Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: O własnej historii nie można zapomnieć!

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
O historii nie wolno zapominąć
O historii nie wolno zapominąć Archiwum
Kiedy oglądałem zwycięski mecz w mistrzostwach świata polskich koszykarzy z Wenezuelą w mediach społecznościowych kolega, redaktor z Kielc przypomniał mi jak to podczas igrzysk w Pekinie w 2008 roku namówiłem go, żeby pojechać 30 kilometrów na obrzeża tego wielkiego miasta, żeby zobaczyć półfinały olimpijskie, a w szczególności delektować się tym jak grali Amerykanie z Kobe Bryantem na czele

Hala Cadillac, która na zewnątrz wygląda dość nieszczególnie, w środku zaskakiwała. Parkiet jest kilkanaście metrów pod ziemią, widownia na 20 tysięcy ludzi zaczynała się na poziomie podłogi hallu. Coś niebywałego. To co tam wówczas zobaczyliśmy było wspaniałe. Przypomniał mi o tym kolega redaktor, który siłą rzeczy (trudno inaczej skoro jest się z Kielc) jest bardzo blisko piłki ręcznej i za jej sprawą był w wielu obiektach i to nie tylko w Europie. I proszę, w tej samej hali Polacy po długiej 52-letniej przerwie pokonali wyżej w rankingach notowanych Wenezuelczyków. Potem przyszło mimo knowania sędziów zwycięstwo z Chinami, a potem z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Coś pięknego!

Ucieszyłem się, że Walter Hodge pojawił się w Zielonej Górze. Szkoda, że tylko by potrenować z młodzieżą. Chętnie bym go zobaczył w składzie Stelmetu. Portorykańczyk z pewnością wpisał się w historię zielonogórskiej koszykówki. Jednak dla mnie legendą naszego basketu pozostaje Mariusz Kaczmarek. To, że koszulka z jego numerem 5 nadal nie wisi w hali CRS uważam za bardzo dziwne. Pisałem o tym przed kilkoma laty. Kompletnie bez odzewu. Jasne, najważniejsze jest to co tu i teraz. Jednak klub, który nie pamięta o swojej historii, jest na nią kompletnie obojętny, uważa, że zaczęła się od momentu, kiedy przejęli go obecnie rządzący nie zbuduje właściwej i trwałej więzi z fanami. Czy wyobrażacie sobie, że w Legii zapomną o Kazimierzu Deynie, w Górniku o Włodzimierzu Lubańskim, a w Ruchu o Gerardzie Cieśliku? To jest nieprawdopodobne i nie do uwierzenia. A przecież w takiej galerii sław powinien znaleźć się nie tylko Mariusz Kaczmarek. Także Czesław Bortnowski, Piotr Galant i jeszcze kilku znakomitych niegdyś zawodników, którzy przecież budowali podwaliny pod to, co jest teraz. Może jednak ktoś w końcu o tym pomyśli? Ciągle, mimo wszystko, nie tracę nadziei.
Przed tygodniem pisałem o tym, że niektórzy komentatorzy cieszyli się z remisu Legii u siebie z Glasgow Rangers. Po porażce 0:1 i braku awansu do fazy grupowej, która powinna być niemal obowiązkiem takiego klubu jak Legia, niektórzy cieszą się, że tak długo w eliminacjach nie traciliśmy bramki i jak zwykle mówią o pechu, bo gospodarze strzelili decydującego gola w doliczonym czasie. Ręce znów mi opadły... Graliśmy w poprzek i do tyłu licząc, że dotrwamy do karnych i tam się uśmiechnie szczęście. Najlepszy napastnik, Carlitos, gość który potrafi niekonwencjonalnym zagraniem, mocnym strzałem zmienić losy meczu, siedział przez 90 minut na ławie! Dla mnie to kompletnie niezrozumiałe i nie do przyjęcia. A zresztą piłkarze mogą mieć pretensje do swoich kibiców. Gdyby nie zadymili stadionu i sędzia nie doliczył bodaj sześciu minut, może doszłoby do upragnionej dogrywki...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska