Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzenia to ludzka rzecz

Danuta Kuleszyńska
Ryszard Szkoła sołtysem Świbnej jest od 1986 roku. Ma żonę Irenę, syna Arkadiusz i wnuczkę Anię. Jest domatorem, kolekcjonuje zegary.
Ryszard Szkoła sołtysem Świbnej jest od 1986 roku. Ma żonę Irenę, syna Arkadiusz i wnuczkę Anię. Jest domatorem, kolekcjonuje zegary. Fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rozmowa z Ryszardem Szakoła, sołtysem Świbnej

- Jest pan zaskoczony, że ludzie zgłosili pana do plebiscytu na sołtysa roku?
- Ktoś mi niezły kawał zrobił, bo ja wcale nie aspiruję do tego tytułu. Od początku namawiam ludzi i zbieram kupony na mojego kolegę Edwarda Kleszczyńskiego. Wysłałem już sporo i niech pani sama zobaczy - tych kilkanaście kuponów znów wyśle. Nasza wioska jest mała, więc jaka jest szansa na wygraną? Żadna. Niech grają ci, co mogą wygrać. W takim Tomaszowie mieszka 1.400 osób, a u nas tylko 140. Z czym mamy się równać?

- Widać ludzie pana cenią, skoro jednak na pana głosują.
- Nie wiem, różnie z tym bywa. Wrogów we wsi raczej nie mam, Świbna nie jest skłócona, tak jak dawniej. Zaraz po wojnie to ludzie żyli tu jak Kargule z Pawlakami. Jeszcze w latach 70. jedni drugim kury wytruwali. Pili razem wódkę, a potem się kłócili. Ale to pokolenie już wymarło, teraz ludzie są zgodni. Niestety, dużo młodych wyjechało za granicę.

.

- Zgoda jest ważna dla codziennego życia na wsi?
- A jakże! Do lekarza jeden drugiego podwiezie, a jak trzeba dla wsi coś zrobić to też nie odmówią. A w Świbnej, choć wioska mała, to jednak coś się robi.

- Na przykład?
- Choćby chodnik. Mamy 200 metrów nowego chodnika przy głównej szosie. Od dawna z taką interpelacją występowałem do pani burmistrz, ale siły przebicia nie miałem. Jest u nas radny pan Wolański, bardzo mądry człowiek i on to wszystko załatwił. W kwietniu stanie nowa wiata autobusowa. Przydałaby się kanalizacja, bo wszystkie ścieki wędrują do szamb, a wywiezienie kosztuje pięć złotych za kubik plus dojazd. Dla mieszkańców to duże obciążenie. Całe szczęście, że mamy wodociągi, jest oświetlenie nowoczesne, mamy plac zabaw, przystanek szkolny w środku wsi. Ostatnio wspólnie z mieszkańcami postawiliśmy elegancki metalowy krzyż.

- Od 22 lat rządzi pan w Świbnej jako sołtys. Może warto mieć już święty spokój?
- Już wiele razy mówiłem sobie: dosyć. Przychodzi okres wyborów, słyszę po wsi komentarze, że trzeba zmiany sołtysa. No i się cieszę, bo myślę, że nareszcie odetchnę. A w same wybory znów jestem sam i w gminie mówią "Rysiek bierz". I nie mam wyjścia: muszę kandydować. Na 25 osób dostaję 23 głosy. Dla pieniędzy nie sołtysuję, bo sołtys na tym nie zarabia.

- Wygląda na to, że sołtysem Świbnej będzie pan dożywotnio.
- Aż się tego słowa boję, bo wszyscy sołtysi co byli przede mną już poumierali.

- Załóżmy, że wygra pan nasz plebiscyt.
- Tu nie ma co się zakładać, wiem, że nie wygram, bo wioska za mała, żeby konkurować.

- Ale pomarzyć możemy.
- Marzenia to ludzka rzecz.

- Na co wydałby pan te 5 tysięcy złotych nagrody?
- Oddałbym na zbożny cel, dla siebie nie wziąłbym złotówki. I tak pewnie zrobi ten sołtys, który wygra. Bo bez tych pieniędzy i tak sobie w życiu poradzi.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska