Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mandaty za krowie odchody

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Zagonić krowy na wypas, chociażby pod oddaloną o kilka kilometrów Sarbię - niełatwe zadanie. Krowy lubią wbiegać do lasu, na cudze łąki. To naturalne. Wtedy Małgorzacie Budner w zaprowadzeniu porządku pomaga pies Borys, odpowiednio wytresowany.
Zagonić krowy na wypas, chociażby pod oddaloną o kilka kilometrów Sarbię - niełatwe zadanie. Krowy lubią wbiegać do lasu, na cudze łąki. To naturalne. Wtedy Małgorzacie Budner w zaprowadzeniu porządku pomaga pies Borys, odpowiednio wytresowany. Michał Szczęch
- Że do starostwa pisali o te gówna, to mało powiedziane - żali się Małgorzata Budner, rolniczka ze Strumienna, pędząc krowy na wypas. - Na te gówna to nawet Zielona Góra przyjeżdżała. Kazali zbierać, to zbieram.

Raz jechał autobus i kierowca nie wytrzymał. Wyskoczył z krzykiem, taki nerwowy. Wielu kierowców pomstowało, wyzywało Budnerową od różnych takich. Bo właśnie tak ludzie reagują na krowy pani Małgorzaty. I na krowie odchody. A jak pies wyleciał bez kagańca, dostała mandat. Już trzy razy. Ktoś "uprzejmy" zadzwonił po straż miejską.

Kupa problemów

- Państwo wielkie, krowie gówna im przeszkadzają! - pomstuje pani Małgorzata, w polu od dziecka, w Strumiennie od 25 lat. Gdy goni swoje bydło na wypas, w jednej dłoni musi mieć wiadro, a w drugiej szuflę. I każdą krowią kupę musi sprzątnąć. Bo sąsiedzi zadzwonią na skargę.
Owszem, winę za te kupy ponosi właściciel. Bo krowa stanie, zrobi i co ona winna? - Ale czy po psach ktoś tu sprząta? - pyta rolniczka. - Po chodnikach nasrane i nikt nic nie powie.
Zdaniem rolniczki ze Strumienna przed laty było tu inaczej. - Zanim ci nowi powstali. Normalniej było. Więcej zrozumienia - ci nowi, czyli miastowi. - Wielcy państwo przyjechali na wieś, pobudowali się i wszystko im przeszkadza. Ze wsi miasto chcą zrobić - uważa rolniczka.

- Pan patrzy - Małgorzata Budner palcem wskazuje na Wężyska. - Tam też mieszka rolnik. Odcinek asfaltu wąski. Krowy idą ileś kilometrów i ludzie do niego nie skaczą. A do mnie tu z gębą skakają.
Kolejny problem to niewłaściwa strona ulicy. - Dostałam upomnienia za to, że krowy nie idą tą stroną, co powinny iść. Bo chodnik jest z jednej strony postawiony. Jak krowy wracają do domu, mają iść po prawej. Jak najdalej od tego chodnika.
Pani Małgorzata ma też kilka kóz. - Wyskoczyły raz na kwiatki do sąsiada. Zaraz zdjęcie zrobili i do straży wysłali. Straż upomnienie przysłała. To przecie wioska. Kwiatki niech sadzą, ale za ogrodzeniem. A nie przy chodniku.
Krowie odchody sprzątać kazali, więc pani Małgorzata sprząta. - Ale psa na smyczy mam prowadzać? - tego rolniczka nie pojmuje. Bo jakim cudem, goniąc bydło na wypas, ma trzymać psa na smyczy?
- Ja wole zwierzęta jak ludzi. Przyjaciół tu nie mam.

Nie to, co dawniej

Pani Jadwidze (prosi, żeby bez nazwiska), która do Strumienna przyjeżdża z miasta, odpocząć w swoim wiejskim domu, krowy Małgorzaty Budner nie przeszkadzają. - Niech dba o nie zimą, bo słyszałam, że zimą bywało tam różnie. To najważniejsze.
Pani Jadwiga, nim wyjechała do miasta, wychowywała się w pobliskim Retnie. Popegeerowska wioska. Kilka lat temu kupiła w Strumiennie domek do remontu. - I mi, wsiowej babie, ciężko się tu odnaleźć. Ludzie tu są inni. Nie to, co dawniej. Kiedyś jeden sąsiad pomagał drugiemu. Teraz już nie. Teraz jeden na drugiego z góry spogląda. Zwłaszcza bogatszy na tego biednego.
Dla pani Jadwigi krowa to nieodłączny element wiejskich krajobrazów, niestety, element często na wymarciu. - I co, zapach ma mi przeszkadzać? Przecież to jest wieś i swoje zapachy ma. Pewne wiejskie prawidła musimy zrozumieć. Jeśli komuś bydło przeszkadza, niech się przeprowadzi do miasta. Ja dla tej kobiety mam ogromny szacunek. Haruje przy krowach, nie ma życia.
Pani Jadwiga zwraca też uwagę na problem uwiązanego psa w pobliskiej posesji. - Właścicieli nie ma, z rzadka ktoś do psa przyjedzie, a ten cały czas na łańcuchu. Podrzucę mu coś do jedzenia. Dlaczego nikt we wsi na problem tego psa nie zareaguje, a na krowy owszem?

Twarde przepisy

O opinię w krowim problemie poprosiliśmy Leszka Wudarzewskiego, komendanta straży miejskiej. - Jeśli krowy zajmują całą drogę - tłumaczy L. Wudarzewski - jeśli hamują ruch, to niestety właściciel rzeczywiście może otrzymać mandat. A przynajmniej upomnienie. Bydło nie może być przepędzane ot tak. Przeważnie jednak upominamy, kara finansowa to ostateczność.

Komendant potwierdza, że było trochę zgłoszeń w sprawie krów, głównie z Sarbi i właśnie ze Strumienna. Zgłoszenia te miały dotyczyć również krowich odchodów, a przepisy nakazują, by te odchody każdy właściciel sprzątał. L. Wudarzewski cytuje dwa artykuły z kodeksu wykroczeń: art. 91. mówi, że "kto zanieczyszcza drogę publiczną lub na tej drodze pozostawia pojazd lub inny przedmiot albo zwierzę w okolicznościach, w których może to spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić utrudnienie w ruchu drogowym, podlega karze grzywny do 1,5 tys. zł albo karze nagany". Art. 145. mówi zaś, że :kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 zł albo karze nagany".

Moja refleksja

Owszem, wjechać autem w krowie odchody, albo, co gorsza, wdepnąć - przyjemność wątpliwa. Ale przepuścić krowy idące ulicą, zresztą mało ruchliwą? To chyba szukanie problemu na wyrost i robienie biednemu człowiekowi pod górkę. Do głowy przyjść może jedynie refleksja, czy wieś to jeszcze wieś. I pytanie, co winni są ludzie, którzy przywykli do wiejskich prawideł sprzed lat?

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska