Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodzi (nie)doceniają Collegium Polonicum

Beata Bielecka
W Collegium Polonicum język polski miesza się najczęściej z niemeickim, ale nie tylko. Panuje tu bardzo międzynarodowa atmosfera.
W Collegium Polonicum język polski miesza się najczęściej z niemeickim, ale nie tylko. Panuje tu bardzo międzynarodowa atmosfera. fot. Beata Bielecka
- Ee tam, co to za miejsce do studiowania - mówi słubicka maturzystka, której marzy się uniwersytet w Krakowie lub Warszawie. - Nie interesują mnie takie prowincjonalne uczelnie - tłumaczy.

- Nic bardziej błędnego - odpowiadają ci, którzy wybrali naukę w słubickim Collegium Polonicum. - Dzięki Viadrinie mamy kontakt ze studentami z całego świata. Atmosfera jest niesamowita - dodają.

Klaudia Hojan studiuje w Słubicach politologię. Pochodzi z okolic Poznania. I chociaż dostała się na kulturoznawstwo na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza to jednak zdecydowała, że będzie studiować w Polonicum. - Absolutnie nie żałuję - mówi.

Multikulti nad Odrą

- Bardzo podoba mi się specyficzny mikroklimat, który tu panuje - opowiada.

W akademiku ma sąsiadów Niemców, obok mieszkają Rosjanie,Białorusini i Portugalczyk, który tak jak oni przyjechał do Słubic studiowac polonistykę dla cudzoziemców. Poza tym studenci "kolpolu" mają sporo kontaktów z Viadriną, a tam jest już prawdziwa międzynarodówka. Europejski Uniwersytet to miejsce, gdzie studiuje młodzież z kilkudziesięciu krajów. Atmosfera wspólnych studenckich imprez jest niepowtarzalna.

- Poza tym gdy przyjechałam do Słubic i zobaczyłam sam budynek uczelni (kosztował 40 mln euro, część pieniędzy dała Unia Europejska- przyp. red.) a także akademiki byłam zachwycona - opowiada Klaudia.

Studenci mają na terenie miasteczka akademickiego swoje siłownie, korty tenisowe, boiska. UAM przymierza się też do budowy krytego basenu. Podobne zdanie na temat słubickiej uczelni ma jej koleżanka Kasia Mencel. - To multikulti bardzo mi się podoba - mówi.

Studentki opowiadają, że młodzież z różnych krajów działa wspólnie w różnych stowarzyszeniach, organizuje festiwale teatralne, prowokuje dyskusje na ważne tematy. Niedawno studenci zorganizowali debatę na temat dawnego kina Piast, które ma zostać częściowo wyburzone. Sprzeciwiają się temu, bo to zabytek sztuki Art Deco. Niebawem będą dyskutować wspólnie o zaletach i wadach europejskiej waluty.

Ponieważ Collegium Polonicum jest miejscem gdzie często przyjeżdżają znani naukowcy i politycy z obu stron granicy, okazji do dyskusji i udziału w ciekawych spotkaniach nie brakuje. To też chwalą. Podoba im się też kameralny charakter studiowania, łatwy dostęp do profesorów i filozofia uczelni.

O szefie " kolpolu" dr. Krzysztofie Wojciechowskim mówią, że to człowiek z niebanalnymi pomysłami. Jednym z nich jest zalożona przez niego Fundacja na Rzecz Collegium Polonicum, przez którą przewija się wielu studentów. Pracują jako wolontariusze w szkołach i przedszkolach, ucząc języków obcych, spisują życiorysy mieszkańców pogranicza, które trafiają potem do Archiwum Ludzkich Losów, wymyślonego przez K. Wojciechowskiego.

Organizują szkolenia dla organizacji pozarządowych, które wiedzą potem gdzie szukać pieniędzy na swoją działalność. Główna aula uczelni zamienia się też często w salę koncertową. Niekiedy prezentują się na niej też teatry.

Poprzeczka wysoko

Dr K. Wojciechowski to wizjoner. Zawiesił poprzeczkę wysoko. Gdy jesienią Collegium Polonicum świętowało 15-lecie istnienia mówił, że żeby istnieć dalej i sprostać konkurencji uczelnia musi na nowo zdefiniować i uatrakcyjnić ofertę. Temu miały służyć unikatowe na naszym terenie studia polonistyczne dla cudzoziemców a także Podyplomowe Studium Programów Europejskich.

W "kolpolu" będą niebawem kształcić liderów samorządowych. W programie są m.in. zajęcia z pisania projektów europejskich, organizacji kampanii wyborczych, elementy kreowania wizerunku, obsługa oficjalnych wizyt, a nawet nauka etykiety i sztuki perswazji.

W Słubicach ma też powstać filologia germańska. Uczelnia ma w planach otwarcie elitarnego liceum dla zdolnej młodzieży.

Podczas urodzin Polonicum K. Wojciechowski jako anegdotę opowiedział o wrażeniach pracownika ministerstwa nauki Brandenburgii, który na początku lat dziewięćdziesiątych został wysłany do Frankfurtu z misją obejrzenia miasta.
Władze Frankfurtu starały się o otwarcie tu uniwersytetu (gdyby nie powstała Viadrina nie byłoby też Collegium Polonicum).

Po powrocie urzędnik zdał taką relację: - Ten pomysł nie ma szans. Miasto jest szare, prowincjonalne, bez życia. Klimat intelektualny przypuszczalnie taki sam jak na Kamczatce. Jeśli otworzymy tam uniwersytet, nikt nie będzie chciał na nim studiować.

Dziś Viadrina jest znanym w całych Niemczech uniwersytetem, w którym studiuje ponad 5 tys. osób.
Podobnie było z Polonicum. Burmistrz Słubic Ryszard Bodziacki opowiadał nie raz, że jak mówił o planach budowy w Słubicach uniwersytetu niektórzy pukali się w czoło.

Dziś w Słubicach studiuje 6 tys. osób, a uczelnię znają nie tylko w Polsce ale i w Niemczech.

Można nawet stwierdzić, że bardziej deceniana jest przez młodzież z głębi Polski niż miejscową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska