MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mam granaty

TOMASZ RUSEK AGNIESZKA MOSKALUK (95) 722 57 72 [email protected]
- Jak ludzie zobaczyli w telewizji, że tak walczymy na sesji, to potem przychodzili na rynek i mówili: nie dajcie się! A jak będą was olewać, to i wy ich olejcie. Gnojowicą - opowiadała jedna z handlarek okupujących salę sesyjną gorzowskiego Urzędu Miasta w proteście przeciw kolejnemu hipermarketowi.

Gorzowski magistrat przez dwa dni był areną dramatycznych zajść. W środę kupcy jajkami obrzucili radnych, bo ci nie po ich myśli uchwalili plan, który pozwala na budowę hipermarketu na Zawarciu. Obrady przerwano. Sesja miała być wznowiona następnego dnia, bo trzeba uchwalić budżet miasta. Ale oni znów przyszli. Uzbrojeni w transparenty i bojowe nastroje. - Niech nie myślą, że nami można tak pomiatać - mówili.

Mam granaty

W czwartek wejścia do sali sesyjnej bronili strażnicy miejscy. Mieli pilnować, by nikt nie wniósł jajek. - A pani co ma w tych torbach? - zapytał strażnik reporterkę "GL", kiedy zobaczył, że wchodzi z plecakiem i pokaźną torbą, w której był komputer. - Granaty! - odpowiedziała.
- Pani naprawdę może mieć granaty. Proszę pokazać, co jest w środku! - zażądał. Kiedy reporterka kategorycznie odmówiła, kupcy obserwujący tę scenę zaczęli się denerwować: - Nie daj się, dziewczyno. Wchodź, a jakby co, to my cię obronimy - podpowiadali.
Zbity z tropu strażnik poprosił, by reporterka pokazała choć legitymację prasową.

Od przerwy do przerwy

- Nam chodzi tylko o jedno: żeby na Zawarciu nie było hipermarketu - tłumaczyli kupcy. Aby osiągnąć swój cel, nie dopuszczali do rozpoczęcia obrad. Zdenerwowany przewodniczący rady Mieczysław Kędzierski zmuszony był więc ciągle ogłaszać przerwy. I kupcy, i radni wykorzystywali je na naradzanie się między sobą. Jedni w palarni, drudzy na sali i w kuluarach.
Czasem obie grupy podejmowały próby rozmów. - Dogadajmy się! Nie udowadniajmy, kto jest silniejszy, ale jacy jesteśmy mądrzy - namawiała w holu (było już po 20.00 w czwartek) przewodniczącego rady przedstawicielka kupców. Nawet konwent rady nie wychodził z sali, tylko zbierał się na boku. Dziennikarze koniecznie chcieli usłyszeć, o czym mówi, ale radna SLD Bożena Stańczyk ostro ich zbeształa za "podsłuchiwanie" i "brak wychowania".

Brawooo!

Protestujący przyjęli nietypową strategię. Wiedzieli, że nie wolno im krzyczeć, więc... bili brawo, zagłuszając obrady. Największe owacje zebrała wiceprezydent Dorota Modrzejewska-Karwowska, którą oklaskiwano cztery razy. Kiedy wezwani na salę funkcjonariusze policji prosili, by kupcy nie przeszkadzali, ci odpowiadali: - Ale my tylko klaszczemy.
Po 21.00 w sali pojawił się reprezentant kupców Krzysztof Futro. Nieco już zmęczona publika oszalała. A Futro bawił się w wodzireja. Unosił lewą rękę i brawo biła lewa strona sali, prawą - prawa strona. Cały czas chodził po sali i zachęcał do klaskania tych, którzy tego nie robili.
- Poczekamy, zmęczą się - było słychać zza prezydialnego stołu. Ale gdzie tam! Kupcy o 22.03 rozpoczęli najdłuższe w historii Rady Miasta oklaski. Bili brawo do 22.26! - Nigdy nie dostałem tylu braw - przyznał przewodniczący Kędzierski.
Kupcy byli z siebie dumni. - Byłam w telewizji? I jak wypadłam? Klaskałam? No, bo my tu klaszczemy - mówiła przez komórkę starsza kobieta.

Byle do soboty

Podczas ośmiu godzin sesji wypalono setki papierosów. Zjedzono niemal wszystko, co było w barze i stracono wiele nerwów. - Robią to, co chcemy - triumfowali kupcy.
O 22.26 Kędzierski podszedł do Futry i zapytał grzecznie, czy może przeczytać wniosek o przerwanie sesji do soboty. - Tak - odparł z uśmiechem Futro. Po odczytaniu wniosku kupcy zaczęli jednak znowu bić brawo. - Panie Futro, obiecał pan, że będę mógł przeczytać - zasmucił się przewodniczący Kędzierski.
Oklaski ucichły. Sala zaczęła pustoszeć. - No, to teraz zostałem kozłem ofiarnym wszystkiego, k...! - westchnął pod nosem przewodniczący, kiedy gasły światła.
Obrady zostaną wznowione w tę sobotę o 15.00. Kupcy obiecali, że tym razem nie będą przeszkadzać. Zapowiedzieli tylko pikietę przed urzędem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska