- Gdy przyjechaliśmy do wskazanej przez informatora wsi w gminie Deszczno, zastaliśmy obraz nędzy i rozpaczy - mówi Renata Skrzypniak - Młynarczyk z Fundacji Obrony Praw Zwierząt Anaconda.
Miśka trzęsła się na łańcuchu, na którym spędziła ostatnie lata. Jej domem była odrapana buda, która przed niczym nie chroniła suczki. - Ona sama była w połowie łysa, drobna i do tego wychudzona. Mimo całego swego nieszczęścia machała do nas przyjaźnie prawie łysym ogonkiem. Jednak kilka lat na łańcuchu, na mrozie i w słońcu, na kupie śmieci i własnych odchodów doprowadziło do tego, że Miśka raczej nie przypominała miśka - opowiada wolontariuszka z Anacondy.
Sierść psiaka była w fatalnym stanie. Uzębienie też, bo Miśka jadała głównie kości. Jedyne, czego miała mnóstwo, to... pchły. Na jej czerwonym brzuchu były całe kolonie tych pasożytów. - Do tego skóra mocno zaogniona z licznymi ranami i strupami. A oczy smutne i zaropiałe - opowiada R. Skrzypniak - Młynarczyk.
Starsza kobieta, która była formalną opiekunką psa, bez słowa zrzekła się Miśki. Pomimo wieloletnich zaniedbań nie grozi jej żadna kara. - Moglibyśmy załatwić to z policją, składać zawiadomienie o możliwości popełnieniu przestępstwa, ale chodziło nam o to, by jak najszybciej przejąć psa i dlatego wybraliśmy szybszą drogę - mówi wolontariuszka.
Nowe życie Miśki zaczęło się od porządnego, dokładnego badania przez weterynarza. Potem pierwszy raz od lat zjadła miskę dobrej, dobranej do jej wagi i stanu zdrowia karmy.
- Cały worek karmy kupili jej dobrzy ludzie z osiedla Staszica - dodaje R. Skrzypniak - Młynarczyk.
Miśka jest w domu tymczasowym. W czwartek minie tydzień jej nowego życia. Nieco przybrała na wadze, jej sierść i skóra wyglądają już dużo lepiej. - To pies pogodny, radosny, bardzo bystry i grzeczny. Widać, że Miśka jest spragniona zwykłej czułości i kontaktu z człowiekiem - słyszymy w Anacondzie.
Tymczasem wolontariusze proszą o pomoc w leczeniu Miśki. No i oczywiście szukają kogoś, kto chciałby ją na stałe przygarnąć. Możecie pomóc? Zadzwońcie pod któryś z tych numerów: 794 625 744, 796 648 771, 533 598 862 albo 796 642 469. Jeśli możecie wspomóc Anacondę finansowo, wpłaćcie datek na konto w Alior Banku: 57 2490 0005 0000 4500 8519 1251.
Fundację pomocy zwierzętom z bardzo groźną nazwę (Anaconda to niezwykle niebezpieczny wąż) założyły wolontariuszki Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Chciałyśmy działać szybciej, konkretniej, mieć więcej swobody - tłumaczyły nam niedawno.
Nie mają z tego nawet złotówki. Na pomoc zwierzakom poświęcają prywatny czas. - Na szczęście z każdym rokiem rośnie świadomość ludzi i coraz częściej reagują, gdy widzą krzywdę zwierząt. Coraz lepiej współpracuje się nam też z policją - słyszymy od R. Skrzypniak - Młynarczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?