Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Garniturek, dywanik i koparka

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel archiwum GL
Zaczął się czas podsumowań i rankingów. Oglądając zakończenie tego największego i najstarszego, czyli plebiscytu ,,Przeglądu Sportowego" cieszyłem się, że w naszym, lubuskim, którzy jeszcze trwa, od kilku lat postawiliśmy na równoległy wybór najpopularniejszych i najlepszych.

Po prostu Czytelnicy wybierając najpopularniejszych mogą się kierować nie tylko formalnymi sukcesami, ale też sympatią do zawodnika i dyscypliny. Eksperci muszą to wszystko odrzucić i ocenić tylko rangę i wagę osiągnięć. Stąd nie ma mowy, by na przykład medalista olimpijski nie znalazł się w gronie laureatów, bo jeśli nie dostanie wystarczającej liczby głosów od ludzi, to całą pewnością wybiorą go eksperci. Nie ukrywam, że byłem zdumiony, iż kibice dali pierwszeństwo Justynie Kowalczyk zamiast złotemu medaliście z Londynu, Tomaszowi Majewskiemu. Ale tak to bywa. Majewski stał na podium kilka miesięcy temu, a Kowalczyk jest ostatnio w telewizji, co drugi dzień... Jak będzie w naszym, lubuskim i kto zostanie laureatem zobaczymy podczas balu, 8 lutego w Drzonkowie. Głosujcie, sportowcy czekają. Zresztą takie bale to bardzo fajne imprezy. Można zobaczyć znanego zawodnika w pięknie wyszykowanym garniturku i w lakierkach, albo zawodniczkę we wspaniałej sukni do samej ziemi. To wyjątkowa i niepowtarzalna okazja. Od razu uprzedzam, że niech nikt nie liczy na obejrzenie naszych sportowców w dziwnych sytuacjach. Zawodnicy są profesjonalistami, zresztą się pilnują. Przecież nie będą swawolić przy trenerach i prezesach.

Teraz uważają na siebie nawet prezesi. Kiedyś różnie bywało. Opowiadał mi przed laty pewien piłkarz, jak to prezes rankiem, jeszcze przed treningiem wezwał go do siebie w trybie pilnym. Przed kilkoma dniami ów futbolista urządził w wynajmowanym przez klub mieszkaniu małe ,,co nieco". Było fajnie, ale stanowczo za ostro i na tyle, że lokatorzy wezwali policję. Rozlazło się jakoś po kościach, ale jeden z policjantów był kibicem, dał cynk do klubu i tak dowiedział się prezes. Zawodnik wiedział, że idzie na dywanik. Kiedy wszedł do gabinetu od razu zobaczył, że szef jest... wczorajszy, bo zionął odorem, miał małe świńskie oczka i raczył się wodą z ogórków. I prezes czkając palnął mu mówkę o zgubności picia, o tym, że alkohol to wróg, który atakuje znienacka, szczególnie sportowców. - Wyobraź sobie - opowiadał zawodnik. - Wszystko to mówił mi gość, który w nocy musiał wypić hektolitr! Jaki z tego morał? Nieważne, co się mówi, ważne, z jakich pozycji...

Zadzwonił do mnie Czytelnik, który powiedział, że niepokoi go stan robót na zielonogórskim stadionie żużlowym. Chodzi tam systematycznie na spacery i jedyną zmianą, jaką ostatnio zauważył jest brak koparki. Stwierdził też, iż ma nadzieję, że ktoś jej nie podprowadził, bo słyszał, że kiedyś w naszym kraju zwinięto nawet czołg ze strzeżonej bazy wojskowej, więc z koparką ze stadionu nie byłoby - jak sądzi - problemu. Dziwi się, bo przecież pogoda do remontu jest jak na styczeń wymarzona. Prosił, bym o tym napisał. Piszę, więc, a Czytelnikowi zalecam zmianę trasy spacerowej. Po co ma się denerwować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska