MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na rozruch

(zka)
Gdy pełny jest talerz,  życie robi się kolorowe. dzieci z zielonogórskiego przedszkola nr 2 - kochają jeść.
Gdy pełny jest talerz, życie robi się kolorowe. dzieci z zielonogórskiego przedszkola nr 2 - kochają jeść. Tomasz Gawałkiewicz
Wstawaj, już siódma! Spóźnisz się do szkoły. Może zrobię ci coś małego przed wyjściem? Nie chcesz jeść? To chociaż się czegoś napij. No to już, szybciutko! Wychodzimy!

Za tydzień początek roku szkolnego, więc koniec wakacyjnego wylegiwania się. W wielu domach poranne rozmowy tak właśnie będą wyglądać. Niemało dzieci pójdzie do szkoły na głodnego. Dobrze, jak chociaż zabiorą ze sobą drugie śniadanie.

Na rozruch

Dziecko miejskie do szkoły na ogół dociera szybko. Wiejskie, zanim dojedzie szkolnym autobusem, odwiedza nieraz kilka okolicznych wiosek, w których dosiadają koledzy. Jednak i jedno, i drugie, jeśli rano nic nie zjadło, już na pierwszej lekcji będzie odczuwało głód. Nie jest to bez skutków dla jego zdrowia i tempa nauki.
Ktoś mądry ukuł powiedzenie: Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, kolację oddaj wrogowi. Tymczasem większość z nas postępuje odwrotnie. Nie je śniadania, za to kolację za dwóch.
Nie wszystko można wytłumaczyć porannym pośpiechem. Bardziej chyba chodzi o wyniesione z dzieciństwa nawyki. Dziecko z domu, z którego można było rano wyjść do szkoły bez śniadania, gdy dorośnie, także będzie przykładało mniejszą wagę do pierwszego posiłku. Najpierw swojego, a potem swoich pociech. I tak krąg złego żywienia się zamknie.
A przecież pierwsze śniadanie jest posiłkiem, który po przerwie nocnej dostarcza organizmowi dziecka energii i składników odżywczych, potrzebnych do "rozruchu" wszystkich przemian fizjologicznych. Dzięki niemu uczeń jest gotów do prawidłowego funkcjonowania.

Bez niespodzianki

Ponieważ na tym świecie naukowcy już chyba wszystko przebadali, trudno, żeby nie zbadali też wpływu porannego posiłku na organizm ucznia.
W sześciu podstawówkach w amerykańskim stanie Minnesota w latach 1994-97 prowadzony był program "Szkolne śniadanie". Tuż po zjawieniu się w szkole, dzieci dostawały za darmo prawidłowo skomponowane, pożywne jedzenie. To, co potwierdziły badania, prowadzone przez naukowców z tamtejszego uniwersytetu, nie było niespodzianką. Uczniowie, biorący udział w programie mieli na początku dnia więcej energii do nauki i aż do południa nie narzekali na poczucie głodu lub bóle głowy. Nauczyciele twierdzili, że dzieci są bardziej skoncentrowane na lekcjach, zdecydowanie spokojniejsze i bardziej posłuszne.
Zadowoleni byli też rodzice. Spadł z nich obowiązek (nie zawsze wypełniany) nakarmienia pociech przed ich wyjściem do szkoły. Podkreślali ponadto, że dzieci, które często z trudem dawało się rano dobudzić, nie chciały jeść klasycznych śniadań w domu. Nie miały apetytu. Większość jednak dostawała go w szkole na widok tamtejszych lekkich, urozmaiconych i atrakcyjnie podanych dań. Nie bez wpływu na chęć zjedzenia czegoś był też dłuższy okres czasu, jaki upłynął od wstania z łóżka.

Oczy się zaświecą

Skoro jednak nawet w bogatych Stanach szkolne pierwsze śniadanie przed rozpoczęciem lekcji jest wyjątkiem, trudno oczekiwać od naszych szkół takich prezentów. A więc z konieczności wracamy do domu i do rodziców, którzy powinni zadbać o to, żeby jednak dziecko przed pójściem do szkoły coś zjadło. Co?
Nie każdy maluch w 20 minut po wstaniu z łóżka zechce zjeść jajecznicę czy grubą kanapkę z wędliną. Już prędzej oczy mu się zaświecą do kolorowej kanapki z pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką czy szczypiorkiem. Albo do twarogu z jakimś barwnym dodatkiem. Wiele, zwłaszcza małych dzieci, chętniej niż kanapkę, zje płatki kukurydziane lub jakieś chrupki z mlekiem, jogurtem czy kefirem. Liczy się też sposób podania. No i atmosfera. Od poganianego dziecka trudno oczekiwać uśmiechu i apetytu.
Radzić, oczywiście, łatwo. Trudniej rady wprowadzić w życie. Bo wtedy trzeba by na przykład chociaż kwadrans wcześniej wstać. Nieco wcześniej obudzić dziecko. Mieć przygotowane produkty na śniadanie. No i chęć.
Świadomie nie piszę, że o tym wszystkim powinna pamiętać matka. Przygotowanie śniadania nie przekracza przecież także możliwości ojca. Jeśli oboje pracują, nic nie uzasadnia tego, żeby ciężar przygotowania śniadania spoczywał zawsze na jednej stronie.
Zaletą przygotowywania śniadania dla dziecka może być i to, że przy okazji sami rodzice też coś zjedzą. I tak powoli zacznie wytwarzać się w rodzinie pozytywny nawyk.
Jest jeszcze jedna zaleta jedzenia śniadań. Z badań, oczywiście znów amerykańskich, wykonanych w Bostonie, wynika, że jedzące śniadania dzieci i młodzież są w znacznie mniejszym stopniu narażone na otyłość. Regularne odżywianie się służy utrzymywaniu właściwej wagi. Nie służy jej gwałtowne zaspokajanie głodu koło południa. Bo kiedy wyposzczony organizm dopomina się o swoje, zjada się zwykle byle co, za dużo i za szybko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska