Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Grzelczyk ma łatkę faceta od brudnej roboty

Jakub Lesiński 68 324 88 06 [email protected]
Michał Grzelczyk ma 33 lata. Rozpoczął sezon jako asystent Piotra Żaka. Od 29 października samodzielny trener Stelmetu UKP Zielona Góra.
Michał Grzelczyk ma 33 lata. Rozpoczął sezon jako asystent Piotra Żaka. Od 29 października samodzielny trener Stelmetu UKP Zielona Góra. Tomasz Gawałkiewicz
- Jestem człowiekiem, który ma łatkę faceta od brudnej roboty - mówi trener Michał Grzelczyk.

- Do Jarocina pojechał pan już ze swoim asystentem?
- Nie. Jednorazowo pomagał mi trener Krzysztof Nykiel. Wciąż nie mam asystenta. Nie jest łatwo znaleźć w ciągu tygodnia człowieka, który podjąłby się tego zadania, bo wiadomo jaka jest sytuacja. Sam zaproponowałem kilka kandydatur, ale ci ludzie są związani kontraktami w innych klubach. Trenerem bramkarzy najprawdopodobniej będzie Łukasz Twarowski, który pomoże mi prowadzeniu zajęć. Do tej pory radził sobie całkiem nieźle. Jeżeli dalej będzie problem ze znalezieniem asystenta, poproszę, aby został nim właśnie Twarowski.

- W gronie kandydatów na drugiego trenera wymieniano Bogusława Kobylińskiego. To już nieaktualne?
- Ruch jest po stronie zarządu. Włodarze muszą ustosunkować się do propozycji, które przedstawił trener Kobyliński. To była jedna z opcji pomocy temu zespołowi. W początkowej fazie ta wersja spotkała się z optymistycznym aplauzem, ale po późniejszych rozmowach z prezesem klubu, jesteśmy dalej, aby ze sobą współpracować.

- Jeżeli chodzi o waszą sytuację kadrową, to czyjego powrotu do gry możemy się spodziewać w najbliższym czasie?
- Jeżeli mamy walczyć o drugą ligę, to kontuzjowani piłkarze muszą odpowiedzieć sobie na pytanie: albo wracamy do normalnego treningu, albo będziemy się głaskać po kontuzjach, które trwają już dosyć długo. Stąd decyzje, że od poniedziałku w mocniejszym treningu jest Maciej Kononowicz. Będzie próbowany pod kątem przyszłej kolejki w pierwszym zespole lub drużynie rezerw. Wracają pauzujący za kartki Michał Sucharek i Artur Małecki. W Jarocinie na placu gry przebywali rekonwalescenci Filip Barski i Piotr Andrzejczak. W najbliższym czasie ustosunkuję się do ich formy. Niestety, mamy też urazy po tym meczu. Z boiska zszedł Maciej Górecki, który narzekał na ból pachwiny.

- Nie żałuje pan, że wziął ten zespół w tak trudnej sytuacji?
- Powiem szczerze, że nie. Za wcześnie, aby o tym mówić. Kiedy podjęto decyzję, wcale nie spodziewałem się, że zostanę pierwszym trenerem. Byłem przygotowany z całym plikiem informacji, aby przekazać to nowemu szkoleniowcowi. Spodziewałem się innej rozmowy. Jestem człowiekiem, który ma łatkę faceta od brudnej roboty. Nie zawsze takie zadania kończą się optymistycznie, ale ja się takich wyzwań nie boję. Nie mam nic do stracenia. Jeżeli nie podjąłbym tego działania, to też musiałbym się spakować i wrócić do piłki dziecięcej. Pewnie będą się pojawiały różne opinie i komentarze, ale taki jest zawód trenera. Po pierwszej połowie w Jarocinie byłem zadowolony. Druga część meczu ściągnęła mnie już trochę na ziemię.

- Od kierownictwa klubu słychać, że będąc asystentem trenera Żaka, miał pan nieco inne spojrzenie na ten zespół. To prawda?
- To nie tak. Nie miałem odmiennej wizji. Piotr Żak jest moim mentorem w kwestiach trenerskich. Ten człowiek wprowadzał mnie do klubu i nie czekałem, aby wysadzić go z tego stanowiska. Niektórzy próbują podkreślać, że miałem inne zdanie. Oczywiście, w pewnych kwestiach się różniliśmy. Ja zadawałem trenerowi mnóstwo pytań, a on próbował na nie odpowiadać. Zgadzaliśmy się lub nie. Na tym polega współpraca. Jeden trener swoim spojrzeniem uzupełnia drugiego. Możliwe, że zarząd tak do tego tematu podchodził. Mogę zapewnić jednak, że nie dojdzie do sytuacji, że młody wilk będzie teraz chodził, wywracał wszystkiego do góry nogami i uświadamiał ludzi, że wszystko do tej pory było złe.

- Jaki ma pan plan? Teoretycznie może pan jeszcze wykonać założenia włodarzy i zdobyć do końca roku dziewięć punktów.
- Nie pozostaje nam nic innego, jak powalczyć o pełną pulę. Od poniedziałku zabieram się za kolejnego przeciwnika. Nie ma co gdybać i przedstawiać założeń pięknej gry dla kibiców. Musimy zacząć zdobywać punkty. Aby to robić zawodnicy muszą zawsze grać na maksimum możliwości od pierwszej do ostatniej minuty, a nie jak w Jarocinie, tylko w pierwszej połowie. Jeżeli tego nie zrozumieją, to zostanie nam rywalizacja w trzeciej lidze. W drugiej, aby zwyciężać trzeba grać mądrze i dojrzale. Do tego dochodzi zaangażowanie, którego w niektórych momentach nam brakuje. Przydałoby się nam jeszcze z dwóch, trzech doświadczonych zawodników, ogranych na tym poziomie, bo być może ci nasi piłkarze z rocznika 1993 i młodsi nie potrafią tego udźwignąć i uzyskać dobrych rezultatów.

- Dziękuje.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska