Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mija miesiąc od agresji Rosji na Ukrainę. W Lubuskiem schronienie znalazło tysiące uchodźców. Jak zmieniło się nasze życie?

Lubuskie dzielnie wspiera Ukrainę. Zbiórki darów, protesty antywojenne, konwoje humanitarne.
Lubuskie dzielnie wspiera Ukrainę. Zbiórki darów, protesty antywojenne, konwoje humanitarne. Ł. Koleśnik, M. Marszałek, J. Katos, M. Hakman - Fudali
Mija miesiąc od wybuchu wojny na Ukrainie. Nawet jeśli nie słyszymy wycia syren alarmowych, wybuchów bomb, skutki rosyjskiej agresji, odczuwa każdy z nas. W województwie lubuskim schronienie znalazło tysiące uchodźców, wciąż przybywają kolejni.

W pamiętny czwartek 24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę. I to z pewnością nie był słodki Tłusty Czwartek. Pierwsze zdjęcia, relacje, jakie do nas napływały zza wschodniej granicy, przyjmowaliśmy z niedowierzaniem. Miesiąc po wybuchu wojny każdy z nas wie, że nic już nie będzie takie, jak przedtem. Lubuskie dzielą setki kilometrów od granicy z Ukrainą, jednak wojna, na swój sposób, dotknęła każdego z nas. Jak w ciągu tych kilku tygodni zmieniło się nasze życie?

od 16 lat

Słodko - gorzki miesiąc

– To był trudny miesiąc, taki słodko – gorzki – podsumowuje Klaudia Baranowska, koordynator działań pomocowych z ramienia Urzędu Miasta Zielona Góra. Z jednej strony, sytuacja jest trudna i na co dzień dochodzą do nas tragiczne wiadomości związane z wojną, a z drugiej strony, jak się patrzy, ile tej pomocy udało się udzielić w Zielonej Górze, to serce rośnie.

CZYTAJ TEŻ

Kiedy rozmawiamy w południe, 23 marca razem z pracownicami departamentu dzielnicy jest w magazynie darów i segreguje rzeczy. – Jestem tutaj z całym zespołem departamentu dzielnicy i segregujemy rzeczy. Jest taka potrzeba. Jesteśmy tutaj, by po południu wypełnić swoje urzędowe obowiązki. Każdy robi, co może i póki co jeszcze ciągniemy – mówi dyrektorka departamentu.

K. Baranowska podkreśla, że akcja pomocy wciąż trwa. Ale jest trochę mniej wolontariuszy. – To nie był zryw, a porządny maraton. Duch w narodzie nie ginie, nie ginie w mieszkańcach, przedsiębiorcach i urzędnikach, którzy zostają po godzinach. Jest mniej ludzi niż na początku, ale nie zmienia to faktu, że wciąż dzieje się coś fajnego – podkreśla.

Pomoc w błyskawicznym tempie

- Ten ostatni miesiąc utwierdził mnie w przekonaniu, że około 90 procent ludzi jest dobra i fantastyczna, ale że jest też od kilku do dziesięciu procent tych, którzy są jednak inni - mówi Katarzyna Miczał z Lubuskiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej w Gorzowie. W ostatnich tygodniach zajmuje się ono pomaganiem uchodźcom z Ukrainy. Dziennie pomaga około 300 osobom. Szacuje, że w Gorzowie, podobnie jak w Zielonej Górze, może być 5-10 tys. uchodźców. Gorzowianka przyznaje jednak: - To był trudny czas.

CZYTAJ TEŻ

Tego nie da się ukryć. W błyskawicznym tempie trzeba było zorganizować pomoc dla setek osób. Prezydent Nowej Soli powołał miejskiego koordynatora do spraw relokacji uchodźców z Ukrainy. Tomasz Sosnowski zajmuje się organizowaniem relokacją przybyłych do Nowej Soli obywateli Ukrainy. Powołany został też miejski koordynator do zbierania darów dla Ukrainy. Koordynacją pomocy humanitarnej zajmuje się Kalina Patek. We współpracy ze starostwem powiatowym uruchomiony został magazyn do przyjmowania darów dla Ukrainy z nowosolskich gmin oraz od mieszkańców. Magazyn działa przy ulicy Bohaterów Getta 9 (czynny w godzinach 10.00-16.00 od poniedziałku do piątku oraz sobota 10.00-14.00).

Dobra współpraca na każdym szczeblu

– To był bardzo trudny miesiąc – ocenia Ewa Batko, rzecznik prasowa Urzędu Miejskiego w Nowej Soli – Od tych kilku tygodni nasze siły są skierowane do pomocy uchodźcom. To dla nas czas szybkiego działania, ale także lekcja pokory i wrażliwości na osoby, które potrzebują naszej pomocy.

Najpierw była rejestracja osób przybywających z Ukrainy, organizowanie magazynu odzieży i żywności oraz dostaw do tego magazynu, koordynowanie zbiórek, a w ostatnim tygodniu urząd miasta zajął się też kwestią organizacji punktu nadawania numeru PESEL obywatelom Ukrainy.

CZYTAJ TEŻ

– Dostosowaliśmy pomieszczenie w urzędzie stanu cywilnego, żeby w sposób sprawny obsłużyć obywateli Ukrainy. Zatrudniliśmy tłumacza. Do nadawania numeru zaangażowali się pracownicy wydziału spraw obywatelskich i administracji oraz USC. Praca ta jest świetnie przygotowana i skoordynowana. Idzie sprawnie – zapewnia rzecznik prasowa urzędu.

Leszek Tomczyk w UM w Nowej Soli od lat zajmuje się zarządzaniem kryzysowym. W sprawach związanych np. z zagrożeniem powodziowym pracownicy korzystają ze swojego doświadczenia. Ale pandemia koronawirusa, a teraz przyjmowanie uchodźców to tematy zupełnie nowe. – Uczymy się nowych rzeczy. To są dla nas poważne wyzwania - mówi L. Tomczyk.

Rzecznik urzędu podkreśla, że działania na rzecz uchodźców realizowane są w Nowej Soli zgodnie wytycznymi Wojewody Lubuskiego. Sam wojewoda Władysław Dajczak podczas spotkania z przedstawicielami organizacji pozarządowych w Zielonej Górze 22 marca podkreślił, że współpraca, zarówno z NGO, jak i samorządami jest bardzo dobra.

CZYTAJ TEŻ

Nikt nie wie, ile to potrwa

Od ogromnych hali magazynowych po wiejskie świetlice, wszystkie punkty zbiórek w ciągu kilku pierwszych dni po wybuchu wojny, zapełniły się darami dla Ukrainy. Wiele osób przyjęło pod swój dach uchodźców, najczęściej kobiety z dziećmi. Kornelia Drzewiecka – Wilusz z Żar nie zastanawiała się nawet jednej sekundy, wraz z mężem Sławomirem przyjęli w swoim domu Marię z dwójką dzieci - Bochdanem i Jurkiem. - Znaliśmy się już wcześniej z Władkiem, mężem Marii, który jest prowadzi firmę na Ukrainie i współpracowaliśmy ze sobą od dziesięciu lat - opowiada Kornelia. - Władek miał do nas przyjechać, kiedy okazało się, że wybuchła wojna. W czwartek wieczorem powiedział, że jest na granicy polsko - ukraińskiej z żoną, bratową i dziećmi i, że chce ich zabrać gdziekolwiek, byle w bezpieczne miejsce. Bez większego namysłu powiedzieliśmy, żeby przywiózł rodzinę do nas. Jak długo to potrwa? Tego nikt z nas nie wie.

Podobnych historii jest setki. Na pomocowych grupach facebookowych co rusz pojawiają się kolejne ogłoszenia: “potrzebny wózek dla niemowlaka”, “ciuchy dla chłopca z Ukrainy rozm. 134”... Odzew jest błyskawiczny. - Doskonale sprawdza się tutaj Facebook, wrzucasz post i machina się zaczyna kręcić - podkreśla Ewelina Nawrot z Żar, która od początku, na pełnych obrotach, organizuje zbiórkę darów. Znajoma z Ukrainy nazywa ją “Energizer” i to doskonale oddaje jej energię i zaangażowanie. - Wiedzieliśmy, że ludzie będą szukali ratunku, będą uciekali przed tym dramatem i 25 lutego zadzwoniła do mnie kuzyna żona - Monika Jaroszewicz-Bortnowska. Monika mówi: "słuchaj przyjmę do siebie uchodźców z Ukrainy, mogą być ze zwierzętami"… -wspomina. - Zgłosiła się na Messengerze do mnie kobieta, która poprosiła o pomoc dla uchodźców z Ukrainy, którzy przyjechali do Sieciejowa. Poszedł kolejny post na fb z potrzebami. Odzew ludzi był piękny, po kilku godzinach byli zabezpieczeni w podstawowe środki higieny osobistej, jedzenie i odzież.

CZYTAJ TEŻ

Burmistrz w konwoju

Niewielka gmina Szprotawa wysłała do walczącej Ukrainy już dwa konwoje z pomocą humanitarną. W miniony weekend (19-20 marca) burmistrz Mirosław Gąsik zawiózł do zaprzyjaźnionego Humania (Umania) dary przygotowane przez mieszkańców gminy, zaprzyjaźnionego, niemieckiego Gevelberugu i Gniezna. Były to m.in. medykamenty i agregat.

- Najpiękniej jak potrafię dziękuję wszystkim osobom zaangażowanym w organizację konwoju - napisała do mieszkańców Szprotawy mer Humania Iryna Płetniowa. - Dziękuję najpierw osobom, które wsparły rzeczowo i finansowo walczących Ukraińców, następnie dzieciom i młodzieży szkolnej, strażakom gminnych jednostek OSP, wolontariuszom, pracownikom ratusza i Starostwa Powiatowego w Żaganiu, radnym miejskim i powiatowym, lokalnym przedsiębiorcom oraz mediom. Szprotawa przyjęła już ok. 200 uchodźców. Pomagają im mieszkańcy oraz prężna społeczność łemkowska, skupiona wokół parafii grekokatolickiej.

Ukraina to moje drugie życie

W każdej, najmniejszej miejscowości w województwie, w całej Polsce, znalazły się osoby gotowe do pomocy. Ostatni miesiąc wywrócił życie Marzeny Winowicz do góry nogami. Kobieta wraz z innymi społecznikami z gminy Dąbie, Gubina i Krosna Odrzańskiego niezwykle mocno zaangażowała się w pomoc Ukrainie. - Słyszymy, że w niektórych rejonach ta chęć do pomagania spada, ale nie u nas. Cały czas mamy pełne ręce roboty - przyznaje pani Marzena. - Jak zmieniło się moje życie w ostatnim miesiącu? Co ja mogę powiedzieć? Obecnie Ukraina to jest moje drugie życie.

M. Winowicz przyznaje, że ona wraz z grupą społeczników pomogła już 150 uchodźcom z Ukrainy i ta liczba nadal rośnie. - Załatwiamy im dachy nad głową, próbujemy zorganizować im pracę - wymienia kobieta. - Tych 150 osób to nasi podopieczni, ale pomagamy też innym w województwie lubuskim, np. ok. 300 dzieciom z Ukrainy w punkcie znajdującym się w Hotelu Leśnym w Zielonej Górze.

Społecznicy z powiatu krośnieńskiego organizują zbiórki i wysyłają transporty z lekami na Ukrainę. Uruchomili także zrzutkę. - Mamy mnóstwo pracy i cały czas pomagamy. Nasze życie obecnie kręci się wokół pomagania Ukrainie. Jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, ale chęć pomocy nas napędza do działania - dodaje pani Marzena.

Są tysiące, będzie jeszcze więcej

Dokładna liczba uchodźców, jak przybyła do województwa, nie jest znana, bo nie wszyscy się zgłaszają. W połowie marca ruszył system rejestracji numerów PESEL dla Ukraińców. Do wtorku 22 marca w województwie lubuskim nadano niemal 8 tysięcy numerów, najwięcej w Zielonej Górze, bo 715 (22.03).

W szkołach i przedszkolach w całym województwie mamy się już 2.366 ukraińskich dzieci, które uciekł przed wojną. M.in. w Gorzowie – 348, Zielonej Górze - 611, Kostrzynie nad Odrą - 98, Słubicach - 88 (źródło liczba uczniów wg kraju pochodzenia w roku szkolnym w Systemie Informacji Oświatowej – 21 marca). Te dane z dnia na dzień się zmieniają. Tak, jak zmienia się nasza rzeczywistość.

W Żarach do szkół podstawowych przyjęto już ponad siedemdziesięcioro dzieci. - Organizacyjnie nie ma z tym żadnego problemu, gorzej jest ze znajomością języka i różnicą programową - przyznaje Olaf Napiórkowski, wiceburmistrz Żar. - Sporo dzieci, mimo wszystko, uczy się jeszcze zdalnie ze swoimi nauczycielami. Być może, w dłuższej perspektywie, to będzie dobre rozwiązanie. Przygotowujemy się też do stworzenia oddziałów przygotowujących do nauki w naszych szkołach. W przedszkolach do tej pory znalazło się ok. dziesięcioro dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska