- Niech inne osoby uważają, żeby nie dać się naciągnąć – mówi nam pani Magdalena z Gorzowa. Prosi nas, by nagłośnić historię, jaka zdarzyła się jej mamie. Starsza pani mieszka na Manhattanie w bloku należącym do spółdzielni mieszkaniowej Górczyn. – Mama otworzyła drzwi jakiemuś mężczyźnie, który powiedział, że jest ze spółdzielni i że robi przegląd okien. Powiedział, że coś tam musi naprawić i skasował ją na ponad dwieście złotych. Dla niej to spore pieniądze – mówi nam gorzowianka.
Do naciągnięcia doszło w ostatni piątek. Mężczyzna wystawił fakturę na 245 zł. Jak napisał na kwicie, naprawił uszkodzoną zasuwnicę i wymienił klamkę. Przystawił też pieczątkę, z której można wyczytać, że… „usługę wykonano wyłącznie na zlecenia lokatora. Wykonanie przyjęto bez zastrzeżeń i zgodnie z oczekiwaniami. Firma nie reprezentuje spółdzielni oraz wspólnot mieszkaniowych. Usługa nie jest obowiązkowa”. Z kwitu dowiadujemy się, że firma jest z… powiatu wejherowskiego. To ponad 400 km od Gorzowa!
Spółdzielnia informuje o wizytach
O sprawie w poniedziałek rozmawialiśmy z Marcinem Michalskim, wiceprezesem spółdzielni Górczyn.
- To na pewno nie była osoba, którą upoważnialibyśmy do napraw okien. Tym bardziej, że utrzymanie okien w mieszkaniach to sprawa lokatora. My zajmujemy się jedynie oknami w częściach wspólnych – mówi nam wiceprezes Górczyna. Dodaje, że spółdzielnia za każdym razem, gdy wysyła kogoś do domów mieszkańców, daje mu upoważnienie. – Każdy lokator, decydując się na wpuszczenie pracownika do swojego mieszkania, może poprosić o okazanie legitymacji i upoważnienia. A o tym, że ktoś od nas zapuka do mieszkania, informujemy z wyprzedzeniem na tablicach w klatkach. W tym roku zrobimy tak wówczas, gdy będziemy wymieniać podzielniki ciepła, które mają już ponad dziesięć lat – mówi M. Michalski.
- Na drzwiach klatkach schodowych regularnie widzimy jakieś ogłoszenia firm, które chcą coś naprawiać w mieszkaniach. Nie można czegoś z tym zrobić? – pyta nasz dziennikarz.
- Nasi pracownicy mają nakaz zrywać każde ogłoszenie, na które nie udzieliliśmy pozwolenia. Nie wszystkie jednak jesteśmy w stanie zobaczyć – mówi wiceprezes Górczyna.
Firma znad morza? To podejrzane!
W sprawie naprawy okien rozmawialiśmy też z Eugeniuszem Kurzawskim, miejskim rzecznikiem konsumentów w Gorzowie.
- Czy można to jakoś „odkręcić”? Gdy coś kupimy w domu, to jest możliwość w ciągu 14 dni odstąpienia od umowy. A jak to jest z usługami? – zapytaliśmy.
- W tym przypadku usługa została „skonsumowana”. Gorzowianka wpuściła naciągacza, zgodziła się na usługę i mu zapłaciła. Przepisy nie zadziałają, jeśli jest słowo przeciwko słowu, a naciągacz bardzo dobrze przygotował dokumenty. Jego firma znajduje się w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej – mówi E. Kurzawski.
Przyznaje, że w tej sprawie nic się nie da zrobić. Ma jednak radę na przyszłość – dla wszystkich.
- Pozostaje uważać i zachować podstawową czujność. Podejrzane jest przecież, że ktoś przyjeżdża aż spod Gdańska, żeby naprawiać okna. Gdy na fakturze jest mowa, że firma nie działa na zlecenie spółdzielni, a wcześniej twierdzono inaczej, należy odmówić płatności – mów rzecznik konsumentów.
Do większej uwagi zachęca też nasza Czytelniczka: - Moja mama wielokrotnie była przestrzegana przeze mnie, była też na spotkaniu z policją na ten temat, a mimo to dała się zmanipulować – mówi.
Czytaj również:
Przekręt na "zdalny pulpit" w Gorzowie. Oszukani stracili duże pieniądze
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?