Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy obawiają się, że zostaną podpaleni

Lucyna Makowska 697 770 399 [email protected]
- Tu się nie da żyć, nie pomagają przyjazdy policji do awantur, ani groźby eksmisji tych co tak nam umilają życie - mówi Anita Drozdowska.- Kiedyś przez te ich wybryki się nie obudzimy.
- Tu się nie da żyć, nie pomagają przyjazdy policji do awantur, ani groźby eksmisji tych co tak nam umilają życie - mówi Anita Drozdowska.- Kiedyś przez te ich wybryki się nie obudzimy. Lucyna Makowska
W nocy z czwartku na piątek płonął korytarz w bloku socjalnym przy Katowickiej. Z kamienicy ewakuowano 30 osób. Zaspani mieszkańcy, zerwani prosto z łóżek, w panice wybiegali na zewnątrz. Dygotali w nocnym chłodzie i cieszyli się, że żyją.

Spokojny sen mieszkańców kamienicy przerwało wycie syren. Był kwadrans przed pierwszą w nocy. Klatkę schodową wypełniał gęsty dym. Nie było czym oddychać. Na dworze stało już kilkanaście osób. Strażacy uwijali się jak mrówki. Jedni gasili palące się na piętrze śmieci, inni sprawdzali mieszkania, w których były butle gazowe. W każdej chwili mogły eksplodować.
Trzy osoby z podejrzeniem zatrucia czadem trafiły do szpitala. Reszta przez dwie godziny czekała aż ogniowcy oddymią korytarz i sprawdzą instalacje. Na szczęście pożar nie zrobił większych szkód i ludzie mogli wrócić do swoich czterech ścian.

Blok numer 4 jest dobrze znany i strażakom i policji. Dwa lata temu paliła się tam jedna z piwnic. Wtedy też wszystkich zerwano z łóżek. Skończyło się niewielkim zadymieniem. Wtedy nikt nie ucierpiał. Blok zamieszkują 24 rodziny. - Większość to uczciwi ludzie, ale kilka mieszkań, to odrażające meliny - mówi Bogdan Mikołajczyk, mieszkaniec budynku. - Jednego udało się nam eksmitować, ale nadal tu przychodzi, do swoich kumpli.
Uciążliwi lokatorzy całymi dniami piją, a gdy przychodzi wieczór awanturują się i wrzeszczą. Lokatorzy próbowali zrobić z nimi porządek. Ale po każdej interwencji spokój trwał kilka dni. Tu się nie da żyć. Wstyd nam za nich.

Początkowo był to hotel rotacyjny. Anita Drozdowska wprowadziła się tu 19 lat temu i męczy się do dziś. - Nie mam gdzie pójść - tłumaczy kobieta. - Kiedyś puszczą z dymem nas i ten blok. Lokatorom przeszkadzają nie tylko wrzaski. Również notorycznie dewastacje klatki schodowej i korytarzy.
Postępowania eksmisyjne toczą się długo. Strony się odwołują, a sąsiedzi muszą znosić wybryki dokuczliwych lokatorów. - Najlepszym rozwiązaniem problemu jest budowanie tzw. gett, dla tych, którzy notorycznie łamią zasady współżycia i nie potrafią się dostosować do norm społecznych - stwierdza K. Jarosz, dyrektor ZGM. - Nie przeszkadza im brak drzwi, okien, czy całonocne imprezy.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska