Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka szczurów - zielonogórzanka od lat ratuje szczury laboratoryjne przed uśpieniem i opiekuje się nimi w domu wraz ze swoimi córkami

Jakub Kłyszejko, Jacek Katos
Zielonogórzanka ratuje szczury przed uśpieniem. Zobacz galerię zdjęć domowych zwierząt pani Agnieszki.
Zielonogórzanka ratuje szczury przed uśpieniem. Zobacz galerię zdjęć domowych zwierząt pani Agnieszki. materiały prywatne
Pasją zielonogórzanki są nietypowe i egzotyczne zwierzęta. Pani Agnieszka obecnie ma pięć szczurów, chomika, dwa koty, straszyki i patyczaki. Od lat ratuje szczury przed uśpieniem. Daje drugie życie zwierzętom, które są skazane na śmierć. Adoptuje, leczy i kompleksowo się nimi zajmuje. Mocno pomagają jej w tym dwie córki Laura i Ada - Dla nich to fajna lekcja biologii - przekonuje zielonogórzanka. Zobaczcie zdjęcia zwierzaków i nasz materiał wideo.

Skąd wzięło się u pani zamiłowanie do nietypowych zwierząt?
- Nie wiem, trudne pytanie (śmiech). Zawsze kręciło mnie coś mniej typowego. Mam takie wrażenie, że szczury, straszyki, czy patyczaki są trochę niedocenione. Dużo ludzi uważa je za odrzucające, czy niesympatyczne. Uważam, że one też zasługują na ciepło i fajny domek.

Szczury mogą być sympatyczne?
- One są niezwykle wdzięczne i mądre. Porównałabym je do małych piesków. Dla mnie są urocze, nawet swoim wyglądem. Reagują, jak wchodzę do pokoju, czekają na mnie, można się z nimi bawić, można je nauczyć fajnych zachowań, aportowania, czy sztuczek. Nawet załatwiania do kuwety. Wystarczy przez kilka dni wrzucać do niej szczurze „kupki”. Później do zwierząt dociera, że tam jest ich miejsce i zaczynają się załatwiać w kuwecie.

Jakie zwierzątko było u pani pierwsze?
- Odkąd pamiętam, mieliśmy w domu przynajmniej jednego kota. Jeśli chodzi o zwierzątka egzotyczne, to zaczęło się od... chomika. Kiedy on umarł, to córka chciała mieć kolejnego. Pomyślałyśmy, że może spróbujemy wziąć szczurka, bo wygląda podobnie, ale jest bardziej interaktywny z człowiekiem. Kupiłyśmy szczura w sklepie zoologicznym. Pochwaliłam się koleżance, która jest hodowcą szczurów. Powiedziała mi, że nie można mieć jednego szczura, bo wtedy będzie on miał depresję. Mój szczur miał ją już w pierwszym dniu i stwierdziłam, że musimy mieć drugiego. To był ten moment, gdzie jeszcze nie wiedziałam, że zwierzęta się adoptuje, a nie kupuje u zoologa.

Później się już posypało?
- Tak. Zaczęłam wchodzić na różne grupy hodowców szczurów, na fora internetowe i tam znajdowałam wiele ogłoszeń. Zwierzaki potrzebowały domu i adopcji. Pomagałam im, a w szczytowym momencie mieliśmy w domu dziesięć szczurów. Stosowaliśmy techniki łączenia, żeby samce mogły ze sobą przebywać i nie atakowały się wzajemnie. Każdy z nich ma swoją historię. Jeden był łysy i nie miał oka. Nikt go nie chciał. Kolejny miał u mnie tylko przeczekać. W trakcie wyciągania z klatki uciekł, wspiął się po ręce mojej córki i zaplątał się w jej włosy. Stwierdziliśmy, że on ją wybrał i musi się u nas znaleźć. Nawiązałam kontakt z fundacją, która przygarnia szczury z laboratorium. Szczury, zamiast być poddawane eutanazji, trafiają do ludzi. Uratowałam dwa takie zwierzątka z laboratorium. W międzyczasie w naszym domu pojawiły się też patyczaki. Córka przyniosła je i okazało się, że lubimy na nie patrzeć. To fajne lekcje biologii na żywo dla dzieci, które samodzielnie się nimi opiekują. Później trafiły do nas straszyki diabelskie, a w ostatnim czasie straszyki australijskie. To wspólna pasja moja i dzieciaków. To jest niezwykle cenne, bo razem siedzimy i przyglądamy się naszym zwierzętom. Takie zachowania uwrażliwiają na pomoc i opiekowanie się słabszymi.

Jak można zajmować się szczurami, w jaki sposób im pomóc?
- Przede wszystkim na spokojnie. Nie można ich oswajać na siłę. Jeden z naszych szczurów przeszedł kilka różnych adopcji, ale nikt go nie chciał, bo był agresywny i gryzł. Trafił do nas. Rzeczywiście, on ugryzł, ale tylko raz. Dlatego, że pierwszego dnia córka na siłę chciała włożyć do niego rękę i go wyciągnąć, kiedy on się panicznie bał. Wtedy wyjaśniłam młodej, dlaczego tak się stało. Później już nigdy nie było z nim problemu. Techniki oswajania polegają głównie na przekupywaniu ich smakołykami. Szczury wymagają też różnych rozrywek. Trzeba je rozwijać intelektualnie. Powinny mieć wybiegi. Czasami trzeba się zamknąć z nimi w małym pokoju i po prostu tam przebywać. One zaczną akceptować człowieka jako swojego członka stada i same będą przychodzić. Niektóre pokazują swoje talenty. Widzimy, że można nauczyć je np. aportować. Jeden potrafi informować, że skończyło mu się picie. Stuka w poidełko i wiem, że potrzebuje wody. Każdy z nich wykazuje swoje specyficzne cechy. Ktoś się może śmiać, ale ja uważam, że one mają swoje osobowości. Każdy ma inne cechy charakteru, inny temperament. Fajnie się obserwuje, jak wszystko rozgrywa się w stadzie. Jest hierarchia, każdy przyjmuje inną rolę. Raz jeden szczur był chory i stwierdziłam, że na czas leczenie muszę odłączyć go od stada. Widzieliśmy, że był smutny i nieszczęśliwy w osobnej klatce, więc dołączyliśmy mu tam innego szczura, który w stadzie pełnił rolę pielęgniarki.

Często kobiety boją się bądź brzydzą takich zwierzątek. Dlaczego u pani jest inaczej i jak udało się przekazać swoje zainteresowanie dzieciom?
- Jak mama mówi dzieciom, że szczury są obrzydliwe lub myszy są straszne, to dziecko będzie miało taki stosunek. Dla nas jest to naturalne. Są to nasi mali przyjaciele, którzy odgrywają ważną rolę w naszym życiu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska