Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy przy ul. Fredry, Staszica i Długosza chcą założyć własną wspólnotę mieszkaniową

Stefan Cieśla 0 95 722 57 72 [email protected]
- Pan to mógłby być takim Aniołem z Alternatywy 4 - mówi w żartach Krzysztof Zjawin (w środku) do Zygfryda Sikorskiego (z prawej). Obok Aleksander Liberkowski.
- Pan to mógłby być takim Aniołem z Alternatywy 4 - mówi w żartach Krzysztof Zjawin (w środku) do Zygfryda Sikorskiego (z prawej). Obok Aleksander Liberkowski. fot. Paweł Szeligowski
- Przede wszystkim musimy wszystko dokładnie policzyć i wykazać, że sami możemy się gospodarzyć taniej. To najmocniej przemówi do wyobraźni, a właściwie do kieszeni ludzi.

Wtedy będzie głosowanie i większość zadecyduje, czy odrywamy się od spółdzielni, czy nie - mówi Krzysztof Zjawin z ul. Fredry z gorzowskiego osiedla Staszica.

On i sąsiedzi z pięciu bloków przy ul. Fredry, Staszica i Długosza, założyli grupę inicjatywną, która za cel postawiła sobie założenie wspólnoty mieszkaniowej i oderwanie się od spółdzielni Staszica. Jeśli to zrobią, będą pionierami, bo jeszcze nikomu w mieście nie udało się oderwać od swojej spółdzielni.

Najtrudniej zmienić w głowach

Budynki przy Fredry i Staszica okalają wspólne podwórko, tylko blok przy Długosza stoi obok. Podwórko jest sympatyczne, zadbane, ma dużo zieleni. W budynkach jest 168 mieszkań, ok. stu jest już własnościowych. ,,Celem grupy jest korzyść wynikająca z bezpośredniego wpływu na losy naszej nieruchomości wspólnej, co daje szanse na lepsze zarządzanie, dzielenie majątkiem sprawiedliwej, jak i większe oszczędności finansowe'' - napisali w liście intencyjnym, który rozesłali do wszystkich lokatorów, a także do spółdzielni.

Wyliczyli również w punktach na czym polegać ma samodzielne gospodarowanie. Dodali że czekają na odpowiedź trzech zarządców nieruchomości, których zapytali, ile wezmą za administrowanie ich wspólnotą. - Już z bardzo wstępnych szacunków wynika, że może być taniej, że za te same pieniądze można zrobić więcej. Muszą się też znaleźć ludzie, którzy podejmą się społecznie pilnowania naszych spraw. Najtrudniej będzie przełamać niechęć ludzi do zmian, ich niewiarę w to, że może być lepiej i taniej - mówi Zjawin.

Setka ludzi na utrzymaniu

Aleksander Liberkowski nie ma wątpliwości, że będzie taniej choćby dlatego, że wspólnota nie będzie musiała utrzymywać setki ludzi z administracji spółdzielczej i rady osiedla. - Nie wiem po co jest ta rada osiedla, bo to martwy twór, ale musimy im w czynszu płacić diety.

Administracja zawsze robi po swojemu, a jak o coś poprosimy, np., o wyłączniki zmierzchowe światła czy wywieszenie skrzynek pocztowych przed domofony, aby listonoszowi nie otwierać drzwi wejściowych, to odpisuje że się nie da, bo nie - opowiada. Jest przekonany, że za pieniądze, jakie od lat płacą na fundusz remontowy, już dawno mieliby ocieplone wszystkie ściany. Że można wybrać tańszego odbiorcę śmieci, że w piwnicach wystarczy napięcie 24 V, a wtedy ludzie nie będą instalować zamrażarek i kraść żarówek. A węzły cieplne założyć w każdym budynku i wtedy nie będzie się płacić za straty ciepła na osiedlu

Samodzielność daje zarobić

Liberkowski zgadza się ze Zjawinem, że najtrudniej będzie przekonać ludzi. - Już w latach 90. chcieliśmy się wydzielić, zbieraliśmy podpisy za tym. Ale jeden z sąsiadów zbierał podpisy, aby się nie odrywać i wygrał - przypomina. Za oderwaniem się od spółdzielni jest Zygfryd Sikorski. Deklaruje, że będzie działał we wspólnocie i odpowiadał za zieleń. - Już to robię, ta zieleń to moje dzieło i dalej się będę nią zajmował, bo ją kocham - podkreśla.

Ryszard Bonicki od kilku lat kieruje 80-lokalową wspólnotą mieszkaniową przy ul. Walczaka i ma dla nowych wspólnotowców wiele dobrych rad. - Żeby było taniej, najpierw musi kosztować, np. trzeba zbierać większe wpłaty na fundusz remontowy, nawet na zapas, aby broń Boże nie brać na to kredytów. Szukać trzeba nawet groszowych oszczędności, bo wyjdą z tego tysiące. Po latach widzimy, ile zarobiliśmy na samodzielności - zapewnia.

Nie będziemy utrudniali

Prezes Staszica Leszek Kaczmarek wie o inicjatywie wspólnotowej i jak zapewnia, podchodzi do niej spokojnie. - Obronimy się przed oderwaniem, bo wspólnota będzie droższa. Fundusz remontowy w skali spółdzielni jest efektywniejszy, te wydatki są największe, a ludzie są za biedni, aby płacić tyle, żeby budynek się nie rujnował. A jak jeszcze trafi się jakaś awaria, będą musieli ratować się sami - tłumaczy. Wątpi, aby inicjatorom udało się przekonać ludzi do wspólnoty, bo jego zdaniem nie ma lepszego zarządcy od spółdzielni.

K. Zjawin też ma jeszcze wiele wątpliwości. - Wszystko będzie zależało, ile osób będzie tego chciało, bo w glosowaniu zadecyduje większość. Sam głową muru nie przebiję - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska