Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Błędy i byki

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel Archiwum GL
Największą furorę robi ostatnio Twitter. Znane osoby coś tam, często pod wpływem chwili i emocji napiszą, kilku specjalistów od śledzenia ich wypowiedzi szybciutko wrzuca je do sieci i zaczyna się jazda.

Ostatnio prezes Zbigniew Boniek po obejrzeniu wyczynów arbitrów w Lidze Mistrzów napisał na Twitterze, że w takim razie w Polsce mamy dobrych sędziów. Rzeczywiście prezes, podobnie jak my wszyscy, mógł się zagotować, kiedy widział jak w Marsylii bramkarz Olympique wprasowuje w murawę Roberta Lewandowskiego i ku zdziwieniu jeszcze zarabia rzut wolny dla swego zespołu. A numer w Gelsenkirchen? Czterech zawodników na spalonym, sędzia asystent stoi w jednej linii z tą czwórką. Jeden z nich dostaje piłkę wychodzi sam na sam i strzela gola. Taki numer na takim poziomie rozgrywek!

Gdybym nie zobaczył kilku meczów ostatniej kolejki naszej ekstraklasy w 2013 roku mógłbym bez problemów zgodzić się z prezesem. Ale zobaczyłem! W Bydgoszczy dwóch piłkarzy Lecha jest na spalonym. Piłkę dostaje ten, który jest na minimalnym i tego liniowy mógł nie dostrzec, ale on zagrywa do kolegi, który jest na bardzo wyraźnym. Ten przyjmuje, strzela i zdobywa gola. Liniowy nie podnosi chorągiewki jakby miał ją przywiązaną do nogi. Z kolei w meczu Legii z Cracovią obrońca gospodarzy ewidentnie trzyma a potem ciągnie za rękę napastnika, ten się wywraca. Gramy dalej! Wcale nie chcę rozpocząć nagonki na sędziów, bo sam się amatorsko bawię w gwizdanie w szóstkach piłkarskich i wiem jak łatwo się pomylić. Nie rozumiem jednak wręcz ,,byków" na tak wysokim poziomie. A już najbardziej bawi mnie usprawiedliwianie przez przedstawiciela środowiska w studio telewizyjnym, albo złym ustawieniem, słabszym dniem, lub złą oceną sytuacji, albo wszystkiemu razem. To jest tak gdybym ja w tym tekście strzelił trzy ,,ortografy" a potem tłumaczył się nawałem pracy i przemęczeniem. Zawalony pracą i przemęczony jestem przez siedem dni w tygodniu, ale to zupełnie inny temat...

Sędziowanie to niełatwy chleb. Podziwiam tych, którzy nie mając już szans na jakąś wielką karierę robią to dalej i wcale nie chodzi im o zarobienie dodatkowej kasy. Po prostu chwycili bakcyla, lubią to i traktują jako formę rekreacji. Ale ci dzisiejsi mają o niebo lepiej. Prawie wszędzie są jakieś warunki, przyjeżdżają sobie samochodami i zawsze mogą uciec jak po meczu zrobi się gorąco. Kiedyś przebierano się pod dębem, a sędzia po spotkaniu szedł na przystanek PKS czując na plecach pomruk i nieświeży oddech miejscowych kibiców, kiedy ich drużyna przegrała. Ale to stare czasy...

Zadzwonił do mnie stały Czytelnik, który przypomniał, że chyba po raz pierwszy, od kiedy czyta moje felietony nie znalazł na początku grudnia kilku zdań o kolejnej rocznicy śmierci Johna Lennona. Złapałem się za głowę. Rzeczywiście 8 grudnia minęły 33 lata od tragicznej śmieci idola mego pokolenia. Cóż, mogę tylko jak ci sędziowie zwalić to na karb przemęczenia i słabszego dnia... Pamiętajmy o Johnie! Wiem, że tych, dla których był kimś ważnym specjalnie nie muszę zachęcać, ale dla młodych to już gość z innego świata. Może zmienią zdanie jak go posłuchają? Zresztą jego ,,Imagine" może być hymnem nie tylko mego pokolenia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska