Na wsi nie szczepią

Miasto przestało dopłacać do szczepień, bo zmieniły się przepisy w ustawie o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczania chorób zakaźnych. Nie wolno już gminie dofinansowywać innych jednostek budżetowych, a takim jest inspekcja weterynarii, która nadzorowała szczepienia psów. Od lutego tego roku obowiązek ten spadł bezpośrednio na lekarzy weterynarii. Otworzyły się więc możliwości, by miasto ponownie dołożyło do psiej profilaktyki.

Na wsi nie szczepią

Podatek za psa wynosi 38 zł, a za każde następne zwierzę 51,91 zł. W 2004 r. 3,2 tys. właścicieli czworonogów wpłaciło do budżetu ok. 100 tys. zł. Z szacunków weterynarzy wynika, że w Głogowie mamy ok. 6 tys. psów, więc tylko połowa ich właścicieli wywiązuje się z opłat. Na dopłaty do szczepionki przekazano 4.949 zł.
- Miasto mogłoby znowu przeznaczyć fundusze na szczepienia przeciw wściekliźnie, bo mieszkańcy coraz rzadziej dbają o profilaktykę - uważa lekarz weterynarii Dariusz Buksa. - Koszt szczepienia to obecnie 17 zł i nie każdego na to stać. Gdyby było taniej, na pewno na zaszczepienie pupila zdecydowałoby się więcej osób.

Lekceważą wściekliznę

Mieszkańcy podgłogowskich wsi nie tylko muszą ponieść koszty szczepionki, ale też przyjechać z psem do miasta, bo od lutego br. weterynarzom nie wolno już ogłaszać zbiorowych szczepień. Lekarz może wykonać zabieg poza lecznicą tylko na prośbę właściciela zwierzęcia.
- Myślę, że problem nie tkwi tylko w dopłatach - sądzi powiatowy inspektor weterynaryjny Ryszard Toczyłowski. - Ludzie po prostu lekceważą szczepienia. Nawet, gdy były dopłaty, wiele osób nie szczepiło psów. Uważam, że fundusze z podatku od posiadania psa gmina mogłaby lepiej spożytkować.
Z pytaniem, czy jest szansa na to, by dofinansowanie szczepień wróciło, zwróciliśmy się do władz miasta. - To ciekawy temat i obiecuję, że z pewnością go rozważymy - zapewnił wiceprezydent Józef Wąsik.