Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Czarne owce i zgniłe jabłka

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel Archiwum GL
Adam Nawałka usiadł na najbardziej gorącym krześle w Polsce, stołku trenera reprezentacji. Jest chyba bardziej rozgrzane niż fotel premiera i może ostro poparzyć siedzenie.

Jeśli już prezes Boniek postawił na Polaka, to Nawałka wydaje mi się dobrym wyborem. Zdania jednak nie zmieniam. Na nasze piekiełko potrzebny jest człowiek z zewnątrz, który nie siedzi w nim po pas. Ale może się mylę i obym się mylił.

Nie ukrywam, że odkryta ostatnio sprawa przekupienia sędziego w trzecioligowym meczu Promienia Żary z Polonią Słubice z 2005 roku strasznie mnie ubawiła. Arbiter wziął dwa tysiączki, zagwizdał karnego w 62 minucie dla gospodarzy. Ci strzelili, potem jeszcze zdobyli dwa gole, a goście jeden. Sędzia był niezłym fachowcem, bo odnalazłem swoje sprawozdanie z tego meczu, w którym pisałem, że karny był słuszny i piłkarze ze Słubic niepotrzebnie protestowali. Zresztą ówcześni arbitrzy byli bardzo solidni, Myślę, że Andrzej M. gdyby nie wykonał zadania, to z pewnością nie domagałby się owych dwóch tysięcy. Trzeba mieć klasę. Zresztą przykładów solidności tych panów było więcej. Na nich można było polegać. Tak jak w słynnym filmie. Jak miało być 3:0, to było 3:0. Dziś już nie ma takich solidnych ludzi jak kiedyś... Niektórzy na przykład brali od dwóch potrzebujących i gwizdali normalnie. Potem inkasowali od tych, co zwyciężyli, a przegranym zwracali pieniądze tłumacząc, że nie dało się, bo kwalifikator kazał kręcić na rzecz rywali. Inni pobierali od obu zespołów ładną sumkę, obiecując pomóc w zdobyciu trzech punktów. Kiedy padł remis, uczciwie oddawali jednym i po połowie. Co za solidność!

Byli też tacy, którzy woleli obrót bezgotówkowy. Mecz był w sobotę, a sędzia dzwonił już w poniedziałek mówiąc, że blisko ich miasta mieszka jego wujek, ciotka albo siostrzeniec. On będzie już w czwartek i mogą się spotkać w klubie, ot żeby tylko pogadać. Działaczom zapalał się lampka. Gość do specjalnych poruczeń załatwiał hotel, kolację, jakieś kobitki. Pan sędzia poszalał z czwartku na piątek. Napił się, najadł, pobaraszkował z kobitkami. Potem odwiedził rodzinę, w piątkowy wieczór znów było małe ,,co nieco" ale małe, bo w sobotę mecz, a on przecież jest profesjonalistą. W sobotę gospodarze zaliczali trzy punkty. Sędzia jechał do domu, miejscowi byli zadowoleni, a redaktorzy pisali o dobrej formie gospodarzy. Albo sytuacja, w której wszystko jest umówione sędzia dostał już w łapkę, ale przed meczem do prezesa przychodził działacz i mówił, że podwyższył stawkę, bo goście dają jeszcze raz tyle?

On jest uczciwy i przez działacza zawiadamia jak jest. Pewien prezes mówił mi tak: I co mam k... a robić? Może ten działacz kłamie i chce przytulić tę sumkę? Przecież nie pójdę do sędziego i nie zapytam: panie podwyższył pan stawkę? A jak nie dam i przegramy? Nie mam wyjścia. Płacę...

Najlepsze były ówczesne władze piłkarskie, które kiedy ujawniano kolejne przypadki mówiły o czarnych owcach w białym stadzie, zgniłych jabłkach w koszyku z pięknymi i zdrowymi. Kiedyś kazano wszystkim sędziom i kwalifikatorom podpisać oświadczenie, że nigdy nie brali udziału w korupcji. Pamiętam jak krótko po tym spotkałem starego specjalistę od ustawianych meczów. - I co podpisałeś oświadczenie? - zapytałem. - A czy ja wyglądam na głupiego? Oczywiście, że podpisałem - odparł.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska