Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Ręce do góry!

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel Archiwum GL
Kocham piłkę ręczną! Tak krzyknął mi do słuchawki w niedzielne popołudnie prezes wiejskiego klubu, z którym często wymieniamy uwagi na temat bieżących wydarzeń. Zrobił to prezes klubu futbolowego, więc trudno podważać autentyczność tej radości.

Rzeczywiście nasi reprezentanci stali się specjalistami od horrorów. Dwa mecze przegrane jedną bramką, dwa kolejne minimalne zwycięstwa potem rozgromienie Szwecji i walka o półfinał. Co za emocje! Wprawdzie niemiecki trener Michael Biegler ciągle musi posługiwać się tłumaczem (ciekaw jestem, jakie polskie słowa już zna?), ale wszyscy wiedzą o co chodzi. Zresztą nasi kadrowicze pewnie oglądali ,,Klossa" i ,,Pancernych" więc pewnie gdyby trener w końcówce, kiedy trzeba się bronić, krzyknął bez pomocy tłumacza: ,,hande hoch!" to wiedzieliby co robić. Oglądając piłkę ręczną dochodzę do wniosku, że międzynarodowe władze tej dyscypliny powinny coś zrobić z czasem. Może zamiast trwającej 30 minut połowy wprowadzić 20, ale tylko efektywnej gry, kiedy czas staje po opuszczeniu przez piłkę placu albo po każdym gwizdku sędziego?

Nie wiem czy zauważyliście ile sekund gubią sprytni zawodnicy zespołu prowadzącego jedną bramką w końcówkach spotkań? A to przypadkowo wyleci mu piłka z rąk, to znów przed oddaniem rzutu jakiś spryciarz trochę potruchta, inny poprzerzuca piłeczkę z ręki do ręki. To prawda, że arbitrzy są czujni i w ostatniej minucie bardzo często sygnalizują zatrzymanie czasu. Ale od ich gestu i reakcji stolika, który, jak to czasem bywa, szczególnie w meczach ligowych, ,,zagapi" się, upływają kolejne sekundy. A w piłce ręcznej właśnie te sekundy mają znaczenie. Nie trzeba się bać mądrych zmian. Pamiętam jakie okrzyki grozy wydawało środowisko siatkarskie kiedy wprowadzono grę w setach do 25 punktów, bez utraty zagrywek, gdzie każdy błąd oznacza kolejne oczko rywala. Twierdzono, że to zamach na tradycję i nie wypali. Jest inaczej. Mecze stały się dynamiczniejsze, ciekawsze, a reforma bardzo pomogła dyscyplinie. Tylko czy w piłce ręcznej ktoś się na taką małą rewolucję odważy? Boję się, że nie...

Koszykarze Stelmetu Zielona Góra stają się powoli specjalistami od przegrywania wygranych - zdawałoby się - meczów. Dawno się tak nie wściekłem jak oglądając ich pojedynek w Ostendzie z Telenetem. Znów ostatnia sekunda, znów rywal sam na linii 6,75 i znów trójka. To jednak nic, tam przynajmniej była walka i szansa na sukces. Ręce opadły mi już całkowicie po klęsce i blamażu z Valencią. Nie wiem, co musi się stać bym o tym zapomniał.

Jeszcze zima w pełni, a niektórzy już odliczają dni do startu ekstraligi żużlowej. Znany jest terminarz, kluby szykują karnety i choć do pierwszego meczu jeszcze jest sporo czasu, niektórzy już czują zapach metanolu. Tymczasem słychać, że większość polskich klubów jest niemiłosiernie zadłużona, gdyby prowadzić ostry proces licencyjny, eliminować tych zadłużonych i nie wierzyć w papierowe zapewnienia naprawy, to ekstraklasa liczyłaby cztery zespoły. Jest w tym pewnie nieco przesady, ale może kiedyś dla dobra dyscypliny trzeba twardo postawić wymagania?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska