Witosa to ulica wjazdowa do Sulęcina od strony Torzymia. Jest częścią drogi wojewódzkiej nr 138. Codziennie przejeżdżają nią setki, może tysiące samochodów. Wiele z nich to potężne ciężarówki. Jadą trasą podążając z "dwójki" w stronę Gorzowa, Kostrzyna lub Skwierzyny. Tiry zjeżdżają do Sulęcina także po to, by zatankować. Najgorzej jest, gdy na krajówce z Poznania do Świecka zdarzy się wypadek lub są roboty. Objazd jest często organizowany właśnie drogą nr 138.
Takiego ruchu nikt nie przewidział
OWBODNICA JEST... NA MAPIE
O obwodnicy Sulęcina mówi się od lat. Jest nawet mapa powiatu, na której została naniesiona jej przewidywalna trasa. Według planu objazd zaczynałby się w Ostrowie, omijałby miasto i łączył się z drogą nr 138 przed Długoszynem. Mimo że jest to tylko luźna koncepcja, mieszkańcy walczą o inwestycję. Na początku maja zawieźli marszałkowi petycję z 4 tys. podpisów!
Mieszkańcy (nie chcieli swoich zdjęć w gazecie, nie godzą się też na nazwiska) pokazują nawierzchnię. W asfalcie są duże pęknięcia, studzienki się zapadają. Ruch i hałas jest tak duży, że czasami stojąc na chodniku, ciężko rozmawiać. W mieszkaniach szklanki tańczą. Ludziom z domów wzdłuż Witosa - chodzi o około 600-metrowy odcinek od wjazdu do miasta do skrzyżowania z ul. Dudka - od lat pękają ściany i sufity. - Robimy remonty, ale to strata pieniędzy, bo za jakiś czas rysy znów się pojawiają. Boimy się, że pewnego dnia przyjdzie inspektor budowlany i każe nam się wyprowadzić. W jednej chwili stracimy dorobek życia, jak powodzianie - mówi pan Stanisław.
Dlatego mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Zebrali 80 podpisów pod petycją. Lista trafiła do starostwa. Ludzie proszą o pomoc i zmniejszenie skutków ruchu ciężarówek. Wysyłają pisma, zbierają odpowiedzi, przeszukują internet w poszukiwaniu przepisów. W ustawie o drogach publicznych znaleźli informację, że obiekty budowlane powinny być usytuowane w odległości co najmniej 8 m od zewnętrznej krawędzi jezdni drogi wojewódzkiej. - A u nas tyle nie ma - mówią ludzie. Do tego robią dokładną dokumentację: fotografują uszkodzenia swych domów, popękaną jezdnię, nawet ruch ciężarówek. - Przez laty była to zwykła, brukowana droga, którą kiedyś zalano asfaltem. Nikt nie przewidział, że w przyszłości będzie tak uczęszczana - mówi pan Zygmunt.
"50" i koniec!
Mieszkańcy mają trzy propozycje, które mogłyby choć w części rozwiązać ich problem: wybudować na ulicy wysepkę spowalniającą ruch, sygnalizację świetlną lub ograniczyć ruch do 40 km na godz. W tej sprawie na początku roku wicestarosta Dariusz Ejchart spotkał się z członkiem zarządu województwa Tomaszem Hałasem.
Ten poparł prośbę ludzi z Witosa, jednak w ostateczności żaden z pomysłów nie zyskał uznania w oczach zarządcy drogi i policji. Na sygnalizację nie ma pieniędzy, a - według urzędników - ograniczenie prędkości nie jest zasadne. Dlaczego? Dyrektor Helena Włodarczyk z Zarządu Dróg Wojewódzkich starostwu odpisała m.in.: Droga wojewódzka przebiega w obszarze zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km na godz. w godz. 5.00-23.00. Biegnie w odcinku prostym o bardzo dobrej widoczności, posiada nawierzchnię bitumiczną w dobrym stanie technicznym i obustronne ciągi piesze. Kierujący nie mają problemów z oceną geometrii drogi i jej stanu technicznego, a tym samym dostosowaniem prędkości do warunków panujących na drodze".
Może pomóc tylko obwodnica
W dalszej części pisma H. Włodarczyk dodaje, że ze względu na duże naciski społeczne zarząd przygotuje projekt nowej organizacji ruchu. Lecz ostateczną opinię musi wydać Departament Gospodarki i Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego. Ten w końcu nie przychylił się do wniosku - ze względu na negatywną opinię policji oraz fakt, że "kierujący w sposób jednoznaczny może ocenić geometrię drogi oraz jej stan techniczny", a więc zgodnie z przepisami nie stosuje się w takich miejscach znaku ograniczenia prędkości.
Policjanci mają "stałe zlecenie", aby monitować okolice zespołu szkół, który znajduje się przy Witosa. Mieszkańcy zgłaszali, że kierowcy jeżdżą tam za szybko. - Robi się tam duży ruch, kiedy na "dwójce" są korki. Wtedy ciężarówki zjeżdżają do Sulęcina, by je ominąć - mówi rzecznik sulęcińskiej policji Stanisław Przybylski. - Sam kiedyś stałem w kolejce samochodów aż od Ostrowa. W tej sytuacji może pomóc jedynie obwodnica.
Mieszkańcy mówią, że nie odpuszczą urzędnikom. W zeszłym tygodniu na spotkanie z Ejchartem przyszło ponad 20 osób. Kolejne planują pod koniec lipca. Chcą na nie zaprosić także przedstawiciela gminy i zarządu dróg wojewódzkich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?