu, na miejscu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska