Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Może ktoś ma akordeon dla pana Witolda?

Tatiana Mikułko
Witold Gajewski umila swoją grą czas seniorom z gorzowskiego Domu Pomocy Społecznej
Witold Gajewski umila swoją grą czas seniorom z gorzowskiego Domu Pomocy Społecznej Paweł Kozłowski
Ten stary akordeon jest dobry, ale przydałby się nowy, lżejszy. Żeby go można było bez wysiłku zabierać na spotkania w salce, a także uroczystości z powodu świąt wszelakich. Bo muzyka w Domu Pomocy Społecznej w Gorzowie działa jak lekarstwo.

"Kwiatki mej matki, pozostały świeże, bo tylko matka umie kochać szczerze..." śpiewają dziarsko seniorzy w Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Podmiejskiej-Bocznej. Jest poniedziałek, po 14.00. - Jak jest sobota i niedziela, to już się doczekać nie możemy - mówi pan z laseczką. Bo w tygodniu są popołudniowe zajęcia z muzyką. Na akordeonie gra Witold Gajewski, na skrzypcach przygrywa Kazimierz Wilk, śpiewa, kto chce. Salka jest pełna, a gdy jest pogoda i można posiedzieć na dworze, to wspólnie nuci nawet 60 osób. - Nikogo nie trzeba namawiać. Dla naszych podopiecznych te zajęcia wiele znaczą - mówi Teresa Motal, instruktorka terapii zajęciowej i kaowiec w DPS.

Jest jednak jeden problem, a nawet dwa. Pierwszy to akordeon pana Witolda. - Przydałby się lżejszy. Pan Witek jeździ na wózku inwalidzkim, ciężko mu zabierać instrument na nasze spotkania - zdradza pani Teresa. Drugi problem, to sprzęt grający. - Wstyd się przyznać, ale mamy tylko jeden magnetofon. Instruktorzy o niego walczą. Kto pierwszy, ten lepszy. Kto go weźmie, ten ma na zajęciach - śmieje się. I ma nadzieję, że może wśród Czytelników "Gazety Lubuskiej" jest ktoś, kto ma albo akordeon, albo magnetofon i podaruje seniorom. - Bardzo byśmy się cieszyli, bo muzyka jest szalenie ważna dla naszych podopiecznych - podkreśla Motal.

Jak ważna?
- Energię do życia daje. Chęci. Myśli na inne tory kieruje - mówi pani w gustownym kapelusiku.
- Ma działanie terapeutyczne. Jest jak lekarstwo. Jak sobie człowiek pośpiewa, to lepiej się czuje - dodaje seniorka w dzierganej kamizelce.
- Można się wyszumieć! - rzuca staruszek, który co rusz łapie za rękę staruszkę obok. Ta się tylko uśmiecha.
- To przyjemność tak śpiewać - tłumaczy dama w koralach na szyi.

Pan Witold z akordeonem i pan Kazimierz ze skrzypcami bez muzyki żyć nie potrafią. Pytani, od kiedy grają, łapią się za głowy, że ho, ho! - Całe życie, od narodzin - śmieje się pan Kazimierz, który jest samoukiem. Smykałka pozostała mu do dziś. Właśnie uczy się gry na gitarze, by seniorom jeszcze bardziej dni umilać. Robi też instrumenty. Pan Witold chodził do szkoły muzycznej. Za akordeon chwycił, gdy skończył 18 lat. W Domu Pomocy Społecznej żadna impreza bez niego się nie odbędzie. I wcale nie trzeba go namawiać, by coś zagrał. - A co tu prosić. Przynajmniej nudno nie jest - mówi z uśmiechem.
Seniorzy występują na wszelkiego rodzaju uroczystościach - dniach babci, dziadka, matki, kobiet... Z muzyką jeżdżą na pikniki. Repertuar mają szeroki, od piosenki ludowej, przez wojskową, po biesiadną. A gdy pan Witold zacznie grać melodię z "Nocy i dni" czy "Skrzypka na dachu", to aż się łza w oku kręci. Zawiązują się przyjaźnie, zacieśniają więzy. - Widzę, jak zmieniają się twarze. Gdy śpiewają, zapominają o chorobach, troskach. Są radośni, szczęśliwi, zdrowsi. Dlatego to jest takie ważne - przekonuje pani Teresa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska