Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miśka mogła zdechnąć na mrozie. Kto da jej nowy dom?

(tr)
Oto Miśka. Bardzo potrzebuje nowego domu.
Oto Miśka. Bardzo potrzebuje nowego domu. fot. Anaconda
Najpierw był telefon: - Przyjeździe, ta suczka jest w fatalnym stanie. Potem była szybka rozmowa z właścicielką psiaka. Oddała Miśkę bez szemrania. Teraz trzeba... dużo cierpliwości i ciepła. Żeby Miśka była szczęśliwa.

- Gdy przyjechaliśmy do wskazanej przez informatora wsi w gminie Deszczno, zastaliśmy obraz nędzy i rozpaczy - mówi Renata Skrzypniak - Młynarczyk z Fundacji Obrony Praw Zwierząt Anaconda.
Miśka trzęsła się na łańcuchu, na którym spędziła ostatnie lata. Jej domem była odrapana buda, która przed niczym nie chroniła suczki. - Ona sama była w połowie łysa, drobna i do tego wychudzona. Mimo całego swego nieszczęścia machała do nas przyjaźnie prawie łysym ogonkiem. Jednak kilka lat na łańcuchu, na mrozie i w słońcu, na kupie śmieci i własnych odchodów doprowadziło do tego, że Miśka raczej nie przypominała miśka - opowiada wolontariuszka z Anacondy.

Sierść psiaka była w fatalnym stanie. Uzębienie też, bo Miśka jadała głównie kości. Jedyne, czego miała mnóstwo, to... pchły. Na jej czerwonym brzuchu były całe kolonie tych pasożytów. - Do tego skóra mocno zaogniona z licznymi ranami i strupami. A oczy smutne i zaropiałe - opowiada R. Skrzypniak - Młynarczyk.
Starsza kobieta, która była formalną opiekunką psa, bez słowa zrzekła się Miśki. Pomimo wieloletnich zaniedbań nie grozi jej żadna kara. - Moglibyśmy załatwić to z policją, składać zawiadomienie o możliwości popełnieniu przestępstwa, ale chodziło nam o to, by jak najszybciej przejąć psa i dlatego wybraliśmy szybszą drogę - mówi wolontariuszka.

Nowe życie Miśki zaczęło się od porządnego, dokładnego badania przez weterynarza. Potem pierwszy raz od lat zjadła miskę dobrej, dobranej do jej wagi i stanu zdrowia karmy.
- Cały worek karmy kupili jej dobrzy ludzie z osiedla Staszica - dodaje R. Skrzypniak - Młynarczyk.
Miśka jest w domu tymczasowym. W czwartek minie tydzień jej nowego życia. Nieco przybrała na wadze, jej sierść i skóra wyglądają już dużo lepiej. - To pies pogodny, radosny, bardzo bystry i grzeczny. Widać, że Miśka jest spragniona zwykłej czułości i kontaktu z człowiekiem - słyszymy w Anacondzie.
Tymczasem wolontariusze proszą o pomoc w leczeniu Miśki. No i oczywiście szukają kogoś, kto chciałby ją na stałe przygarnąć. Możecie pomóc? Zadzwońcie pod któryś z tych numerów: 794 625 744, 796 648 771, 533 598 862 albo 796 642 469. Jeśli możecie wspomóc Anacondę finansowo, wpłaćcie datek na konto w Alior Banku: 57 2490 0005 0000 4500 8519 1251.

Fundację pomocy zwierzętom z bardzo groźną nazwę (Anaconda to niezwykle niebezpieczny wąż) założyły wolontariuszki Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Chciałyśmy działać szybciej, konkretniej, mieć więcej swobody - tłumaczyły nam niedawno.

Nie mają z tego nawet złotówki. Na pomoc zwierzakom poświęcają prywatny czas. - Na szczęście z każdym rokiem rośnie świadomość ludzi i coraz częściej reagują, gdy widzą krzywdę zwierząt. Coraz lepiej współpracuje się nam też z policją - słyszymy od R. Skrzypniak - Młynarczyk.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska