MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mina niewinnego chłopca

(kali)
Po chwilowej rozkoszy przychodzi beznadzieja - mówi Andrzej, dla którego seks stał się najważniejszy w życiu. Chce to zmienić.

Jeszcze w liceum bawiło mnie bardziej skakanie z kwiatka na kwiatek niż trwalszy związek. Takie krótkie chodzenie ze sobą było mi na rękę. Co jakiś czas pojawiała się nowa dziewczyna. Moje kolejne doświadczenie. Żeby niektóre koleżanki uległy, potrzebowałem więcej czasu i starań, ale ogólnie problemów nie było. Zawsze dostawałem to, co chciałem. A jak już dostałem, zaczynało mi się nudzić. Z byle powodów wszczynałem kłótnie. Mówiłem, że do siebie nie pasujemy. I to był koniec.

Mina niewinnego chłopca

Podobnie było na studiach. Okazji w akademiku nie brakowało. A że przystojny byłem, miałem minę niewinnego chłopca... Dziewczyny się nabierały, jedna po drugiej. Potem wypominały mi: - Wykorzystałeś mnie! Babiarz!
Z taką łatką trudniej było znaleźć na uczelni kolejne kandydatki. Zacząłem więc szukać na ulicy, wśród zupełnie nieznanych panienek. Nie przypuszczałem, że to takie proste.
Z czasem przestałem się z tym dobrze czuć, ale nie potrafiłem przestać. Któregoś dnia zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę jestem sam. Żadna moja znajomość nie przetrwała dłużej niż kilka miesięcy.

Kandydatki z ogłoszenia

Rodzina ciągle dopytywała, kiedy się ożenię. Myślałem, że jak to zrobię, stanę się normalnym człowiekiem. Seks z żoną szybko przestał mnie zadowalać. Nawet gdy się z nią kochałem, wyobrażałem sobie te wszystkie poprzednie perwersyjne spotkania w parku, na klatce schodowej, w windzie. Zacząłem wymykać się z domu. Szukać przez internet okazji do niezobowiązującego seksu. Szukałem ogłoszeń w czasopismach erotycznych.
Kiedy urodziła się córeczka, byłem taki szczęśliwy. Do czasu, aż znów musiałem zaliczyć kolejną panienkę. Nie potrafiłem się powstrzymać. Doszło do tego, że zacząłem korzystać z usług agencji towarzyskiej, chodzić na dworzec, zaczepiać narkomanki...
Spotkałem kolegę, z którym kiedyś tworzyliśmy czworokąty: - Stary, ona była fantastyczna, opowiadał. A potem okazało się, że miała AIDS. Ale to też mnie nie odstraszało od przygodnych kontaktów.
O zdrowiu żony też wtedy nie myślałem.

Życzliwi donieśli

Życzliwi sąsiedzi oczywiście donieśli żonie, że widzieli mnie z jakąś młodą kobietą. Potem z drugą i trzecią...
Rozwód wstrząsnął mną na chwilę. Chciałem podciąć sobie żyły. Na nieszczęście matka znalazła mnie w łazience. No i przywrócili mnie w szpitalu do świata żywych. Żal mi było matki, gdy doszedłem do siebie. Nie mogłem odmówić udziału w pielgrzymce. Zresztą myślałem, że może tam znajdę ratunek dla siebie.
Przez pierwsze dni czułem się lżej. Wydawało mi się, że odnalazłem Boga. Że on jest ze mną. Że już będzie dobrze, inaczej. Niestety, nawet tam nie potrafiłem się powstrzymać... Wiedziałem, że to grzech. Czułem się z tym wszystkim jeszcze gorzej.

Bałem się kobiet

To, co dla innych jest przyjemnością, i powinno być dla mnie, stało się przykrością. Za każdym razem przynosiło rozczarowanie, wewnętrzny ból i pustkę. Bo przecież tak naprawdę bałem się kobiet. Nie potrafiłbym z żadną związać się na stałe.
Szukałem rady u psychologa, ale nie bardzo mi pomógł. Poznałem w internecie kilku ludzi, którzy mają podobne problemy. Arek jest erotomanem po czterdziestce. Jego nałóg polega na codziennym onanizowaniu się w różnych nietypowych sytuacjach. Jest dyrektorem w firmie reklamowej. To on uświadomił mi, że sam sobie nie poradzę. On od kilku lat się leczy.
Dziś i ja staram się wyjść z tego nałogu. Staram się, by seks nie był moją obsesją. Żeby nie był na szczycie mojej hierarchii wartości. Głęboko wierzę, że mi się uda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska