MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Młodzieżowa woda sodowa. Odejście Ganiego Lawala

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Były czasy... Uścisk dłoni prezesa Rafała Czarkowskiego i Ganiego Lawala przy podpisywaniu kontraktu.
Były czasy... Uścisk dłoni prezesa Rafała Czarkowskiego i Ganiego Lawala przy podpisywaniu kontraktu. Tomasz Gawałkiewicz
- Nigdy w karierze zawodnika, trenera czy działacza nie spotkałem się z przypadkiem by zawodnik tak się zmienił jak Lawal - mówi prezes SSA Grono Rafał Czarkowski.

- Odejście Ganiego Lawala odbiło się szerokim echem wśród fanów. Nie mogliście dać mu ostatniej szansy?
- Podjęliśmy taką próbę. Ale nie skorzystał z niej. Umówiliśmy się na spotkanie. Chcieliśmy żeby zadeklarował, że chce walczyć dla zespołu i być w nim nadal. Niestety, nie przyszedł
na spotkanie z szefostwem Sportowej Spółki Akcyjnej. Pojawił się w klubie dwie godziny po umówionym terminie i jeszcze był arogancki. To przelało czarę goryczy i postanowiliśmy rozwiązać z nim kontrakt.

- Czyli wielkie rozczarowanie...
- Dokładnie tak. Sięgnęliśmy do niego, ponieważ pokazał się z dobrej strony, został zaakceptowany przez zespół, podobał się kibicom, angażował się, a przede wszystkim dał nam sporo pod względem sportowym. A przecież decyzja nie była łatwa, bo to drogi zawodnik, a nie chcieliśmy już eksperymentować, jak choćby z Pervisem Pasco.

- Co się z nim stało?
- Po prostu ten człowiek całkowicie się zmienił. Jakbym to określił? Myślę, że stwierdzenie ,,młodzieżowa woda sodowa" byłoby najlepsze.

- Obserwowałeś kiedyś taki przypadek w swojej karierze zawodnika, trenera, wreszcie prezesa?
- Nie nigdy. Owszem, były sytuacje, że ludzie się zmieniali, ktoś zaczął nagle uważać się za lepszego niż był, ale czegoś takiego jeszcze nie obserwowałem. W zespole pojawił się zawodnik, który w niej grał i był akceptowany, a teraz nie chce jej pomóc. Wystarczy tylko przypomnieć sytuację z meczu z Treflem. Zespół walczył, dochodził lidera w jego hali, a on jej w żaden sposób nie pomógł. Skoro tak, to lepiej zając się ochroną zespołu przed człowiekiem, którzy może zacząć na niego destrukcyjnie wpływać.
- Szukacie kogoś na jego miejsce? Czas jest jeszcze tylko do piątku.
- Na jego miejsce, zawodnika o podobnych warunkach, już chyba nie damy rady. Jeśli do czegoś dojdzie to poszerzymy skład o jakiegoś polskiego gracza. Czeka nas jeszcze wiele spotkań rozgrywanych w krótkim okresie czasu i jest taka potrzeba. Nie wiem czy się nam uda, bo jest już bardzo mało czasu.

- Po dwóch dobrych meczach, przyszedł słabszy z Anwilem, a z Treflem było bardzo blisko...
- Z Anwilem nie mieliśmy takiej energii jak zawsze. Za pojedynek z Treflem osobiście im pogratulowałem. Potrafili dogonić lidera, a nawet prawie przechylić szalę na naszą korzyść. Zwycięstwo było bardzo blisko. Szczęście w końcówce nie było przy nas, ale sport jest nieprzewidywalny. Ale pokazaliśmy charakter. To jest bardzo ważne.

- Możemy kibiców zaprosić na niedzielny mecz z Energą Czarnymi. Zastal znów powalczy o sukces?
- Oczywiście. Wierzę, że nasza drużyna znów da z siebie wszystko i czekają nas wielkie emocje, Czekamy na fanów licząc na gorący doping.

- Dziękuję.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska