W ubiegły czwartek na Drzewickiej pojawili się pracownicy firmy Eurovia, która wygrała przetarg na przebudowę drogi przy tej ulicy. Ku zaskoczeniu mieszkańców Drzewicką całkowicie zamknięto dla ruchu samochodowego. Podniósł się krzyk, bo ludzie mają kłopoty z dojazdem do domów czy sklepu Halinka przy tej ulicy. Stanisław Staciwa, właściciel Halinki mówi, że stało się to bez uprzedzenia. - Nie protestowałbym, gdyby ten remont miał trwać kilka tygodni, ale on ma trwać pięć miesięcy! Jeśli nadal ruch będzie taki, jak teraz, to musimy już się zwijać - twierdzi. Po pierwszych dniach zauważył, że obroty lecą na łeb na szyję, ponieważ klientów jest jak na lekarstwo. Wcześniej już rano, w drodze do pracy, podjeżdżali pod sklep i robili zakupy. Teraz nie mają jak dojechać, bo z każdej strony Drzewickiej stoją znaki zakazu. - Boję się, że nie utrzymam sklepu - martwi się S. Staciwa.
- Tragedia! - dodaje sprzedawczyni z Halinki Małgorzata Rogowska. - Klienci, którzy mają blisko do naszego sklepu, przychodzą, ale jak ktoś ma siatki dźwigać, to jedzie tam, gdzie mu wygodniej zrobić zakupy - mówi.
E. Galiniewska, która też tam pracuje, woli nie myśleć, co stanie się z towarem. - Przecież wszystko ma określoną datę przydatności do spożycia. Jak nie będzie klientów, nie będziemy w stanie sprzedać towaru, w którym utopione są duże pieniądze - podkreśla. Dlatego w sobotę właściciel Halinki wyłożył na ladzie wniosek do władz miasta z prośbą o zmianę decyzji o całkowitym zamknięciu ulicy i każdy, kto był podobnego zdania, mógł się podpisać. Do niedzieli zrobiło to 352 mieszkańców. Bo nie chodzi tylko o to, że ludzie z Drzewickiej mają kłopoty z dojazdem do domów. - Zamknięcie ulicy zagraża również bezpieczeństwu mieszkańców, ponieważ uniemożliwiony jest też dojazd dla służb pogotowia ratunkowego, straży pożarnej i miejskich zakładów komunalnych - argumentował autor wniosku.
Ryszard Kosik mieszka przy ulicy Głównej, która sąsiaduje z Drzewicką. - Jak u nas dwa lata temu remontowali drogę, najpierw zrobili jedną stronę, a potem drugą. Dzięki temu mogliśmy bez problemu dojeżdżać do domów. W tym wypadku też mogli tak zrobić - mówi.
Zastępca burmistrza Zbigniew Biedulski, jeszcze zanim ruszyły prace na Drzewickiej, mówił nam, że będą utrudnienia w ruchu. Tłumaczył, że wykonawca chce prowadzić roboty na całej szerokości jezdni. Przekonywał, że kostrzynianie dojadą do domów bocznymi drogami.
Chcieliśmy porozmawiać wczoraj z zastępcą burmistrza o kłopotach mieszkańców, ale nie było go w urzędzie. Szef wydziału inwestycji w magistracie Zbigniew Jakubowski komentuje sprawę krótko: - Nie rozumiem, o co jest ten cały raban? Przecież przy Drzewickiej jest tylko jeden sklep i zarówno dostawcy jak i mieszkańcy mogą wjeżdżać na tę drogę samochodami, bo takie mamy ustalenia z wykonawcą. Wie o tym policja, która ma na to pozwalać. - To niesłychane, że urzędnicy mówią, że można łamać przepisy - dziwi się S. Staciwa. Odpowiedzi na swoje pismo jeszcze nie dostał. Nie podjął też jeszcze decyzji, co zrobi dalej z tą sprawą.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?