Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Jelinek: - Coś nagle stanęło w miejscu

(jan)
Marcin Jelinek. Ma 32 lata, jest radnym gminy Kożuchów, na co dzień mieszka w Książu Śląskim.
Marcin Jelinek. Ma 32 lata, jest radnym gminy Kożuchów, na co dzień mieszka w Książu Śląskim. Mariusz Kapała
- Mieszkańcy widzą, że życie u nas, również dzięki decyzjom radnych, jest coraz droższe, że burmistrz nie spełnia obiecanych inwestycji, że to wszystko nie funkcjonuje tak, jak powinno - mówi kożuchowski radny, Marcin Jelinek.

- Zamierza Pan wystartować w kolejnych wyborach na burmistrza?
- Dzisiaj jestem radnym i staram się należycie wypełniać tą rolę, staram się realizować swoje zamierzenia, należycie reprezentować interesy mieszkańców. Owszem, są osoby, które często ostatnio mi zadają to pytanie. Moim celem dzisiaj jest nowa jakość dla Kożuchowa, budowanie społeczeństwa obywatelskiego, w którym wspólnie będziemy tworzyć przyszłość miasta. Celem jest przywrócenie ludziom wiary w zmiany i nadziei, że Kożuchów może się rozwijać, że można tu realizować swoje plany i marzenia życiowe, że nie należy z tego miasta uciekać i można z niego być dumnym. To jest mój cel.

Ewentualny start w wyborach w 2014 roku nie jest celem samym w sobie, ale może być jedynym możliwym środkiem do osiągnięcia zakładanej "nowej jakości dla Kożuchowa". Wierzę w to, że zasługuje on na "lepsze jutro" i mam nadzieję, że wiele osób również w to uwierzy. I to "lepsze jutro" dla Kożuchowa niekoniecznie muszę dać ja. Gmina to nie tylko budynki, drogi, orliki czy szkoły, gmina to ludzie, wspólnota, to troski i problemy mieszkańców, nie należy o tym zapominać. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, nie potrafi zrozumieć ludzkich trosk i problemów, a jedyne, co widzi w gminie to budynki, drogi, orliki, urząd burmistrza czy własne aspiracje, to moim zdaniem nie powinien nawet starać się o to, by być burmistrzem. Bo wtedy będzie to tylko zmiana dla zmiany. Dlatego teraz chcę swoimi działaniami zwrócić uwagę na te aspekty, na to, że nie można ignorować trosk i problemów mieszkańców. Będę się cieszył, jeżeli w wyborach w roku 2014 wystartują ludzie, którzy będą w stanie dać nową jakość dla Kożuchowa. Jeżeli tacy się nie pojawią, to nie wykluczam startu, ale pozostało jeszcze ponad 1,5 roku i wszystko może się wydarzyć.

Jak, z pozycji radnego, ocenia Pan ostatnie lata rządów Andrzej Ogrodnika?
- Uważam, że coś się nagle stanęło w miejscu, że obecnie Kożuchów przestał się rozwijać, zdecydowanie pogorszyły się nastroje społeczne. Burmistrz Andrzej Ogrodnik zrobił w Kożuchowie kilks rzeczy, które zapewne przetrwają długie lata, mówię tu o remoncie rynku czy szkoły podstawowej. Jednakże, o ile te inwestycje wizualnie mogę ocenić pozytywnie, to ich pośrednim efektem jest bardzo duże zadłużenie naszego samorządu, długi "przetrwają" wiele, wiele lat nim uda się je spłacić. Moim zdaniem pan burmistrza w ostatnich latach po prostu się gdzieś w tym wszystkim pogubił.

Mieszkańcy sami za 1,5 roku będą mogli ocenić jego rządy. Ja nie jestem sędzią i unikam w tym kontekście osądzania rządów obecnego burmistrza, to on zyskał w wyborach zaufanie mieszkańców i to on sam z tego zaufania się przed nimi rozlicza. Mogę wyrazić własne zdanie o jego pomysłach, sposobach rozwiązywania niektórych spraw czy braku reakcji na postulaty mieszkańców. Niestety nie jest to zdanie pozytywne. Nie będę go jednak osądzał, nie mam do tego ani kompetencji, a prawo jedynie moralne. Burmistrz Andrzej Ogrodnik wybrał takie rozwiązania zarządcze dla gminy, w taki sposób sprawuje władzę i prowadzi taka politykę dla Kożuchowa, z którą obecnie się nie zgadzam. Nie znaczy to wcale, że uważam się za kogoś, kto wie lepiej. Po prostu nie odpowiada mi taki sposób podejścia do spraw mieszkańców, uważam że poprzez takie działania dzisiaj Kożuchów przestał się rozwijać, samorząd ma na sobie balast potężnego zadłużenia jak na nasze realia i dalsza przyszłość miasta stoi pod dużym znakiem zapytania. Mogę nie zgadzać się z konkretnymi działaniami, ale daleki jestem od osądzania i wyciągania daleko idących wniosków, że jest to "zły" lub "dobry" burmistrz. Ocena jego rządów należy do mieszkańców podczas wyborów.
- Mieszkańcy co rusz wypominają podwyżkę, jaką zafundowali sobie radni i burmistrz już na starcie obecnej kadencji... Czy te wynagrodzenia są według pana proporcjonalne do wykonywanej pracy?

- Są decyzje których się dzisiaj wstydzę. Nie będę w żaden sposób usprawiedliwiał swojego podejścia do kwestii podwyższenia wynagrodzeń radnych i burmistrza. Dzisiaj mając wiedzę o finansach gminy, mając szeroki obraz problemów naszej wspólnoty, a przede wszystkim widząc jak corocznie zwiększa się obciążenia podatkowe mieszkańcom, zachowałbym się inaczej. Ale czasu nie da się cofnąć. Tak panie redaktorze, dzisiaj czuję się z tym źle, a jeszcze bardziej moją złość na siebie samego za tamto głosowanie potęguje obecna niemoc rady jako całości. Nie powinno być tak, że podnosimy podatki, likwidujemy szkoły na wsiach, ograniczamy wydatki na sport i kulturę, a zapominamy w tym wszystkim o sobie.

Wydaje mi się, że problem z wysokością diet radnych i wynagrodzeniem burmistrza, piętnowany dzisiaj, nie jest tylko efektem ich wielkości, ale jest efektem przede wszystkim braku adekwatnej pracy na rzecz rozwoju naszej gminy przez ostatnie 2,5 roku. Mieszkańcy widzą, że życie u nas, dzięki również decyzjom radnych, jest coraz droższe, że burmistrz nie spełnia obiecanych inwestycji, że to wszystko nie funkcjonuje tak jak powinno, a radni i burmistrz biorą za to jedne z największych wynagrodzeń w powiecie.

Ostatnio jeden z mieszkańców powiedział mi, że w firmie, gdy pracownik nie wywiązuje się należycie ze swojej pracy najczęściej najpierw zmniejsza mu się pobory, a następnie zwalnia. Zgadzam się z tym i uważam, że to jest prawidłowe. Bo nie można brać wygórowanej pensji za nie wykonywanie poleceń pracodawcy. Pracodawcą radnych i burmistrza są mieszkańcy i mają oni prawo do krytykowania takiego zachowania, a co cztery lata do zwolnień.

- Jakie inwestycje są najbardziej potrzebne miastu i gminie Kożuchów? Jakie inwestycje są z kolei nietrafione?
- Polityka inwestycyjna obecnie skupiał się na mieście Kożuchowie. I moim zdaniem był to największy błąd obecnej władzy, który przyczynił się do zastoju na całym obszarze gminy. Uważam, że tylko zrównoważony, jednoczesny rozwój obszarów wiejskich i samego miasta, może przyczynić się do wyjścia z obecnej stagnacji. Miasto winno czerpać z rozwoju wsi, tak jak wieś z rozwoju miasta. A tu niestety mamy sytuację, że miasto przestało się rozwijać, na wsi inwestycje ograniczone do minimum, więc nie ma bodźca, który może stymulować rozwój.

Moim zdaniem Kożuchów potrzebuje w pierwszej kolejności inwestycji tzw. codziennego użytku. Co z tego że, mamy dwa orliki, że będziemy mieć nową remizę OSP, że mamy wyremontowany rynek, skoro nasi mieszkańcy idąc na zakupy do sklepu muszą zmagać się z pozostałościami niekompletnych chodników z lat 70., czy próbując dojechać do swojego domu muszą zmierzyć się z drogą dziurawą jak ser szwajcarski. Inni mieszkańcy, by skorzystać z komunikacji zbiorowej muszą wsiadać na drodze, bo nie ma zatoczek, a jeszcze inni próbując dotrzeć do własnego domu idą poboczem po trawie, bo zabrakło funduszy na chodnik. Na terenie gminy są miejsca, w których nocą zapada ciemność, brak oświetlenia dla wielu mieszkańców jest uciążliwa, a oświetlenie to również zapewnienie im bezpieczeństwa. Priorytet to w krótkim czasie zapewnić należną infrastrukturę społeczną. Tych potrzebnych "drobnych" inwestycji są setki na całej gminie. Należy przestać opowiadać ludziom bajki o wielomilionowych inwestycjach w stylu budowa basenów, stadionu za 6 mln zł czy przydomowych oczyszczalni ścieków.

Według mnie opracowane plany tych inwestycji, którymi dysponuje już urząd są nieadekwatne do naszych zdolności finansowych. A co najważniejsze, według mnie należy skończyć z inwestycjami na kredyt. Kredyt powinien stanowić dodatkową opcję finansowania inwestycji, a nie jak jest teraz, że inwestujemy wtedy, kiedy możemy zaciągnąć kredyt. Taka polityka finansowania inwestycji prowadzi do zbyt dużych obciążeń budżetu gminy z tytułu również samej obsługi zadłużenia, a obsługa zadłużenia to dla mieszkańców wzrost podatków i innych opłat. . Dla mnie, jako mieszkańca i radnego, priorytetowo powinny być traktowane inwestycje w infrastrukturę publiczną dla mieszkańców. W ten sposób należy doganiać gminy ościenne, które zdecydowanie już nas w tym zakresie prześcignęły.

W drugiej kolejności należy poczynić inwestycje przyszłościowe. Skończyć z marzeniami o wielkim inwestorze, który pojawi się na naszej wspaniałej strefie ekonomicznej i zatrudni 200 osób. Ja patrzę na to zdecydowanie realnie. Uważam, że Kożuchów w najbliższej przyszłości nie będzie wielkim ośrodkiem przemysłowym. Zapewne w końcu znajdą się inwestorzy na strefie, ale będą to małe przedsiębiorstwa,
które nie rozwiążą problemów gospodarczych i problemu bezrobocia w naszej gminie. Dlatego należy skupić uwagę na stworzeniu dogodnych warunków rozwoju naszych małych lokalnych przedsiębiorców. Przy tym należy tak wykorzystywać lokalne mechanizmy do stymulowania ich rozwoju, aby generowały one zysk i przyczyniały się do zwiększania zatrudnienia, nawet kosztem ograniczenia z tego tytułu dochodów w budżecie gminy. Najprostszym przykładem potrzebnej inwestycji dla małych lokalnych handlarzy jest targowisko miejskie, które dzisiaj przypomina wojskowy poligon a nie miejsce gdzie można w należytych warunkach handlować.

Inwestycji u nas nie ma tak dużo, więc o ich nietrafności ciężko tutaj mówić, bardziej skłony bym był mówić do nieadekwatności przeznaczonych środków na daną inwestycję, lub złej kolejności ich dokonywania. Przykładem może być tu boisko w Studzieńcu, które kosztowało ponad 700 tyś zł. Sam fakt budowy boiska był pożądany i potrzebny dla mieszkańców, ale przeznaczona już na nie kwota, moim zdaniem była zdecydowanie za duża. Za te same fundusze można było wybudować, co najmniej, trzy boiska w trzech miejscowościach, oczywiste nie były by one w tak wysokim standardzie, ale mielibyśmy trzy boiska w gminie na terenach wiejskich, a nie jedno. Następne takie wybudujemy zapewne za 5-8 lat, bo wcześniej nie będzie na to funduszy.

Ostatnio pojawił się problem oczyszczalni ścieków, okazuje się, że oddana niecałe dziesięć lat temu oczyszczalnia, za kilkanaście milionów złotych, potrzebuje bardzo dużej modernizacji, za kolejne miliony. I nie mówimy tu tylko o wymianie zużytych maszyn, ale o niezbędnej modernizacji technologiczno-użytkowej. Oczyszczalnia, którą się tak szczyciliśmy, po dziesięciu latach od oddania jest jedną z trzech, które nie spełniają podstawowych wymogów stawianych tego typu obiektom w województwie lubuskim.

- Kożuchów to miasto historyczne, ale wydaje się, że w ogóle nie wykorzystuje tego potencjału. Dlaczego? I czy można to w jakiś sposób zmienić?
- Tak, zgadzam się z tym. W ostatnich latach poza zainwestowaniem w iluminacje murów miejskich niewiele się z tym robi. Osobnym tematem jest powiązana z turystyką rewitalizacja rynku, ale nie jest to inwestycja w samą turystykę. Długofalowo należy się skupić na maksymalnym wykorzystaniu zasobu, jaki dała nam historia. Inwestować w turystykę - niby wszyscy to wiedzą, wszyscy mówią o Kożuchowie jako mieście zabytków i potencjalnego zainteresowania turystycznego, ale poza mówieniem nic się nie robi w tym zakresie. Samo wydawanie folderów o zabytkach nie spowoduje, że przyjadą do nas turyści, a momentami takie odnoszę w tym zakresie wrażenie. Markę miasta turystycznego wypracowuje się długimi latami. Jednakże, żeby budować markę, niezbędne są poważne inwestycje w rekonstrukcje tego, co mamy. Należy z zamku i murów obronnych stworzyć atrakcje, która generować będzie rozwój mikroprzedsiębiorczości w naszym mieście. A proszę popatrzeć jak to teraz jest załatwiane, basteja czeka już trzeci rok na remont.

Priorytetem zagospodarowania obiektu, jakim jest zamek, nie powinno być lokowaniem tam jednostek podległych, a wręcz przeciwnie. Zamek ma być atrakcją, a nie siedzibą podległych gminie jednostek. Skoro tysiące turystów może jeździć do Boryszyna lub Kałwy, by chodzić godzinami po tunelach, to również te tysiące mogą przyjechać do nas. Jednak nikt nie przyjedzie oglądać takich ruin, jakie mamy obecnie. I trzeba zrozumieć w końcu, że samo posiadanie "zasobów zabytkowych" jest nic nie warte, bez kompleksowego rozwoju powiązanej z nim infrastruktury turystycznej. Aby zacząć wykorzystywać potencjał turystyczny należy najpierw zmienić podejście do priorytetów zadań inwestycyjnych. I poważnie podejść do remontu murów miejskich, stworzyć trasę turystyczną wokół miasta, rozwinąć bazę turystyczną i wiele pośrednich inwestycji. Nakłady finansowe niezbędne na to będą olbrzymie, ale albo postawimy na turystykę i za 10-15 lat będziemy się szczycić naszym miastem, albo będziemy dalej, jak dzisiaj, miastem nijakim, z którego młodzi chcą jak najszybciej wyjechać, w którym o zabytkach się tylko mówi, ale nic poza tym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska